25. Bal okaże się końcem?

Siedziałam wraz z Dekashi oraz Sorą w moim hotelowym pokoju i próbowałyśmy wykonać nasze jedyne zadanie. Ogarnąć się na bóstwo.

Nakładając kolejną warstwę tuszy na rzęsy spojrzałam na przyjaciółki, które uwijały się niczym mrówki chcąc wszystko dopiąć na ostatni guzik.

Byłyśmy przerażone.

Nie do końca wiedziałyśmy jak to ma wszystko wyglądać przez co niepokój wzrastał w nas z każdą minutą przybliżającą nas do balu.

— A więc Sora...— zaczęłam zerkając na brunetkę — Ty i Kankuro? Nie żeby coś ale Twoich maślanych oczek do niego nie dało się ukryć.

Sora zaśmiała się i już wiedziałam, że trafiłam w punkt. Takich rzeczy nie umiała przed nami ukryć. Zaciekawiona Deki od razu usiadła obok Hoshi.

— Nie myślcie sobie, że chciałam by tak się sprawy potoczyły.. No dobra, może trochę. Po moim rozstaniu Tobiramą nie wiedziałam co zrobić. Wyjechałam na weekend do tego nowego spa pod Konohą, potrzebowałam się odciąć od rzeczywistości. I jak się domyślanie, Kankuro również tam się jakimś trafem znalazł..

Deki głośno wciągnęła powietrze, niczym małe dziecko chcąc usłyszeć resztę bajki.

— Bez większych szczegółów, ale jak już zauważyłyście to znowu jesteśmy parą. — Odparła Sora z szerokim uśmiechem, a w jej oczach dostrzegłam blask, którego już od bardzo dawna nie widziałam.

Byłam szczęśliwa widząc, że Sora odnalazła się w tej sytuacji, że jej życie ponownie nabierało znaczenia.

— A nie zmalał mu? — Deki spytała ze śmiechem dla rozluźnienia atmosfery.

Wszystkie wybuchłyśmy śmiechem i skierowałyśmy się do wyjścia. Miałyśmy dwie minuty by znaleźć się pod hotelem. Już zaraz miało rozpocząć się ostatnie zadanie.

*

Stałam sama przy wejściu do zamku w którym odbywał się bal. Oczywiście było to pojęcie względne. Banda snobów spoglądająca ze zwierzęcym pragnieniem na młode dziewczyny. Niestety było to zadanie moich przyjaciółek, by przyciągnąć uwagę członków rady.

Wchodząc do środka od razu poczułam zapach męskich perfum unoszących się w powietrzu. Podciągnęłam delikatnie granatową sukienkę i schodami zeszłam na główną salę.

Eleganccy mężczyźni oraz kobiety w przeróżnych strojach zapełniali parkiet. Na sali byłyśmy tylko my, mogące liczyć na jakiś cud.

Yuki — usłyszałam głos Gaary w słuchawce. Dziwnie czułam się przechodząc obok tych wszystkich ludzi i w tym samym czasie słyszeć głos zmartwychwstałego przyjaciela. Kazali nam założyć słuchawki byśmy wszyscy mogli byś w stałym kontakcie. — Widzisz dziewczyny?

Słysząc jego pytanie rozejrzałam się i ujrzałam moje przyjaciółki idealnie wcielające się w swoje zadanie.

— Tak. — Szepnęłam i w tym samym czasie poczułam jak czyjaś dłoń łapie mnie za plecy.

— A co taka piękność robi tutaj sama? — Nieznany mi brunet uśmiechnął się szeroko podając mi drinka. W słuchawce Gaara puścił niezłą wiązankę, o dziwo, mimowolnie się uśmiechnęłam. A to sprowokowało nieznajomego.

— Przepraszam, ale jestem spóźniona. — Odparłam wymijająco i czym prędzej udałam się w stronę dobrze mi znanego Rasy. Ukrywając się pomiędzy tłumem starałam nie dać mu się zauważyć.

*

Po jakiejś godzinie i dwudziestu żartach Kankuro usłyszanych w słuchawce ruszyłam powoli za ojcem Gaary. Domyślałam się, że zaraz nasz plan wejdzie w życie.

Mijając gości weszłam zaraz do nich do pokoju prowadzącego do innej części zamku. Zdjęłam buty by przypadkiem nie stukać obcasami, kiedy nagle usłyszałam Gaarę.

Serce zaczęło mi bić coraz szybciej przez co zwiększyłam swoje tępo. Pochodząc powoli do drzwi z których usłyszałam głosy delikatnie się wychyliłam by móc zobaczyć co się tam dzieje.

— To koniec tato, są tutaj wszyscy członkowie rady, a to testament w którym matka wyraźnie mówi, że jestem właścicielem naszej firmy. — Rzucił papiery na stół spoglądając na ojca, który był w wielkim szoku. Jak gdyby zobaczył ducha.

— Ale Gaara, Ty.. — Zaczął jeden z członków Rady, jednak Gaara mu przerwał.

— Tak, powinienem nie żyć. Zrobiłem to tylko po to by ojciec mnie naprawdę nie zabił.

Nastała długa cisza bo której zaraz usłyszałam uderzenie i przeładowanie broni. Zerkając doszłam do wniosku, że Rasa musiał uderzyć Gaarę a znajdujący się w środku Naruto, Sasuke i Kankuro przeładowali broń kierując ją w stronę Rasy oraz jego ludzi, którzy zrobili to samo.

Zobaczyłam niewielką broń leżącą pod drzwiami, niewiele myśląc złapałam ją i z duszą na ramieniu przycisnęłam ją mocniej do ciała przysłuchując się rozmowie.

— Mój kochany synku, wiedziałem, że zabić Cię będę musiał własnymi rękami..

To co się później działo trwało sekundę. Niewiele myśląc wychyliłam się zza framugi mierząc do Rasy. Groził Gaarze. Wiedziałam, że to niemądre, wiedziałam, że tego się nie robi, jednak on trzymał broń przy jego sercu.

Pociągnęłam za spust.

Pocisk wbił się w plecy Rasy, następną rzeczą, którą zobaczyłam była czerwona plama rozprzestrzeniająca się po mojej sukience oraz głos Gaary, który krzyczał moje imię. 

*

Okej słoneczka. Ostatni rozdział i za jakiś czas pojawi się epilog (będzie to wraz z ukazaniem się mojego nowego opowiadania). Bardzo was przepraszam, że jest on tak krótki, ale całkowicie już nie mam pomysłu na to opowiadanie. Nie pamiętam jak chciałam je poprowadzić. Na epilog oczywiście mam więc czekajcie :D 

~Vivi

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top