17. Jedźmy do ciebie.

Lucas.

Gdy wychodzę z gabinetu Emmy, nie wiem co mam ze sobą zrobić. Pospiesznie opuszczam budynek i uderzam w pierwszą lepszą rzecz, czyli kosz, który roztrzaskuje się o mur. Niestety nic to nie pomaga, nadal jestem wkurzony, moje nerwy nie ustały. Nie idę do pracy. Nie mam ochoty. Emma zbyt mocno wytrąciła mnie z równowagi.

Nie wiem co się ze mną dzieje. Jak to możliwe, że mi na niej tak mocno zależy? Przecież ja nigdy nie przejmowałem się dziewczynami. To one za mną latały, nie ja! Z Emmą jest inaczej, to ona mnie odrzuca, ale dlaczego? Co się stało w jej życiu, że tak mocno nie chce ze mną spróbować. Przecież widzę, że się jej podobam. Chyba jedynym wyjściem jest poznanie historii od jej ojca, a na to muszę jeszcze poczekać.

Cały tydzień Emma mnie unika, a jak nawet się widzimy, nie rozmawia ze mną zbyt wiele. Każdego wieczora upijam się, żeby o niej nie myśleć.

Serio, ta dziewczyna całkiem mną zawładnęła.

Dziś weekend, mam zamiar olać Emmę i iść odreagować, przecież jestem Lucas Foster, nie będę zawracał sobie nią głowy!

Do klubu jadę taksówką, bo od samego rana zagłuszam myśli, o Emmie. Tylko nic to nie pomaga, bo nadal ciągle o niej myślę.
Wiem, miałem tego nie robić, no i staram się kurwa! Dlatego pije i właśnie jadę z Erickiem do klubu.

Pijemy, bawimy się z innymi laskami, ale jakoś mnie to nie cieszy. Nie bawię się tak jak kiedyś. Co się kurwa ze mną dzieje?

— Co z tobą? Dziwnie się dzisiaj zachowujesz — pyta Eryk, gdy siadamy w loży.

— Ciągle myślę o Emmie.

—  No coś ty stary, zakochałeś się?

— Pojebało cię chyba?

— Normalnie byś bzykał już jakąś laskę, a nie siedział tu ze mną i gadał o jakiejś Emmie.

— Emma nie jest jakaś, ona jest...

— Woow nieźle cię złapało.

— Zamknij się — warczę.

Wstaję i odchodzę od stolika poddenerwowany. Gdy tylko moje oczy przypadkiem zauważają Emmę, nie mogę się powstrzymać i ruszam w jej stronę.

W połowie drogi jednak zatrzymuje się, bo moje oczy widzą szatynkę tańczącą z jakimś gościem. Nie mogę w to uwierzyć, mnie odrzuca, a zabawia się teraz z jakimś cieniasem?! Przecież on mi nawet w połowie nie dorasta do pięt.

Wkurzony opieram się o ścianę i obserwuję ich. Ściskam samoistnie pięść, gdy widzę, jak ten krety dotyka jej pośladków. Ona zadowolona uśmiecha się i całuje go w usta. Gdy zaczyna ją macać, a szatynka zaczyna go odpychać, nie wytrzymuje.

Dosyć tego! — mówię sam do siebie.

Odrywam się od ściany i idę w ich kierunku. Mija zaledwie kilka sekund, a ja jestem przy nich.

— Odpieprz się od niej! — warczę wkurzony.

Facet obraca się i spogląda z cwanym uśmiechem na mnie.

Zabawne przeważnie to kiedyś ja bywałem w takiej sytuacji. To mnie próbowano pobić, bo podrywałem czyjąś dziewczynę. A teraz stoję i bronię dziewczyny, która mnie nie chce.

— Lucas odpieprz się, byłem pierwszy. — Zaśmiał się i ponownie zaczął obmacywać szatynkę.

Nie wytrzymuję, łapię go za szmaty i odsuwam od Emmy, a następnie z całej siły uderzam. Koleś od razu leci na podłogę. Jest nieprzytomny, ale mnie to nie obchodzi. Zasłużył.

Spoglądam na Emmę, zszokowaną Emmę. Łapię ją za rękę i wyprowadzam z klubu.

— Jak się czujesz, nic ci nie jest? Nic ci ten kretyn nie zrobił? — zadaję pytania i sprawdzam, czy jest cała.

— Nic mi nie jest! Zostaw mnie! — krzyczy i odpycha mnie od siebie.

Spoglądam na nią i robię wielki oczy. Nie mogę uwierzyć, w to, co widzę. Ona jest na mnie zła, ale za co?

— Uratowałem cię! Czemu się na mnie złościsz?

— Nikt cię o to nie prosił!

— No kurwa nie wierzę. Przecież widziałem, jak ci się narzuca, jak go odpychasz!

— Dałabym sobie sama radę!

— O co ci kurwa chodzi? — Podnoszę ręce do góry i kładę na głowę. — Nie możesz po prostu podziękować, aż tak mnie, nienawidzisz?

— Ja... — zaczęła, ale jej przerwałem.

Bez zastanowienia podchodzę do niej szybkim krokiem i całuję ją namiętnie. W moim ciele buzuje taka adrenalina, że nie potrafię się powstrzymać. O dziwo Emma mnie nie odpycha. Całuje mnie z takim samym entuzjazmem jak ja ją.

Moje ręce wędrują po całym jej ciele, a jej dłonie czuję w moich włosach. Jesteśmy tacy podnieceni, nie panujemy nad sobą.

Unoszę ją do góry i łapię za pośladki, a ona opiera się nogami o moje biodra. Nie zwracamy na nic uwagi. Gdy zaczyna się delikatnie poruszać, a mój penis reaguje, dociera do mnie, do czego to zmierza. Na szczęście otrząsam się w porę. Przecież stoimy na ulicy, nie pozwolę, żeby ktoś widział jej piękne ciało. Gdy mam się odezwać, ona mnie uprzedza.

— Jedźmy do ciebie — mówi i delikatnie przegryza mi wargę.

Moje podniecenie sięgnęło zenitu, więc bez zastanowienia gwiżdżę po taksówkę.

###

Gorąco, gorąco!

Czy wy też to czujecie?

❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top