26. Zostaw mnie!

Emma.

Nie wiem, ile czasu spędzam w aucie, ale gdy do mnie dociera rzeczywistość, jest już ciemno. Przecieram mokre i zmęczone oczy.

Muszę wrócić do domu.

Odpalam auto i ruszam. Jadę wolno, bo nie potrafię się skupić. Moje myśli są gdzieś w czarnej otchłani. W mojej głowie panuje pustka. Nie myślę o nikim ani o niczym. Próbuje jedynie dostać się do domu.

Parkuje pojazd pod apartamentem. Gasze silnik i przecieram zmęczoną twarz. Powoli wychodzę z auta i kieruję się do domu. Nie zwracam uwagi na nikogo, po prostu idę. Gdy przed drzwiami widzę bruneta, siedzącego na podłodze, cofam się.
Nie mam ochoty z nikim rozmawiać, nikogo widzieć.

Po co on tu przyszedł?

Niestety Lucas mnie zauważa. Szybko podnosi się z uśmiechem i idzie w moim kierunku. Gdy zbliża się i dostrzega mój wyraz twarzy, blednie.

— Emma nic ci nie jest? Co się stało? — pyta przejęty.

— Wszystko w porządku — odpowiadam i odchodzę, omijając go.

Kieruję się do drzwi. Wyjmuję klucz i je otwieram. Zdejmuję buty i byle gdzie odkładam torebkę. Powolnym krokiem udaję się do łóżka.
Tego teraz potrzebuję.

Lucas.

Gdy Emma mnie omija, ruszam za nią. Ona jakby nie widziała, że idę tuż za nią. Wolnym krokiem idzie do swojej sypialni. Nie zwraca na mnie uwagi. Kładzie się na łóżku i zasypia.

Stoję w progu jej sypialni. Nie wiedząc co robić.

Co się mogło stać?
Dlaczego jest w takim stanie?

Po chwili podchodzę do niej. Widząc, że śpi, delikatnie przykrywam jej zamarznięte ciało kocem. Szatynka cała się trzęsie, więc powoli i bardzo delikatnie kładę się obok niej i obejmuję, aby ją ogrzać.
Dopiero po jakiejś godzinie jej ciało się uspakaja, a serce zaczyna bić w normalnym tempie.

Leżąc, myślę jak jej pomóc. Jedyne co do głowy mi przychodzi to Andrea. Ona zna Emmę lepiej niż ja. Na pewno pomoże. Delikatnie wyjmuję telefon z kieszeni, aby szatynka się nie obudziła. Szybko pisze SMS-a do blondynki i ponownie chowam go do kieszeni.

Gdy czuję, że Emma się przebudza, nieruchomieję. Ona przekręca się w moją stronę i delikatnie wtula w moje ciało, a na jej twarzy pojawia się uśmiech.
Dreszcz przechodzi po całym moim ciele przez jej dotyk, a dusza się cieszy, że dzięki mnie się uśmiecha.

— Hej — szepczę.

Nagle jej ciało sztywnieje. Gdy otwiera oczy, wyraz twarzy się zmienia. Staje się bez emocji.

— Co ty tutaj robisz? Kto cię tu zapraszał? — rzuca oschle.

— Emma proszę, uspokój się.

— Nie mów mi, co mam robić! — warczy.

Szatynka wstaje z łóżka i wychodzi z pokoju. Podążam za nią.

— Powiedz mi, co się stało?

— Nie twój interes!

— Emma nie możesz zamykać się w sobie.

— Dlaczego? Po co w ogóle żyć, skoro wszyscy wokół mnie okłamują.

— Skarbie nie mów tak.

Próbuję do niej podejść. Przytulić. Może choć trochę by to pomogło, ale ona mnie odpycha.

— Zostaw mnie! Nie chcę nikogo widzieć. Wiesz, gdzie są drzwi!

Spogląda na mnie nienawistnym wzrokiem i udaje się do łazienki, cała we łzach.

Zostaję sam. Jednak nie mam zamiaru się stąd ruszać. Nie zostawię jej samej w takim stanie.

Gdy słyszę pukanie, pospiesznym krokiem udaję się do drzwi. Gdy je otwieram, widzę przejętą twarz Andrei.

— Czy mówiła, co się stało?

— Nie — mówię, przeczesując nerwowo włosy. — Przyszedłem, aby ją przeprosić. Nie było jej. Czekałem chyba z trzy godziny pod jej drzwiami. Gdy w końcu wróciła, podszedłem do niej. Jej twarz... — Robię krótką przerwę, aby dobrać odpowiednie słowa. — Jej twarz była chłodna, bez uczuć. Nie wiem, co się stało, nic nie chce mi powiedzieć.

— Rozmawiałam z policją. Emma była u wujka. Podejrzewają, że tam jest przetrzymywany Paul.

— Czyli widziała się z nim?

— Najprawdopodobniej.

Naszą rozmowę przerywa głośny huk, który dochodzi z łazienki.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top