16. Niewyjaśnione sprawy
Czy kiedyś czułeś się tak, jak gdyby świat postanowił odwrócić się od ciebie? Jak gdyby wszystko, co do tej pory przeżyłeś, miało być tylko jego wrednym żartem, a nadchodzące wydarzenia tylko miały napędzić niepokój w twoim sercu?
Minęły dwa dni, od kiedy ujrzałam Gaarę w szpitalu. Nie miałam odwagi, by się tam wybrać, nie potrafiłam zmierzyć się ze swoimi lękami. Wmawiałam sobie, że to, co widziałam, było tylko chwilą słabości, obrazem, który tak naprawdę nie istniał. Starałam się o tym zapomnieć, nie zaprzątać głowy czymś, co było wytworem mojej wyobraźni.
Dzisiaj ze szpitala wychodziła Dekashi. Zabronili nam do niej przychodzić przez te dwa dni, przez co miałyśmy ograniczony kontakt. Podobno przechodziła wiele badań, a z tym wiązała się duża ilość snu.
Właśnie wychodziłam z pracy z zamiarem odwiedzenia przyjaciółki w jej domu. Naruto postanowił mnie podwieźć - powiedział, że potrzebuje zobaczyć się z Sasuke, jednak w głębi duszy wiedziałam, że coś podejrzewa. Wiedział o tym, iż coś mnie trapi, jednak ja nie miałam odwagi mu o tym powiedzieć.
Słońce wdzierało się przez szyby samochodu, gdy przemierzaliśmy przez ulice Konohy. Oparłam głowę o szybę, próbując uspokoić myśli. Przymknęłam oczy, a słysząc w radio ulubioną piosenkę Naruto, uśmiechnęłam się. Cichy szelest dał mi do zrozumienia, że chłopak się poruszył i pozwolił sobie na to, by dźwięk głośniej rozszedł się po samochodzie. Ed Sheeran - Nancy Mulligan rozbrzmiało, a ja poczułam jego ciepłą dłoń na mojej. Uniosłam wzrok. Jego radosne oczy spoglądały na ulicę. Trzymał mnie mocno, przez co miał problem ze zmianą biegów, jednak mnie nie puścił. Ze swoim łamiącym się angielskim próbował dostosować się do szybkiej piosenki irlandzkiego wykonawcy. Zaśmiałam się donośnie, gdy nastąpił jego ulubiony moment, bo jak zwykle fragment ''You can't marry my daughter" wyśpiewał udając starego, irlandzkiego mężczyznę. Widocznie rozpromienił się widząc mój uśmiech.
- Niech ci nie schodzi z ust, pięknie ci z nim - wyszeptał, delikatnie przejeżdżając zewnętrzną stroną dłoni po moim policzku, a następnie jego ręka ponownie wróciła na kierownicę.
Wyrzuty sumienia.
To właśnie one wypełniały mnie od środka, przez co nie mogłam ponownie być sobą. Tak bardzo pragnęłam, by wszystko było tak samo, by wróciło do wydarzeń sprzed trzech dni i by Deki nigdy nie trafiła do tego szpitala.
- Cholera - syknęłam cicho, przypominając sobie, że przez zamieszanie z ujrzeniem oddychającego nieboszczyka nie odebrałam wyników Kanamego od Sakury. Przejechałam dłonią po włosach, ślepo patrząc przed siebie.
- Coś się dzieje? - spytał Naruto, a ja zaklęłam w myśli, uświadamiając sobie, że zbyt głośno przed chwilą się odezwałam. - Yuki pamiętasz o swoim jutrzejszym zadaniu, nie zawiedź mnie.
- Naruto, a ty.. - Nie dokończyłam. Chciałam zapytać, ile wiedział o Gaarze, by więcej mi opowiedział, bo z reguły ten temat był u nas mocno omijany. Gdy wjechaliśmy na podjazd domu Dekashi, przywitał nas Sasuke siedzący w garażu. Najwidoczniej nad czymś usilnie pracował, a ja nie chciałam poruszać tematu, który nie zostałby dokończony.
- Co jest, kochanie?
- Nic, nic. Porozmawiamy o tym później. Idę zobaczyć się z Deki. - Uśmiechnęłam się szeroko. Chcąc wyjść z samochodu, poczułam jak delikatnie z powrotem pociągnął mnie na siedzenie. Jego lewa dłoń zbyt szybko znalazła się na moim policzku. Niczym w amoku uległam jego ustom z wyraźnym zaangażowaniem oddając się tej namiętnej chwili. Poczułam jak zjeżdża dłonią niżej, jednak głośne gwizdanie z dworu sprawiło, że szybko się od niego odsunęłam.
