46. Tato nie zostawiaj mnie!

Emma.

— Dlaczego mam ci wierzyć? — rzucam oschle.

— Rób, co chcesz, nie obchodzi mnie to czy mi wierzysz, czy nie. Ja chcę tylko zobaczyć się z Hanną. — Wujek nerwowo przeczesuje włosy.

— Ja też — rzekł smutno Paul. — Przez tyle lat myślałem, że ona nie żyje, a twój tata wie, gdzie ona jest. Emma zrozum mnie.

Przez chwilę w pokoju panuje cisza.

— No dobra koniec tych wzruszeń. Paul przywiąż ich. Wkrótce będzie tu Philip.

— Tata? — pytam zaskoczona.

— A co myślałaś, że nie wykorzystam tej sytuacji! Gdy cię zobaczy, na pewno od razu mi wszystko wyśpiewa.

— Ty potworze! — krzyczę.

— Już do niego dzwoniłem, a wy próbujecie mi zwiać! Paul zajmij się nimi!

— Zostaw mnie! Nie dotykaj mnie — krzyczę i szarpię, ale to i tak nic nie daje.

Siłą zostajemy przywiązani do krzeseł, jeden po drugim, będąc ciągle na celowniku przez Evansa.

Zapada mrok. Kolejne godziny mijają, a ja coraz bardziej się boję.

— Chyba musimy pospieszyć twojego ojca — rzekł, spoglądając na mnie z przebiegłym uśmieszkiem. — Paul zrób jej zdjęcie i wyślij je do niego.

Chłopak jak marionetka od razu wykonuje polecenie. Zerka na mnie smutnymi oczami, robi zdjęcie i odchodzi bez słowa.

Długo nie trzeba czekać na odpowiedź mojego taty, bo telefon odzywa się natychmiast.
Evans odbiera, spoglądając na mnie z uśmiechem i wychodzi z pomieszczenia, żebyśmy nie słyszeli rozmowy.

Oczekiwanie jest okropne. Siedzenie bezczynne i czekanie na to, co może się wydarzyć, pogłębia tylko mój strach. Ja z Lucasem trzymamy się dobrze, ale Andrea opada z sił. Od dawna nie miała w buzi nawet kropli wody.

Gdy wuj pojawia się ponownie w pokoju, wiem, że ojciec przybył. Czuję ulgę, ale i też strach. Widząc ojca w drzwiach, coś we mnie pęka, z oczu zaczynają płynąć mi łzy, a moje ciało jeszcze mocniej drży.

— Wreszcie postanowiłeś się pojawić. Powiem szczerze, że długo musiałem na ciebie czekać — mówi to z cwanym uśmieszkiem.

— Co ci odbiło? Dlaczego więzisz moją córkę? — pyta ojciec podenerwowany.

— Masz bardzo wścibską córkę. To nie moja wina, że się wtrąca nie w swoje sprawy. Ostrzegałem ją. — Wzrusza ramionami.

— Uwolnij ją, proszę.

— Najpierw dasz mi informacje o Hannie — rzekł stanowczo.

Ojciec nic nie odpowiada, ale gdy słychać szmer, spogląda za siebie zaskoczony.

— Nie musi. Sama tu przyjechałam.

Niespodziewanie w progu pojawia się blond włosa kobieta.

— Mówiłem, że masz poczekać.

— Hanna!

— Mamo?

Zdziwione miny mojego ojca i Hanny zwalają mnie z nóg.
Oni nie wiedzą nic o Paulu, nie wiedzą, że jest jej synem?
To może dlatego ojciec nie chciał nic blondynowi o niej powiedzieć. Myślał, że on pracuje dla Evansa.

— John! — mówi Hanna i kieruję się do blondyna.

— Kim jest John? — pyta zdziwiony Paul.

— To jak masz na imię?

— Paul.

