36. Wierzę ci.
Emma.
Gdy moje spojrzenie równa się z Paula, czuję ból, okropny ból w sercu. Zraniona dusza od razu się odzywa. Ona pragnie krzyczeć, bić i płakać.
Jednak ja tylko wpatruję się w niego jak zahipnotyzowana, ze łzami w oczach i lekko pochylona, bo ból w klatce piersiowej nie pozwala mi się wyprostować. Nie mogę się ruszyć.
Gdy czuję czyjeś ręce na sobie, przez moje ciało przepływa ciepło. A gdy obejmują mnie i przytulają moje ciało, uspakaja się. Mogę już się poruszyć, więc wtulam się jak najmocniej w ramiona Lucasa. Nie płaczę, ale nie pozwalam oczom patrzeć. Zaciskam powieki i wsłuchuję się w bicie serca.
— Przysięgam, że ja nic nie wiem. Nie mam pojęcia, dlaczego ona go tu przyprowadziła — szepcze Lucas do mojego ucha.
— Wierzę ci.
Brunet jeszcze mocniej otula ramionami moje ciało. Robię tak samo. Czuję się bezpieczna, dzięki czemu nabieram odwagi.
— Emma przepraszam, ale musiałam. Nie wiedziałam gdzie mam iść. Proszę, pozwól mi to wszystko wytłumaczyć.
Odrywam głowę od piersi Lukasa i spoglądam na nich. Wyglądają strasznie, opuchnięte i posiniaczone twarze, do tego ta krew. Nie mogę na nich patrzyć.
Odsuwam się od bruneta i udaję prosto do łazienki. Wyjmuję dwa ręczniki i moczę wodą. Następnie idę do kuchni. Z lodówki wyjmuję dwie butelki wody i wracam do pokoju.
Na stole kładę wody, a ręczniki od razu im podaję do rąk.
— Jeśli chcesz pogadać, najpierw doprowadźcie się do porządku.
Równocześnie kiwają głowami na zgodę. Wycierają twarze i ręce, a potem piją wodę. Są spragnieni i widać, że są też zmęczeni, ale trudno Andrea najpierw musi mi wyjaśnić, co robi tu Paul.
Wszyscy siadamy na kanapach. Ja obok Lucasa, a blondynka z Paulem po przeciwnej stronie. Przez chwilę w pomieszczeniu panuje cisza.
— Lucas wiesz, że moi rodzice zginęli w wypadku lotniczym? — zaczyna niepewnie Andrea.
— Mhm.
— To było kłamstwo. Od samego początku coś podejrzewałam. Nie pasowała mi ta awaria. Przecież mój ojciec — przerywa na chwilę, biorąc głęboki oddech — zawsze był przezorny. Przed każdym lotem kazał dokładnie sprawdzać samolot. Powiedz mi więc, jak mogło dojść do awarii?
— Andrea czy ty sugerujesz...?
— Tak Lucas. Moi rodzice zostali zamordowani. Przez trzy lat szukałam sprawcę. Dlatego zostałam detektywem. Szybko natrafiłam na pewne ślady, ale nie miałam dowodów. Wtedy pojawiła się policja z prośbą o obserwację Emmy. Zgodziłam się, wiedziałam, że dzięki niej będę mogła więcej dowiedzieć się o jej rodzinie.
— Przecież nie utrzymuję z nimi kontaktu — od razu odpowiadam.
— No i tu był problem. Nie wiedziałam o tym, nikt mnie nie poinformował. Przez to byłam uziemiona, nie mogłam wyjechać, bo miałam umowę z policją. Na początku trochę się załamałam. Z czasem zaczęłam się do tego przyzwyczajać, polubiłam cię. Zaprzyjaźniłyśmy się. — Uśmiecha się pogodnie. — Gdy otworzyłaś się i zaczęłaś opowiadać mi o Paulu, coś mi nie pasowało. Próbowałam więc znaleźć jakieś wiadomości na jego temat, ale nigdzie nic nie było. Nawet policja nic o nim nie wiedziała.
— Evans nieźle to ukrył. — Pierwszy raz odzywa się Paul.
— Masz rację. Jednak ja się tak szybko nie poddaję. Pojechałam do małego miasteczka, w którym urodził się Paul. Było tam naprawdę niewielu mieszkańców, więc wszyscy znali się bardzo dobrze. Oczywiście nikt nic nie wiedział. Zresztą nikt nie chciał ze mną rozmawiać. Zrezygnowana tuż przed odjazdem wybrałam się do baru, aby coś zjeść. Los się do mnie uśmiechnął, bo spotkałam tam pewną miłą kobietę. Opowiedziała mi, że była przy porodzie Paula i bardzo dobrze znała jego rodziców. Podobno jego tata należał do gangu, ale nie wiedziała jakiego. Gdy zapytałam się, czy miał tatuaż pająka, kobieta od razu potwierdziła. Wtedy wszystko zaczęło się układać. Ojciec podobno był jednym z najlepszych. Przyjaźnił się z Evansem, ale gdy się zakochał, a mama Paula zaszła w ciążę, chciał odejść. Oczywiście nie pozwolono mu, więc razem ze swoją ukochaną uciekł. Udawało im się ukrywać naprawdę dość długo. Byli naprawdę szczęśliwą rodziną. Jednak gdy ich odnaleziono, Evans szybko się zemścił. Był wściekły i bez wahania zabił ich, a Paula porwał. Całe życie wychowywano go w gangu. Gdy dowiedział się prawdy, chciał się na nim zemścić.
— Posługując się mną? — pytam zasmucona.
— Emma to nie tak. Na początku może tak było — Paul nerwowo drapie się po głowie — ale im bardziej cię poznawałem, tym bardziej miękłem. Jednak gdy twój ojciec poznał mój tatuaż, musiałem zniknąć, bo inaczej bym zginął.
— A kilka dni temu — przełykam głośno ślinę — gdy się widzieliśmy, dlaczego mówiłeś tyle przykrych rzeczy?
— Emma to gangsterzy. Nawet nie wiesz, do czego są zdolni. Nie mogłem cię narażać. Chciałem, żebyś mnie znienawidziła i o mnie zapomniała. Nie mieszała się w to wszystko.
Lucas nerwowo uniósł się, próbując zbliżyć się do Paula.
— Czy ty wiesz co ona przez ciebie przeszła? Pomyślałeś chociaż przez chwilę? — wysyczał brunet.
Paul spogląda na mnie smutno i opuszcza głowę.
— Lucas uspokój się, on o wszystkim wie i... — wtrąca się blondynka, przytrzymując chłopaka.
— Jak mam się uspokoić? Przecież ona...
— Kochanie, już dobrze, spokojnie — przerwałam mu. — Usiądźmy.
Lucas spogląda na mnie i niespokojnie wzdycha. Niechętnie wracamy na swoje miejsca.
— Po co tu przyszliście?
— Nie mieliśmy się gdzie podziać, a nikt nie zna tego miejsca. Miałam nadzieję, że zrozumiecie. Oni zamordowali naszych rodziców. Musiałam pomóc Paulowi, on — blondynka nerwowo zaciska szczękę — nie zasłużył na to wszystko.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top