- Zabiję dziada - westchnął Naruto. W jego oczach widziałam namiętność przeplatającą się z żalem.
- Od dawna ci to mówiłam! - zaśmiałam się, a po muśnięciu jego policzka opuściłam samochód.
Uwielbiałam to, jak wyglądał dom Dekashi. Duży, biały z dwiema kolumnami przy drzwiach wejściowych. Po wejściu do środka poczułam zapach unoszącej się herbaty oraz ciasteczek - wtedy miałam pewność, że Deki czuje się dobrze. Na całe szczęście nie musiałam iść na górę, więc nie zgubiłabym się ponownie. Mijając kuchnię, przeszłam do salonu. Drzwi prowadzące na dwór były otwarte, przez co zwiewne, białe firanki delikatnie poruszały się na wietrze.
Podszedłszy do otwartych drzwi, ujrzałam przyjaciółkę siedzącą pod jej ulubioną wierzbą. Siedziała na srebrnym, ogrodowym krześle, opierając rękę na stole tego samego rodzaju. Gdy nareszcie spojrzała się na mnie, uśmiechnęła się lekko.
Zajęłam miejsce na krześle znajdującym się po przeciwnej stronie i wlałam sobie herbatę z porcelanowego czajniczka do kubka.
- Jak się czujesz? - spytałam, widząc grymas niezadowolenia na jej twarzy. Mimo tego, że wyglądała już dobrze, szew na jej czole mocno rzucał się w oczy. Do tego nie pocieszał mnie fakt, że miała mocno podkrążone oczy, jak gdyby nie spała od kilku dni.
- Dobrze - szepnęła, przymykając powieki.
- Opowiesz mi, co się stało? - nie wytrzymałam, musiałam zaspokoić swoją ciekawość i dowiedzieć się, co się wydarzyło.
- Sasuke zrobił nagły ruch kierownicą, chciał zawrócić i to wyszło mu perfekcyjnie. Jednak osoba z przeciwnego pasa wyprzedzała, zdenerwowany skręcił by jakoś uciec, jednak nawierzchnia w tamtym miejscu była śliska. Jak się okazało, kilka godzin wcześniej w domu obok wybuchło szambo, nawierzchnia była mokra, a koła, jak się domyślasz, odmówiły posłuszeństwa...
- Czyli to nie do końca jego wina.. - szepnęłam sama do siebie, przerywając jej.
- Yuki, ale nie o tym chciałam ci powiedzieć. Sasuke zawrócił, bo dostał wiadomość. Nie dostrzegłam, od kogo była, jednak treść doskonale pamiętam: „On żyje."
Fala zimnych dreszczy przeszła moje ciało. Nie wiedziałam, dlaczego, ale od razu przed oczami pojawił mi się Gaara. Było nikłe prawdopodobieństwo, żeby sms mówił właśnie o nim, jednak mimo wszystko poczułam, jak serce zaczęło mi szybciej bić.
- Ja-a... - wydukała Dekashi - myślę, że chodziło o Gaarę.
Zamarłam. Słysząc jego imię z jej ust utwierdziłam się w przekonaniu, że to jego widziałam w szpitalu. Przejechałam zdenerwowana ręką po ramieniu.
Dekashi (dzień wypadku)
Czułam, jak głowa mi pulsuje. Wiedziałam, że muszę być twarda, nie powinnam zamykać oczu, jednak zmęczenie mnie przerastało. Czując dłoń ukochanego oraz słysząc jego kojący głos, modliłam się o to, by jeszcze wytrzymać kilka minut. Musiałam, dla niego i naszej przyszłości.
Kiedy głosy na szpitalnym korytarzu stały się donośniejsze, a moje łóżko stanęło wiedziałam, że jest coś nie tak. Nie było już obok mnie Sasuke, ani personelu. Jednak ból dalej występował.
Zdezorientowana, z trudem przekręciłam głowę w prawo, moje oczy same się zamykały. Były dla mnie zbyt ciężkie, jednak chwilę później one mimowolnie się otworzyły. Po mojej prawej stronie przebiegł tłum personelu medycznego prowadzącego inne łóżko. Zatrzymali się przy moim, dając mi możliwość spojrzenia na innego pacjenta.
Czerwone włosy, charakterystyczny tatuaż na czole.
