23. Że co!
Andrea.
— Pracuję dla policji — rzucam szybko, a następnie nerwowo przeczesuję włosy.
— Że co! — mówią jednocześnie Lucas i Emma.
— Przepraszam, że was tak długo okłamywałam, ale nie miałam wyjścia. To jest tajna misja, nie wolno mi nikomu zdradzać szczegółów.
— To dlaczego nam teraz o tym mówisz? — pyta Emma.
— Nie mogę tak dłużej. Wasza przyjaźń jest dla mnie ważniejsza — szepczę.
— Przyjaźń! To nazywasz przyjaźnią? — krzyczy szatynka, wymachując nerwowo rękoma. — Przecież ty mnie okłamywałaś. Pracowałyśmy razem tyle czasu, ufałam ci.
— I taki był cel. Zatrudnić się w firmie i zostać twoją koleżanką. Pilnować cię i obserwować jednocześnie, ale to wszystko wymknęło się spod kontroli.
— Czekaj, czekaj. Nic nie rozumiem. Dlaczego masz mnie pilnować, przecież nie grozi mi niebezpieczeństwo?
— Emmo, Paul był gangsterem, twój wujek był jego szefem.
— Skąd o tym wiesz i skąd masz pewność? — warczy szatynka.
— Policja ma naprawdę twarde dowody.
— No nie, najpierw Evans teraz ty.
— Co Evans był u ciebie? Czego chciał?
— Tak dzisiaj. Mówił, że to on zabił Paula.
— O kurwa oni wiedzą!
— Andrea, o czym ty mówisz?!
Uspakajam nerwy i siadam naprzeciwko szatynki. Łapię ją za ręce i zaczynam niepewnie mówić.
— Musisz o czymś wiedzieć. Paul on...on żyje. Mamy potwierdzone informacje.
— Nie, nie to nie może być prawa. Przecież on zginął w wypadku. Tyle lat nosiłam żałobę po nim, zerwałam wszelkie kontakty z rodzicami, a ty mi mówisz, że on żyje! — krzyczy szatynka z drwiącym uśmiechem na ustach.
— Tak, dlatego od jakiegoś czasu muszę cię chronić.
— Ale jak to, przed nim? Przecież on mnie kochał!
— Emmo to jest, bardziej skomplikowane niż myślisz. To wszystko było przez niego zaplanowane.
— Jak to zaplanowane?! Co masz na myśli?
— Paul chciał się zemścić.
— Że co! Na kim?
— Na waszej rodzinie.
— Dlaczego?
— Bo kiedyś Evans zniszczył jego rodzinę.
— Nie no proszę cię, przestań. Przestań już. Nie mogę tego słuchać. Przecież to brzmi absurdalnie. On mnie kochał, na nikim się nie mścił!
— Emmo, ale takie są fakty!
— Czyli twierdzisz, że Paul mnie nie kochał, że to wszystko było kłamstwem. Nie wierzę ci.
Szatynka wstaje i w pośpiechu zbiera swoje rzeczy. Nie patrząc na nikogo, z płaczem wybiega z mieszkania.
— Nie patrz tak na mnie, biegnij za nią. Ona teraz ciebie potrzebuje.
Gdy zostaję sama, nerwy opuszczają moje ciało, drżę. Przez tyle lat znajomości z Emmą, naprawdę ją polubiłam. Naprawdę zaprzyjaźniłyśmy się. Tyle razy miałam ochotę powiedzieć policji, żeby spadała. Chciałam opowiedzieć jej o wszystkim. Zacząć od nowa bez kłamstw, ale gdy dowiedziałam się, że Paul żyje i że Emma jest w niebezpieczeństwie, moje plany były już nie ważne, liczyło się bezpieczeństwo szatynki.
Emma.
— Emma zaczekaj! — W oddali słyszę krzyk Lucasa. — Skarbie proszę, poczekaj.
Gdy słyszę te słowa, zatrzymuję się w miejscu. Jestem pewna, że teraz jego potrzebuję. Niczego więcej nie pragnę, by poczuć się bezpiecznie w jego ramionach.
— Chodź, pojedziemy do mnie — szepcze i obejmuje mnie mocno.
Po drodze ciągle płaczę, a brunet milczy, za co jestem mu wdzięczna. Czule gładzi moje włosy i co jakiś czas w nie całuje. Ciepło i spokój, które od niego bije, uspokaja mnie, co sprawia, że zasypiam. Gdy czuję, że się unoszę, lekko otwieram oczy. Jestem w objęciach Lucasa, bezpieczna więc zamykam je ponownie.
Budzi mnie światło, które wpada przez okno. Jednak nie mam ochoty wstawać, więc przekręcam się na drugi bok i zasypiam ponownie.
Gdy budzą mnie pocałunki bruneta, uśmiecham się i oddaję. Jego dotyk sprawia, że po całym ciele przechodzi mi dreszcz. Sex jest przyjemny i sprawia, że chociaż na chwilę zapominam o tych wszystkich złych wydarzeniach.
Pierwszy pod prysznic idzie Lucas, a ja zostaję i jeszcze wyleguje się na łóżku. Myśli powracają, co sprawia, że zaczynam płakać. W pewnym momencie zaczyna dzwonić telefon bruneta. Spoglądam na wyświetlacz, aby sprawdzić, czy to coś ważnego. Gdy spoglądam na numer i dociera do mnie, kto dzwoni, wstaję wściekła i od razu idę do Lucasa.
— Skąd masz numer mojego ojca?
— Emmo ja...
— Tylko nie kłam. Mam już dość tych wszystkich kłamstw.
— Twój ojciec zadzwonił do mnie kilka tygodni temu.
— Dlaczego mi nie powiedziałeś?
— Wiedziałem, że nie utrzymujecie kontaktu. Co miałem ci powiedzieć.
— Po co dzwonił do ciebie?
— Chciał porozmawiać.
— O czym?
— Chciał, żebym znalazł dowody, że Paul należał do gangu.
— Czyli ty też!
— Emmo, ja chciałem tylko poznać twoją historię. Dowiedzieć się, dlaczego nie utrzymujecie kontaktu, a poza tym mam tu wielu znajomych i mogę sprawdzić, czy to prawda, ale nie twierdzę, że tak jest. Chociaż uważam, że Andrea ma najpewniejsze informacje.
— To wszystko jest zbyt skomplikowane — mówię i kieruję się w stronę wyjścia.
— Emma dokąd idziesz?
— Muszę teraz pobyć sama.
###
Hej kochani 😗
Nie mogę spać, więc udało mi się dokończyć rozdział.
Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Buziaczki 💋💋💋
Pozdrawiam
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top