10. Tajemniczy sekret


Nadchodząca zima w tym roku dla Konohy była nieczuła. Roślinność szybko zaczęła obumierać nie dając nawet szansy na jej ochronę. Zrezygnowana siedziałam na tarasie ubrana w gruby, brudnoróżowy sweter. Na czarnych leginsach do połowy sięgały puchate skarpetki. Z troską spoglądałam, jak moi przyjaciele obumierają. Mimo starań nie udało się uratować żadnego z nich. Zamarły, tym samym pozostawiając po sobie smutek.

Dzisiaj wychodziłam wraz z przyjaciółkami, Naruto i  bratem do hali, gdzie mieliśmy spróbować swoich sił w meczu koszykówki. Szczerze nienawidziłam sportu, a gry grupowe były dla mnie tylko powodem do sporów, od których stroniłam.

Opuściłam taras, pozostawiając powoli opadające rośliny i weszłam do ciepłego mieszkania. Kaname wyjątkowo był dzisiaj poza domem, przez co miałam chwilę dla siebie.

Weszłam do wypełnionej po brzegi wodą wanny, do której wrzuciłam różane kuleczki. Wchodząc, poczułam jak gdyby wszystkie troski odeszły w niepamięć. Tak naprawdę za sprawą Naruto było ich bardzo mało. Od miesiąca spotykaliśmy się ze sobą prawie codziennie. Nawet mogłabym stwierdzić, że nie wyobrażam sobie dnia bez ujrzenia radosnej twarzy Uzumakiego. Nie przypuszczałam, że ten gwiazdor aż tak namiesza mi w głowie. Otworzyłam oczy i spojrzałam na swoje stopy. Zaśmiałam się cicho, przypominając sobie, jak za młodu Yamato zawsze wymyślał śmieszne historyjki związane z każdym palcem.

Po półgodzinnym moczeniu powolnie wyszłam z wanny. Wytarłam mokre ciało ręcznikiem, zauważając niewielką malinkę pod uchem. Było to dzieło Naruto, który, podchodząc pewnego dnia do mnie w pracy, postanowił zamiast pocałować jak zawsze w policzek, zostawić po sobie niewielki ślad na skórze.

Uwielbiałam w nim wszystko. Od radosnych oczu po zaraźliwy uśmiech. Był moim blaskiem nadziei w ponure dni. Zawsze potrafił poprawić mi humor, nie potrzebował do tego dużo. Wystarczyła jedna mina, albo nawet spojrzenie, a ja już radośnie się uśmiechałam. Jednak starałam się nie ulec zbyt blondynowi. Doszłam do wniosku, że wezmę przykład ze swojej cnotliwej przyjaciółki i poczekam z pocałunkiem do dnia, gdy będę go na sto procent pewna. Czułam się jak nastolatka, a nie jak kobieta.

Szłam pustymi już ulicami Konohy, rozglądając się dookoła. Resztki liści wisiały jeszcze na drzewach. Był to jedyny minus, jaki widziałam w zimie: to, że pozbawiała rośliny ich majestatycznego piękna. Kierowałam się właśnie do parku, który stał się częstym miejscem spotkań moich i Uzumakiego.

Wchodząc w alejkę parku, poczułam przeszywający chłód. Budynki już nie chroniły tutaj ludzi przed zimnem, a biedne drzewa nie były w stanie będąc pozbawionymi liści zapewnić ciepło wchodzącym do ich świata mieszkańcom. Podnosząc delikatnie kołnierzyk czerwonego płaszcza, schowałam zmarznięte policzki przed zimnem. Kroczyłam powolnym krokiem do swojej ulubionej ławki, której drewniany odcień zaczynał żółknąć. Stojąc, starałam się za pomocą własnego oddechu zwiększyć temperaturę swojego ciała. Pragnęłam być w tym momencie w mieszkaniu pod kocem i z kubkiem ciepłej czekolady. Rozmyślając o raju, jaki czeka mnie w domu, poczułam nagle czyjeś silne dłonie na swoich ramionach. Gdy jego ciepły oddech trafił wprost na mój prawy policzek, uśmiechnęłam się mimowolnie. Musnął go czule, przyprawiając mnie o dreszcze.

— Kazałeś mi długo czekać — powiedziałam, udając niezadowolenie.

— Wybaczysz, reniferku?— zaśmiał się donośnie, palcem dotykając zaróżowionego czubka mojego zmarzniętego nosa. Burknęłam, coś pod nosem spuszczając wzrok z mężczyzny. Nie lubiłam tego, co chłód robił z moją twarzą.