Byłam pewna, że to sen. Czując narastający niepokój, mimowolnie zamknęłam oczy. Pozwoliłam się oddać zmęczeniu oraz rozrastającemu się bólowi.
*
Nie wiedziałam, ile minęło już czasu. Ze stale zamkniętymi oczami leżałam w pokoju, słysząc nad sobą głosy pielęgniarek i lekarzy. Nie chciałam się budzić, nie chciałam, by pytali mnie, jak się czuję, bo czułam się fatalnie.
Gdy głosy ustały, pozostawiając w pokoju błogą ciszę, miałam zamiar otworzyć oczy, jednak melodyjka, która dobiegła z końca korytarza, zmieniła moje plany.
- Miałeś rację, on tutaj jest. - Głos Sasuke sprawił, że moje serce przyśpieszyło.
O kim mówi? Czyli to nie był sen, tam naprawdę był Gaara?
- Nie ma innego rozsądnego wyjścia, spróbuj... - przerwał. Jego kroki sprawiły, że poczułam strach. - Zadzwonię później, Dekashi się chyba budzi, jej puls się zwiększył.
Rozłączył się, a ja czułam żal. Żal, że nie mogłam dowiedzieć się, o co chodzi. Muszę się dowiedzieć, o co chodzi.
Z niezadowoleniem otworzyłam oczy, jednak widząc uradowanego Sasuke, który z widoczną ulgą spoglądał na mnie, poczułam się lepiej. Wiedziałam, że nie jest złym człowiekiem, jednak będę musiała to udowodnić. Wiedziałam, że mi w tym pomoże.
Yukiko (chwila obecna)
Spoglądałam z niedowierzaniem na przyjaciółkę. Była zmartwiona, jednak widziałam, że starała się to przede mną ukryć.
- A co u Yumi? - spytałam po chwili.
- Nie mam od niej żadnych wieści, bardzo się martwię.
- Na pewno nie masz się co martwić, zaradna z niej dziewczyna...
- Chcę, byś o tym zapomniała.
- Słucham? - spytałam zaskoczona postawą Dekashi, która zmieniła nagle temat.
- To, o czym ci powiedziałam...Nawet jeżeli mi się nie przewidziało, nie możesz zniszczyć sobie życia, rozumiesz?
- Dekashi, ale ja.. - Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Rozumiałam jej zmartwienie, jednak nie mogłam pojąć jej toku myślenia.
- Popatrz tam. - Wskazała na nadchodzącego z Naruto Sasuke. - Ten chłopak sprawił, że ze zrozpaczonej nastolatki stałaś się szczęśliwą, dorosłą kobietką, która zgodziła się wyjść za mąż. Czy fakt, że on żyje, coś zmienia? Czy nagle się odkochałaś i znowu zaprzepaścisz swoją szansę na szczęście?
Jej słowa bolały niczym nóż powoli wbijany w mój brzuch. Wiedziałam, że miały sens, jednak liczyłam też na odrobinę zrozumienia z jej strony.
Gdy chłopcy dosiedli się do nas, już nie poruszyłyśmy tego tematu. Starałam się udawać, że wszystko jest jak zawsze, że widok Gaary wcale mnie nie poruszył. Byłam w błędzie. Nie miałam pojęcia jak bardzo myliłam się odnośnie jednej osoby.
*
Cześć słodziaki!
Wiem, że przyzwyczailiście się to sporadycznej częstotliwości dodawania ode mnie rozdziałów, ale miałam powód. Październik okazał się dla mnie, brzydko mówiąc, kurwą nie miesiącem. Pożegnałam pewną duszyczkę, którą mogliście poznać w pierwszym rozdziale, a do tego moje nowe serduszko umiera, bo poprzedni właściciel okazał się okazał się zatrutą żmiją. Tak w skrócie.
Mam nadzieję, że macie się dobrze i wam ten miesiąc mija lepiej niż mi.
Co więcej, muszę was o czymś poinformować (ale wy o tym już na pewno wiecie) SoraHoshi89 zaczęła pisać nowe opowiadanie "W rytmie tańca", a nasza JuriDekashi przygody Dekashi "W pułapce przeszłości" i tak, niestety jest tam Sasuke. I jeszcze jedno opowiadanie "Naucz mnie kochać" pisane przez MC-Anonimek, to jest GaaraxOC - idźcie czytać!
W przyszłym rozdziale troszkę się zadzieje słoneczka!
Do następnego <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top