14. Mam dla pana ciekawą propozycję.
Lucas.
— Czego! — krzyczę, gdy odbieram telefon.
Cholera, kto śmie budzić mnie tak wcześnie? — Przecieram oczy i siadam na łóżku.
— Em... — W słuchawce słyszę znany mi głos szatynki. Kurwa, zjebałem to.
— Emma, przepraszam. Co się stało, że dzwonisz tak wcześnie?
— Nasze zdjęcie jest na pierwszej stronie gazety Daily News!
— To niemożliwe! Przecież jasno dałam mu do zrozumienia, że ma nam ich nie robić.
— No to wygląda na to, że nie zrozumiał.
— Zajmę się tym.
— Dziękuję.
Rozłączam się, nie mogąc uwierzyć w to, co powiedziała mi przed chwilą Emma. Jakim cudem ten dureń zrobił nam zdjęcie? Czego on nie zrozumiał?
Szybko wstaję, zakładam dresy, koszulkę i trampki.
Udaję się do pierwszego lepszego sklepu, żeby kupić gazetę. Muszę najpierw zobaczyć jakie zdjęcie wstawili i co napisali.
Gdy zjeżdżam windą w dół, mój telefon zaczyna wibrować. Spoglądam na wyświetlacz, dzwoni ojciec.
— Co tam? — pytam niewinnym głosem, chociaż domyślam się, po co dzwoni.
— Miałeś nie pakować tej dziewczyny w kłopoty, a tu z samego rana dostaje gazetę i co widzę na pierwszej stronie? Ciebie jak całujesz Emmę.
— Że co! Całuję? — pytam zdziwiony.
W tym samym czasie dochodzę do kiosku i biorę gazetę do ręki.
— Tato, to tylko zwykły buziak w policzek na pożegnanie. Nic złego.
— Ale to nie zmienia faktu, co ta dziewczyna teraz przeżywa.
— Tak wiem, dlatego zaraz się tym zajmę.
— Dobrze synu, takiej odpowiedzi oczekiwałem. To do zobaczenia w firmie.
— Na razie.
Rozłączam się i spoglądam na gazetę, na której jestem ja całujący w policzek Emmę.
W tytule napisane:
Co to za piękność, którą całuje Lucas Foster? Czy to kolejny romans, czy coś poważniejszego?
No proszę, co za durny tekst. To już nie można pocałować dziewczyny w policzek. Przecież nie całujemy się, nie obściskujemy. Czemu oni robią taką aferę? Normalnie olałbym to, ale Emma mnie poprosiła, no i ojciec więc muszę się tym zająć.
Godzinę później jestem już w wydawnictwie Daily News.
— Witam, Lucas Foster chciałbym rozmawiać z Benjaminem.
— Oczywiście Panie Foster. Proszę usiąść, zaraz pana poproszę. Może napije się pan kawy albo herbaty?
— Kawę poproszę.
— Dobrze. Za chwilę wracam.
I tak faktycznie było, czekam dosłownie kilka minut. Sekretarka prowadzi mnie prosto do gabinetu szefa. Po kilku sekundach wraca z ciepłą kawą.
— Dziękuję — mówię i uśmiecham się życzliwie do kobiety.
Ona odwzajemnia się tym samym i wychodzi.
— Co pana do mnie sprowadza, panie Foster? Czyżby nasza dzisiejsza okładka?
— Widzę, że doskonale się orientujesz.
— To moje wydawnictwo więc muszę. — Wzrusza ramionami zadowolony z siebie.
— Musisz sprostować ten głupi tekst. To nie jest moja dziewczyna ani nie mam z nią romansu. To tylko kolejna klientka naszej firmy.
— Więc co proponujesz?
— Ben nie denerwuj mnie, ile chcesz?
— Myślę, że sto tysięcy wystarczy.
— Ile? Pogięło cię chyba!?
— O nie kolego, przyszedłeś tu sam więc to ważna sprawa, a za ważne sprawy się płaci.
Kurwa i tu mnie ma. Ja nigdy nie załatwiałem takich spraw osobiście.
— Dobra niech ci będzie — przewracam oczami — ale mam warunek?!
— Słucham.
— Musisz to wszystko wyjaśnić. Napisać coś sensownego, co to będzie, to mnie nie interesuje, to zostawiam już w twoim interesie. Gdy zobaczę gazetę z sensownymi wyjaśnieniami, wtedy przeleje ci te pieniądze.
— Ok, może być — mówi niezbyt zadowolony.
Cały dzień na szczęście minął mi spokojnie. Bez żadnych wścibskich reporterów.
Mam nadzieję, że u Emmy jest tak samo.
Wieczorem, gdy zbieram się do domu, otrzymuję dziwny telefon od nieznanego numeru.
— Lucas Foster, słucham.
— Mam dla pana ciekawą propozycję — mówi starszy człowiek po drugiej stronie telefonu. — Kiedy możemy się spotkać?
— Ale w jakiej sprawie? Co to za propozycja?
— Czy nazwisko Emma Carter coś panu mówi?
— Kim pan jest? Skąd pan ją zna?
— Jestem jej ojcem. Więc jak jest pan zainteresowany?
Chwilę zamilkłem.
O co w tym wszystkim chodzi?
Czego on może ode mnie chcieć?
Jak nie sprawdzę, to się nie dowiem!
— Dobrze, to kiedy możemy się spotkać?
— Za dwa tygodnie będę w Nowym Jorku. Dam panu jeszcze znać.
— Ok.
— To do zobaczenia.
— Do zobaczenia.
###
No się narobiło!
Czego może chcieć od Lucas ojciec Emmy? Jakieś propozycje?
Pozdrawiam ❤❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top