— Jak mogłeś tyle lat ukrywać, że Paul to John. Mówiłeś, że wywiozłeś go daleko, a ja tyle lat go szukałem! — krzyczy Philip, grożąc przy tym nerwowo palcem. — Hanna ja nie wiedziałem, gdybym wiedział, ty też byś o tym wiedziała.

— Wiem Phil.

— John to znaczy Paul czy mogę cię przytulić? — pyta Hanna, wyciągając ręce w jego stronę.

Blondyn z początku jest zdziwiony tą reakcją, ale gdy dochodzi do niego, co się dzieje, podchodzi do niej i mocno przytula. Ich zadowolone miny rekompensują wszystko.
Mogę tylko domyślać się, co on teraz czuje.

Ojciec, wykorzystując całe zamieszanie i dekoncentracje Evansa, podchodzi do mnie i szybkim ruchem zdejmuje mi plaster. Powoli rozplątuje mi ręce i nogi. Gdy jestem wolna, robię to samo z Lucasem, a tata z Andreą.

— Wszystko dobrze? — pyta Philip, oglądając przy tym moje dłonie i szyję.

— Tak. — Kiwam głową na potwierdzenie. — Tato co tu się dzieje?

— Kochanie zostaw to, to nie są wasze sprawy. Uciekajcie stąd. Lucas zabierz ją!

— Emma chodźmy — prosi Lucas.

— Tato nie zostawię cię tu.

— Córciu, poradzę sobie. Twoje bezpieczenstwo jest najważniejsze.

Czując dłoń Lucasa na ramieniu, spoglądam na ojca, ma takie smutne i błagalne oczy. Następnie patrzę na Andreę, jest przemęczona i osłabiona. Musimy ją zabrać stąd jak najdalej! Gdy będzie bezpieczna, wrócimy!

Niechętnie, ale ruszam się z miejsca. Razem z brunetem podnosimy Andreę i udajemy się do korytarza, a potem do wyjścia, gdy nagle słyszę strzał, zatrzymuję się.
Stoję przerażona, brakuje mi tchu. Bez zastanowienia ruszam z powrotem do pokoju. Puszczam Andreę, a ręka Lucasa nie potrafi mnie zatrzymać.

Gdy wbiegam do pomieszczenia, pierwsze zauważam, jak Paul leży na Evansie i obezwładnia go. Gdy docierają do mnie przeraźliwe krzyki Hanny, spoglądam w jej stronę. A potem patrzę w miejsce, gdzie wcześniej stał tata. Nie ma go. Moje oczy wędrują w dół.

Cała reszta dzieje się jakby w zwolnionym tempie.

Podbiegam do Philipa i mocno obejmuję. Jest cały we krwi, ale gdy spoglądam na niego, uśmiecha się. Odwzajemniam ten uśmiech, ale ten widok sprawia, że z oczu płyną mi łzy, a serce bije jak oszalałe. Moje ciało drży, a z ust nie chce wyjść żadne słowo.

Nie mogę go stracić. Nie teraz, właśnie go odzyskałam!

— Kocham cię słonko — szepcze ojciec.

To są ostanie słowa, które słyszę z jego ust.

Gdy ktoś odrywa mnie od jego ciała, szarpię się i rzucam.
Nie chcę go zostawiać. Muszę być teraz przy nim.
Łapię tatę za rękę, a drugą dłonią uciskam ranę.

— Tato nie zostawiaj mnie!

###

Przepraszam was, że tak długo mnie nie było.
No ale wiecie święta, teraz weekend majowy trochę się działo.

A tak do rzeczy moi kochani, to już koniec naszej opowieści. Pozostał tylko epilog.😲😲😲

No niestety 😢😢😢
To prawda😔😔😔

Dziękuję, że wytrwaliście ze mną do końca. Że jest was tak dużo ze mną.
Jesteście niesamowici ❤💞💝💖💗💕

Piszcie, komentujcie 😚😚😚😚
Pozdrawiam 💓💓💓

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top