Rozdział 17
~*~
*Alex*
*Tego samego dnia*
Po zjedzeniu obiadu zadzwoniłam do Kirito i umówiłem się z nim na placu zabaw niedaleko szkoły. Będąc ubrana w długie czarne spodnie i dosyć grubą bluzę. Po wyjściu z domu zaczęłam żałować, że nie założyłam czegoś lżejszego na siebie. Było mi strasznie ciepło. Po jakichś dwudziestu paru minutach byłam na miejscu i usiadłam na huśtawce czekając na chłopaka. Odbiłam się nogami od ziemi, wsłuchując się w graną w słuchawkach piosenkę. Zamknęłam oczy skupiając się tylko na muzyce, którą uwielbiałam. Muzyka pozwalała mi się odprężyć i oderwać od szarej rzeczywistości, która czasem mnie przytłaczała. Nie wiedziałam ile czasu spędziłam słuchając muzyki i odrywając się od otaczającego mnie świata, ale gdy otworzyłam oczy zobaczyłam czarnowłosego, który opierał się o słupek od konstrukcji huśtawki. Stopami zatrzymałam się od razu jak go zobaczyłam, a następnie wyjęłam słuchawki z uszu.
- Cześć!- Przywitałam się z uśmiechem.- Długo tu tak stoisz?- Zapytałam podchodząc do chłopaka, a następnie go przytulając.
- Dobre piętnaście minut.- Stwierdził obejmując mnie i sprawdzając godzinę na zegarku, który miał na lewej ręce.
- Co?- Odezwałam się zaskoczona.- Czemu mnie nie szturchnąłeś?- Zapytałam z pretensją w głosie odsuwając się od chłopaka.
- Przyjemnie się na ciebie patrzyło. Aż przypomniały mi się nasze spacery w SAO.- Odpowiedział uśmiechając się, a ja zmalałam się rumieńce i walnęłam go w ramię.
- Przestań.- Mruknęłam, a chłopak się zaśmiał.
Usiedliśmy znów na huśtawkach i zaczęliśmy rozmawiać. Z jednego tematu przechodziliśmy na drugi, a potem na następny. Nie wiem ile tak spędziliśmy czasu, ale zaczynało się już ściemniać. Podczas, gdy chłopak opowiadał o kilku interesujących go questach w ALO, ja sprawdziłam godzinę, gdzie zegarek w telefonie wskazywał juz trochę po godzinie dwudziestej.
- ... także jak wbijemy trochę levela, co powinno pójść w miarę sprawnie to zaczniemy robić te questy.- Skończył mówić, a ja ochoczo przytaknęłam.
- Okey, zgarniemy wtedy Liz, Asune, Kleina i może nawet Silice spróbujemy zwerbować.- Zaproponowałam, a chłopak pokiwał głową.- Wypadałoby się już zbierać. Jest już dosyć późno.- Stwierdziłam ze smutkiem.
Chciałam wstać z huśtawki, ale zakręciło mi się w głowie przez co z powrotem usiadłam.
- Alex coś się stało?- Zapytał, a ja pokiwałam głową.- Jasna cholera, krew Ci leci!- Krzyknął zmartwiony i wyciągnął z kieszeni chusteczki, a ja przełożyłam rękę do nosa, z którego faktycznie ciurkiem leciała krew.
- To nic.- Powiedziałam, a następnie wzięłam od niego chusteczkę, którą chłopak mi podał.
- To nie jest "nic". Ostatnio na wf też Ci leciała krew z nosa.- Wypomniał mi zmartwionym głosem.
- Ale mnie naprawdę nic nie jest.- Mruknęłam.
- Napewno?- Zapytał niezbyt przekonany o prawdziwości moich słów.
- Napewno. Poczekaj chwilę, a zaraz mi przejdzie.- Powiedziałam pochylając się się przodu by cała krew zeszła z mojego nosa.
Chłopak cierpliwie czekał aż mój krwotok ustanie. Co na szczęście nie trwało aż tak długo, bo już po dwóch minutach krew przestała całkowicie lecieć i zostało tylko kilka czerwonych smug pod moim nosem. Na szczęście niedaleko placu zabaw stało źrodełko z wodą pitną i mogłam to szybko wytrzeć.
- Możemy wracać.- Powiedziałam do chłopaka, gdy miałam już czystą buzię.
- Okey.- Mruknął w odpowiedzi.- Odprowadzę Cię.
- Nie musisz.
- Ale chcę.- Odpowiedział z westchnięciem.
Szliśmy w ciszy, ponieważ chłopak wyglądał na dosyć zamyślonego, a ja nie chciałam mu przerywać jego rozmyślania. Przeglądałam mu się przez całą drogę będąc ciekawa czy się odezwie i podziwiając jego urodę. Musiałam naprawdę przyznać, że chłopak był przystojny pomimo, że jego rysy twarzy były delikatne. Uśmiechnęłam się widząc jego skupioną i spokojną twarz. Lubiłam go takiego oglądać. Pamiętam jeszcze jak w SAO spędziliśmy razem czas nawet na nic nie robieniu. Lubiłam te nasze chwilę, byliśmy wtedy tylko my i nikt więcej. W końcu dotarliśmy do mojego domu gdzie przyszedł czas, aby się pożegnać. Stanęłam do niego przodem obok bramy wejściowej i splotłam za sobą swoje dłonie.
