38. Wybrała jego.
Emma.
Czując łzy na policzkach, szybko udaję się do łazienki. Serce bije mi jak szalone, a ciało się trzęsie. Jego dotyk przypomniał mi wszystko. Miłość, ból i cierpienie. Nie kocham go już, tego jestem pewna, ale nadal jego dotyk przywołuje wspomnienia. Dlatego zabroniłam mu zbliżać się do siebie. Nie chcę więcej tego przeżywać.
Odkręcam kran i przemywam twarz zimną wodą. Serce powoli zaczyna zwalniać, a oddech się wyrównuje. Spoglądam w lustro. Czerwone oczy, zarumienione policzki, tak właśnie teraz wyglądam.
Gdy wkładam pasmo włosów za ucho, zauważam ranę na ręce. Oczy od razu zatrzymują się na niej. Drugą ręką przejeżdżam po przyszłej bliźnie i czuję ból. Ból, który przypomina mi wszystko. To wina Paula, tak dużo przez niego wycierpiałam. Nie pozwolę skrzywdzić się więcej.
Łapię za klamkę i mocnym ruchem otwieram drzwi. Wpadam prosto w ramiona Lucasa. Unoszę lekko głowę i spoglądam w jego piękne niebieskie oczy. Próbuję wyczytać z nich, jak bardzo jest na mnie zły, ale nie mogę tej złości znaleźć. Może trochę smutek, ale nie złość. Mocno przytulam bruneta, a potem całuję, oddając przy tym wszystkie swoje emocje. Całuję go, nie myśląc o niczym, ani o nikim innym. Teraz jesteśmy tylko my.
Lucas.
Wybrała jego.
On tylko poprosił, a ona poszła za nim jak zahipnotyzowana. Jak mogła? Mówiła, że mnie kocha, a ja kretyn uwierzyłem jej. Nerwowo przeczesuję ręką włosy, a potem mocno uderzam nią w ścianę, mając nadzieję, że chociaż trochę złość minie, jednak nie przeszła, adrenalina wciąż we mnie buzuje. Muszę z nią porozmawiać! Nie pozwolę mu mi ją odebrać. Jest dla mnie zbyt ważna.
Idę pewnie korytarzem w kierunku salonu, z którego dochodzi ich rozmowa. Gdy słyszę głos Emmy, zwalniam, wsłuchuję się w jej słowa.
— Nie wiem, jak było, ale ja już nic do ciebie nie czuję, więc nie dotykaj mnie tak nigdy więcej! — więc go nie kocha. — Skrzywdziłeś mnie bardzo mocno i nie chcę nigdy do tego wracać, więc zostaw mnie w spokoju.
Słysząc jej słowa, od razu uśmiecham się pod nosem.
Ona nic do niego już nie czuje. Jednak mnie kocha.
Słyszę kroki, więc chowam się w kącie. Jej postać mija mnie, a następnie udaje się do łazienki. Wychodzę z kąta z lekkim uśmiechem na twarzy, pełen nadziei, jednak pech chce, że wpadam prosto na Paula.
— Co się tak uśmiechasz? — pyta poirytowany.
— Nie twój interes — rzucam sucho.
— Podsłuchiwałeś nas — oznajmia.
— Nawet jeśli, to mój dom. Mogę robić w nim, co chcę. Nawet cię stąd wyrzucić.
— Nie zrobisz tego. Dobrze wiesz, że Emma i Andrea nie byłyby z tego zadowolone.
— To prawda, Emma cię nie wyrzuciła, ale nie wiesz, czy to się wkrótce nie zmieni.
— Paul, Lucas! — W korytarzu stoi zdziwiona Andrea. — Czy coś się stało?
— Nie wszystko w porządku — odpowiadam z drwiącym uśmiechem. — Pokażesz Paulowi, gdzie ma swój pokój?
— Jeśli muszę. — Blondynka przewraca oczami.
— To ty go do nas przyprowadziłaś.
— Ok, ok. Rozumiem już.
Patrzę, jak odchodzą i zastanawiam się, co z tego wyniknie. Ta sytuacja nie wygląda zbyt dobrze. Jeśli znajdą Paula, Emma będzie w niebezpieczeństwie, a ja nie mogę na to pozwolić, nie mogę jej stracić.
I nagle drzwi do łazienki się otwierają. Serce zabiło mi szybciej na widok Emmy. Jej niebieskie oczy są takie piękne. W sekundzie zapominam o wszystkim.
Oczy szatynki kierują się na mnie. Lustrują moją twarz, jakby chciała z niej coś wyczytać. Gdy jej ramiona przylgnęły do mnie, czuję ciepło, które rozchodzi się po moim ciele. Tak bardzo ją kocham.
Oplata mnie swoimi ramionami i całuje. Udowadniając tym samym, jak bardzo mnie kocha. Teraz jestem pewny, że to mnie wybrała.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top