Gdy świat stawia ci kłody pod nogami, powinieneś ruszyć z uniesioną głową przed siebie i obejść drewno na około. Taką właśnie decyzję podjęłam ponad miesiąc temu. Zamknęłam rozdział swojego życia, w którym byłam zagubioną ofiarą, a zaczęłam być kowalem własnego losu. Nareszcie przestałam tkwić w toksycznym pudle. Moje serce zostało rozgrzane, poznało naprawdę, czym jest tęsknota, podniecenie, bezinteresowność.

Będąc już pod salą, gdzie mieli rozpocząć swoją dzisiejszą grę, ujrzałam stojąca przyjaciółkę wraz z Uchiha.

Starałam się myśleć pozytywnie o ukochanym Dekashi, jednak z jakiejś nieznanej  przyczyny czułam do niego niechęć. Mimo zapewnień, jakie składała mi Uchiha, oraz własnego doświadczenia z Naruto, kiedy to źle go oceniłam, starałam się myśleć pozytywnie. Jednak jego sposób bycia oraz wyższość, z jaką się unosił, całkowicie mnie zniechęcała. Zbyt gburowaty jak dla mnie.

— No nareszcie! — krzyknęła uradowana Dekashi, przytulając mnie i z uśmiechem muskając policzek Naruto. Westchnęłam tylko pod nosem. Byłam świadoma, że przyjaciółka zrobiła mi na przekór, wiedząc, że starałam się nie śpieszyć z Uzumakim. W przeciwieństwie do Dekashi, która bez pamięci zatraciła się w miłości do Sasuke.

Kiedy chłopcy przywitali się, a my skończyłyśmy się przekomarzać, postanowiliśmy wejść do środka.

— Chyba wykonam kolejny krok— powiedziała nagle Dekashi, gdy przebierałyśmy się w szatni. Na dźwięk jej słów na chwilę zatrzymałam się i z zaskoczeniem spojrzałam na przyjaciółkę. Ku mojemu szczęściu, do sali weszła po chwili Sora.

— Weź z nią porozmawiaj — powiedziałam ze śmiechem, klepiąc Hoshi po ramieniu.

— Co się dzieje?— spytała dziewczyna, a gdy Dekashi wszystko jej opowiedziała, zaniemówiła. Obie byłyśmy w szoku, nie potrafiłyśmy zrozumieć, jak to możliwe, by w ciągu miesiąca jeden chłopak sprawił, że nasza przyjaciółka, która przez 22 lata żyła w czystości, nagle postanowiła z niej zrezygnować.

Już przebrane oraz z mętlikiem w głowie wyszłyśmy na dużą salę. Było to miejsce, w którym rozgrywały się miejscowe zawody w koszykówkę. Dwa razy w roku organizowano turniej, w którym wyłaniano tak zwanych ,,zwycięzców Konohy". Duża przestrzeń ograniczona czterema ścianami. Półokrągły sufit wyposażony w reflektory skierowany był na boisko, wokół którego znajdowały się trybuny.

Podeszłyśmy do grupki chłopców znajdujących się na środku i wesoło dokazujących. Zaskoczone ujrzałyśmy Kaname oraz stojącego tyłem białowłosego mężczyznę.

— Laski, poznajcie mojego dobrego przyjaciela, Tobirama Senju. — Uradowany Kaname spoglądał na nas, wszystkie byłyśmy uśmiechnięte, jednak nie wiedziałam, że jedna z nas bardzo dobrze znała tego mężczyznę.

— Jestem Yukiko, młodsza siostra. A to jest Dekashi Uchiha oraz Sora Hosi — przedstawiłam swoje przyjaciółki, wskazując na każdą dłonią.

Zaskoczona Sora nie wiedziała, jak sie zachować. Nie miała pojęcia, że jej ukochany przyjaźni się z bratem Yuki. Do tego teraz stał obok niego oraz swoich przyjaciółek udając, że widzi tego mężczyznę po raz pierwszy. Czuła się okropnie, wyrzuty sumienia zżerały ją od środka. Zaczęła nawijać końcówkę włosów wokół palca, udając, że wszystko jest w porządku. Gdy wraz z Dekashi podeszłyśmy do swoich ukochanych, Hoshi została sama z swoim tajemniczym kochankiem oraz Sarutobim.

— Jeszcze jeden zawodnik i będziemy gotowi — powiedział Kaname gładząc,  delikatnie roztargnioną Sore po głowie. Mimo słowotoku Naruto, nie mogłam się na tym skupić, cały czas przyglądałam się przyjaciółce.

— Łapy precz!— krzyknęłam.

— Nie chodzisz z moją siostra? — Zdenerwowana Dekashi już miała podejść do rozanielonego Kaname, jednak przeszkodził jej Sasuke. Zaskoczona spojrzałam na przyjaciółkę, której chłopak szeptał coś do ucha. Byłam zaskoczona, że za pomocą kilku słów jeden mężczyzna był w stanie ujarzmić tę zaborczą duszę.