- No to cześć.- Pożegnałam się po minucie dziwnej ciszy i już chciałam wejść na ogród, ale zatrzymał mnie głos chłopaka.
- Powinnaś iść z tym do lekarza.- Powiedział, a ja się uśmiechnęłam do czarnowłosego.
- Naprawdę nic mi nie jest i nie musisz się niczym martwić.- Wyjaśniłam mu wyciągając rękę by pogładzić go po policzku.
Kirito od razu przymknął oczy i wyślij swój policzek w moją dłoń na co moje usta wygięły się w lekkim uśmiechu.
- Ale się martwię i będę. Przecież widzę, że coś jest nie tak.- Mruknął otwierając oczy i splatając swoją rękę z moją wolną.
- Naprawdę wszystko jest dobrze i nie masz się czym martwić.- Powtórzyłam.
Sama w to wierzyłam, więc nie koniecznie było to kłamstwo. Nie chciałam mówić chłopakowi o tym, że moja choroba może wrócić. Niepotrzebnie by się dodatkowo zamartwiał. Uśmiechnęłam się do niego, co trochę ociekało zdenerowowaniem, ale miałam nadzieję, że się Kirito nie zorientuje.
- Powiedziała byś mi gdyby coś się działo?- Zapytał, a ja przygryzłam wargę.
- Tak.- Odpowiedziałam po chwili zawahania.
- Cieszę się.- Powiedział z uśmiechem, a następnie przytulił mnie.
- Jutro nie będziemy mogli się spotkać, ale do zobaczenia w ALO.- Pożegnał się ze mną i poszedł w stronę swojego domu zaraz po tym jak weszłam do domu.
Poczucie winy zaczynało mnie zżerać od środka. Nie chciałam go martwić, co równało się z ukrywaniem przed nim prawdy. Powoli przechodziłam przez dosyć spory ogród mojego domu, do którego niestety nadal nie potrafiłam się przyzwyczaić. W końcu doszłam do głównego wejścia i weszłam do wnętrza domu.
* * *
*Tydzień później*
- Jestem!- Krzyknęłam ściągając buty i układając je obok obuwia mojego brata.
Kolejny tydzień szkoły minął tak szybko, że nawet się nie zorientowałam kiedy nastał kolejny weekend. Z całą ekipą z SAO prawie wogóle się nie widzieliśmy po szkole w realu, tylko w ALO. Raz na jakiś czas spotykałam się z Kirito, który stał się dosyć nad opiekuńczy, gdy w szkole coraz częściej miałam krwotoki z nosa. Jeśli chodzi o ALO to grało się w to przyjemnie, a Level i skille pomału wchodziły na wyższy poziom. Nie śpieszyliśmy się. Swoją drogą nadal nie umiałam latać bez kontrolera. Udało mi się to raz na pięć minut i spadłam na koronę jakiegoś drzewa.
Przeciągnełam się i zdjęłam marynarkę od mundurka. Słysząc odgłos kroków z kuchni kierujących się w moją stronę, spojrzałam na wejście do salonu. Patrząc tak w to miejsce, po chwili ujrzałam tam sylwetkę swojego brata.
- Coś się stało?- Zapytałam widząc poważną twarz mojego brata.
- Tak, chodź do salonu.- Mruknął kierując się do wspomnianego pomieszczenia.
Zmarszczyłam brwi, ale po chwili wzruszyłam ramionami i założyłam moje królicze kapcie, które noszę po domu. Dosyć wolnym krokiem skierowałam się do salonu gdzie zauważyłam obecność mojej siostry, rodziców i oczywiście brata. Ponownie zmarszczyłam brwi, bo ich miny były dosyć poważne, więc się wystraszyłam.
- Alex, przyszły wyniki twoich badań.- Zaczął mój ojciec, a ja przygryzłam nerwowo wargę i zaczęłam się stresować.
- I?- Dopytałam, oczekując, że powie mi co z nimi.
- I nie są najlepsze.
Tego właśnie się obawiałam...
~*~
Yooooo!!!!!
Wiecie, że prawie zeszłam na zawał, gdy mój telefon się zaciął i, gdy znów włączyłam Wattpada to rozdział mi znikł? No, ale uratowała mnie "Historia zmian".
Ogólnie to też przepraszam was za długą nieobecność, ale ostatnio stałam się leniwą kluską xd Dam wam też taką radę. Jeśli chcecie rozdział to piszcie mi to w komentarzach czy na priv, bo przyznam szczerze, że jak ktoś mnie upomina to zdobywam motywację xd I no se tak trochę przypominam o istnieniu tego opowiadania.
Nie będę się rozpisywała, bo musze iść do sklepu, więc ja uciekam. Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Bayoooooooo!!!!!!
Kazenakii
PS.
KOMENTUJCIE!!!!!!
ORAZ
GWIAZDKUJCIE!!!!!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top