Jednak Tobirama przyglądał się temu wszystkiemu z niezadowoleniem. Wiedział, że ze względu na Sorę nie może nic zrobić, jednak nie mógł patrzeć, jak jego dziewczyna jest dotykana przez innego mężczyznę. Nawet jeżeli jest to jego przyjaciel.

— Nareszcie jesteś. W samą porę — stwierdził Senju, a my oniemiałyśmy. W stroju sportowym stał nie kto inny jak Sabaku No Kankuro. Wiedziałam, że muszę z nim porozmawiać. Sora czuła, jak gdyby miała zaraz pokruszyć się na kawałki. Natomiast Dekashi miała ochotę podejść i uderzyć tego krętacza.

Jeszcze w liceum, gdy trzymałam się z Gaara, Sora zaczęła spotykać się z Kankuro. Była młoda, jednak jak na swój wiek zawsze była dużo dojrzalsza. Niestety, ich drogi szybko się rozeszły, okazało się, że No Sabaku nie był idealnym kandydatem na chłopaka.

— Muszę iść się przewietrzyć — powiedziała szybko Sora, kierując się do drzwi. Gdy chciała ominąć Kankuro, ten złapał ją za nadgarstek.

— Porozmawiamy? — spytał, tym samym doprowadzając Tobiramę do wrzenia. Gdy chciał ruszyć na pomoc ukochanej, do boju ruszyłyśmy my.

— Powinniście już zacząć grać — powiedziałam, przejmując swoją przyjaciółkę. Dekashi obrzuciła mężczyznę piorunującym spojrzeniem i we trzy opuściłyśmy pomieszczenie.

Gdy znalazłyśmy się ponownie w sali, Hosi od razu zaniosła się płaczem. Czułam, jak gdyby miała zaraz pęknąć, jej dłonie zasłoniły twarz, a nogi mimowolnie się ugięły.

— Sora! — krzyknęła Dekashi, łapiąc przyjaciółkę, by nie upadła na ziemię.

— Muszę z wami porozmawiać...— wyszeptała brunetka, spoglądając na nas.

            Usiadłyśmy na drewnianej ławce, pomagając płaczącej przyjaciółce usiąść w środku. Z troska spoglądałyśmy na nią, jednak słowa, które następnie usłyszałyśmy, całkowicie zbiły nas z tropu.

— Ja byłam głupia.. Tobirama powiedział, że poligamia bedzie dla nas dobra. Nie wiedziałam, że sprawy z Kankuro przeniosą się do hotelu... Jak mogłam mu powiedzieć, że dziecko nie było jego? Nie miałam serca...

— A dziecko miałaś odwagę zabić?! — krzyknęła oburzona Dekashi, nie pozwalając przyjaciółce dokończyć nieścisłego zwierzenia. Białowłosa wstała i podeszła do wyjscia. Usłyszałyśmy szmery dochodzące z sali, więc szybko zamknęła drzwi.

— Dekashi Uchiha, siadaj natychmiast! — krzyknęłam zdenerwowana, starając się opanować zrozpaczoną Sorę. Oburzona Uchiha z niezadowoleniem posłuchała mnie, jednak nie spoglądała na Hoshi.

— Ja was przepraszam.. nie wiem, co mam zrobić...

— Masz mu powiedzieć, że dziecko nie było jego! A prawowitemu ojcu powiedzieć prawdę! — krzyknęła Dekashi, przyprawiając Sorę o kolejną falę łez.

— Nie może tego zrobić — odparłam, podchodząc do białowłosej i pociągając ją do ławki, na której siedziałyśmy wcześniej. Wiedziałam, że Dekashi jest zbyt buntownicza, by przyznać mi rację, ale Sora dorównała jej temperamentem. Nie wiedziałam dlaczego, jednak po jej zwierzeniu się byłam pewna, co wpłynęło na tak duża zmianę jej charakteru.

— Nie potrzebuję łaski — odparła Sora, na co oniemiałam. To był idealny przykład na to, jak Hoshi się zmieniła. W tamtej chwili zobaczyłam zderzenie dwóch światów dwóch podobnych do siebie, temperamentnych charakterów, których nie potrafiłam ujarzmić. Jej słowa rozwścieczyły Dekashi, jednak nie wyszła z szatni. Zostałyśmy i dalej rozmawiałyśmy na temat problemu, który był skrywany od dwóch lat przez jedną z nas. Doszłyśmy do wniosku, że nikt nie może się dowiedzieć o tym, co się wydarzyło. Przyjdzie czas, kiedy Sora powie wszystko Tobiramie, ujawni ich związek. Jednak nigdy nie będzie mogła powiedzieć Kankuro o tym, że prawie został ojcem.

Tamtego dnia wszystkie trzy musiałyśmy coś poświęcić i mimo że Sora miała najciężej, to i tak obiecałyśmy, że nic nie wyjdzie spoza naszej trójki.


*


Gdy księżyc już świecił, rzucając blask na ulice miasta, przyjaciele rozeszli się w swoje strony. Naruto ubłagał mnie, by jeszcze móc mnie odprowadzić, czego nie popierał Kaname, który szedł w tym samym kierunku. Uzumaki wybrał specjalnie inną drogę, by nie iść za moim, o dziwo, nadopiekuńczym bratem.

— Jak Ci się podobał dzisiaj mecz? Byłyście jakieś nieobecne — powiedział Naruto, spoglądając na mnie z troską. Wiedział, że coś mnie gryzie, jednak nie miał zamiaru tego ode mnie wyciągać na siłę. Mogłam to bez problemu dostrzec w jego wzroku, niby szczęśliwy, jednak starał się prześwietlić mnie swoim spojrzeniem.

— Nie tego się spodziewałam — wyszeptałam, ściskając mocniej dłoń chłopaka, który przed chwilą wplótł swoje palce w moje.

W tamtej chwili czułam, że jest on dla mnie największym wsparciem. Mimo trwającej miedzy nami ciszy, wiedziałam, że mogę na niego liczyć bez względu na wszystko. Wiedziałam, że jest on dla mnie kimś więcej i nie chciałam dłużej zwlekać.

Zatrzymałam się, tym samym zmuszając towarzysza, by się zatrzymał. Zbliżyłam się do niego, a kładąc dłoń na jego torsie, poczułam bicie jego serca. Uśmiechnęłam się delikatnie, unosząc wzrok do góry. Błękitne oczy spoglądały na mnie z troską, ale zarazem biła od nich radość. Stając delikatnie na palcach, planowałam musnąć jego usta. Będąc coraz bliżej, Uzumaki najwidoczniej zrozumiał, co chcę zrobić, i, niewiele myśląc, przyciągnął  mnie do siebie w talii, łącząc nasze usta. Wydawałoby się, jak gdybyśmy nie robili tego ze sobą po raz pierwszy. Nasze usta współgrały ze sobą niczym zgrana maszyna, pogłębiając kolejne pocałunki. Czując jego język w swoich ustach, oblałam się rumieńcem. Wiedząc, że zaraz zabraknie mi powietrza, odsunęłam się na chwilę. Po wzięciu kilku głębszych oddechów, spojrzałam w dół chcąc ukryć swoje rumieńce.

— Jesteś moim skarbem, Yukiko Sarutobi — wyszeptał Naruto, muskając moje czoło i przytulając mnie tak, bym nie mogła uwolnić się z jego objęć.


*

Cześć rybki!

Trochę czekaliście, jednak rozdział się już pojawia. Miałam małe problemy z odzyskaniem plików, ale już wszystko jest cudownie.

Jak pewnie wiecie wystartował konkurs "Skrzydlate słowa". Nie miałam na tyle odwagi by się zgłosić, jednak moje cudowne dziewczyny podęły się tego zadania. Jednak moje duszyczki, którym kibicuję wzięły udział. W science fiction musicie zagłosować na xsnookix  nie dokończyłam czytać jej opowiadania, jednak po kilku rozdziałach przepadłam. Jest świetne tylko potrzebuję więcej wolnego czasu.

Teraz gorsza sprawa. Trzy cudne dziewczyny zgłosiły się do tego samego gatunku. No i co ja mam zrobić wariatki? Długo myślała nad tym na kogo zagłosować wszystkie trzy, SoraHoshi89  MadaraHatake JuriDekashi   , cudownie piszą i uwielbiam ich zgłoszone opowiadania. Ale z racji tego, że jest to konkurs postanowiłam zagłosować na tą, która ma najwięcej głosów by pomóc jej zwyciężyć. Pamiętajcie by zostawić w tym konkursie swoje "+1". Dla was to nic, ale dla uczestników jest to bardzo wiele.

Wracając do opka. Okładka ulega zmianie, jest tymczasowa, bo jak na razie nikt nie umie zrobić tego co mam w głowie :D Ale tytuł też ulega zmianie, przez co ta okładka będzie zmieniona. Do tego w najbliższych dniach będzie dużo aktualizacji rozdziałów, gdyż zmieniam narracje ^^

Jak wam mijają wakacje miśki? Mi strasznie, szczerze mówiąc :D

Do następnego! <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top