12. Witaj ponownie
Po otworzeniu oczu cały czas zastanawiałam się, czy to nie był jeden, piękny sen.
Marszcząc nos, przekręciłam się na prawy bok, by być tyłem do okna. Miejsce obok mnie było jeszcze ciepłe. Stale czułam jego zapach na pościeli. Przejechałam dłonią na poduszce w miejscu, gdzie wcześniej znajdowała się jego głowa. Uśmiechnęłam się mimowolnie, przypominając wczorajszy wieczór.
Podniosłam się niechętnie, czując jeszcze jego silne dłonie na moim ciele. Gdy spojrzałam na dłoń, poczułam, jak serce przyśpieszyło swoje bicie.
To nie był sen.
Nieśmiało dotknęłam pierścionka, cały czas czując przyjemne ciepło krążące po moim ciele. Wizja stania się żoną Naruto brzmiała nierealnie. Nie mogłam sobie tego uświadomić.
Opuszczając łóżko, ujrzałam karteczkę na biurku z moim imieniem.
''Wczorajszy dzień był najpiękniejszy w moim życiu. Dziękuję Ci za to. Musiałem iść na spotkanie, ale obiecuję Ci to wynagrodzić. Mój tata chce Cię dzisiaj poznać, co powiesz na obiad u mnie? 15? Daj mi znać.
Kocham Cię, przyszła Żono.
Naruto"
Pojedyncza łza radości spłynęła mi po policzku. Z uśmiechem zamknęłam kartkę, czując, jak wszystko nareszcie zaczęło się układać.
Światło oświetlało mieszkanie swoimi złotymi promieniami. Letnie słońce wyjątkowo mnie irytowało, jednak nie mogłam zaprzeczyć, upiększało to miejsce. Stojąc w kuchni, przymierzałam się do zrobienia śniadania, jednak głód mi nie doskwierał, martwiłam się o Kaname, który musiał wrócić na front.
Gdy niechętnie smarowałam kawałki wafelków ryżowych wiśniową konfiturą, usłyszałam dźwięk dzwonka. Byłam pewna, że to Sora wraz z Dekashi, które już nie mogły się doczekać, by mnie ujrzeć. Nie dawały mi żyć przez wiadomości, które zmusiły mnie do wyłączenia komórki. Mogłam im nie mówić w wiadomości o tym, że wczoraj z Naruto zrobiliśmy jeszcze dalszy krok.
Po otwarciu drzwi ujrzałam kuriera. Zamarłam, widząc to, co trzymał w dłoni.
Cztery czerwone róże.
— Pani Sarutobi, jestem kurierem z poczty kwiatowej. Miłego dnia.
Młody chłopak z uśmiechem podał mi bukiet. Zaskoczona, ujęłam go w dłonie i nie spuszczając z niego oczu weszłam do mieszkania.
Nie wiedziałam co robić.
Siedziałam niczym małe dziecko, przyglądając się kwiatom znajdującym się w wazonie. Zastanawiałam się, czy było to możliwe. Kto mógłby wysłać mi te kwiaty? Przecież to był nasz rytuał, myślałam, nie spuszczając wzroku z pięknych pąków. Gdy moim oczom ukazała się niewielka karteczka przyczepiona do jednego z liści, aż podskoczyłam. Nie mogłam uwierzyć, że wcześniej jej nie zauważyłam.
Otwierając złożoną kartkę przeczytałam, że ktoś życzy mi wszystkiego najlepszego.
Dekashi.
To na pewno ona. Przecież tylko z Sorą wiedziały o tym, że Gaara wysyłał mi na urodziny cztery czerwone róże. Zaśmiałam się sama z siebie. Prawie wpędziłam się w myśli o tym, że nieboszczyk był w stanie wysłać mi kwiaty. Wyobraziłam sobie minę Dekashi, która z usatysfakcjonowaniem składała zamówienie w kwiaciarni.
Jeszcze chwilę siedziałam na kanapie, wpatrując się pusto przed siebie. Wypełniało mnie szczęście, którego nie byłam w stanie opisać. Wszystkie słowa definiujące radość wydają się zbyt słabe, by opisać to, jak się czułam.
Słysząc dzwonek telefonu, spojrzałam na ekran i uśmiechnęłam się sama do siebie.
— Cześć, kruszynko. — Głos Naruto wprawił mnie w przyjemne ciarki. W tle słyszałam gwar, więc mogłam wnioskować, że był na jakiejś konferencji.
— I jak moja gwiazda się czuje? — spytałam.
— Tęskni za narzeczoną — odparł, ponownie wprawiając mnie w nieopisane szczęście. Czułam, jak moje policzki oblewają się rumieńcem, a zaraz potem mocniej przycisnęłam policzek do telefonu.
Cały czas jednak posiadałam nieodparte wrażenie, że coś jest nie tak. Naruto zaczął opisywać, co się u niego dzieje, aczkolwiek moje myśli były teraz gdzieś indziej. Wyłapując słowa „Dekashi" i „Sasuke", na chwilę mu przerwałam:
— Są z tobą? — spytałam z nadzieją.
— Tak, są. Deki pomaga mi i Sasuke. Chcesz wpaść?
— Będę za 20 minut — odparłam, szybko się rozłączając.
Biegnąc, starałam się jak najszybciej ogarnąć, by przynajmniej jakoś wyglądać. Spięłam włosy w niedbałego koka, wciągnęłam na siebie shorty i luźny, biały T-shirt. Zadowolona, spojrzałam na kwiaty, wychodząc z domu. Wiedziałam, że sama rozmowa z Dekashi nie wystarczy.
— Sora, będę po Ciebie za siedem minut. Wyskakuj.
*
— Czyli to nie wasza sprawka... — wypowiedziałam bardziej do siebie, by przyjąć do wiadomości to, co Sora powiedziała. To nie one stały za wysłanym mi bukietem.
— Może to zbieg okoliczności — stwierdziła Hoshi, chwytając za telefon. — A teraz uśmiechaj się szeroko, bo idziemy spotkać się z naszymi przyjaciółmi i twoim narzeczonym. — Ostatnie słowo podkreśliła z szerokim uśmiechem i zrobiła nam zdjęcie.
Po długiej jeździe w korku nareszcie dostałyśmy się za miasto, w miejsce, gdzie trwało spotkanie załogi filmowej. Widząc uradowanego Naruto rozmawiającego z paparazzi, poczułam przyjemne ciepło w klatce piersiowej.
Byłam szczęśliwa.
Stojąc z tyłu wraz z Sorą, czułam jej ciepłą dłoń na mojej. Trzymała mnie mocno, jak gdyby bojąc się, że zaraz ucieknę. Z szerokim uśmiechem spoglądała na Naruto i Sasuke, którzy z resztą ekipy filmowej odpowiadali na pytania. Po chwili wskazała mi dłonią Dekashi stojącą za nimi, pomachałyśmy jej, tym samym zwracając na siebie uwagę Uzumakiego.
— A teraz przepraszam, chce porozmawiać z przyszłą małżonką. — Uśmiechnął się zadziornie i opuszczając swoje miejsce, widocznie zdenerwował siedzącego z nimi Tobiego. Jednak Naruto bez zbędnych pytań podszedł do mnie, a chwytając mnie mocno w pasie połączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
Cholera..., westchnęłam, czując, jak aparaty zostały skierowane w naszą stronę, jednak przyjemne usta blondyna całkowicie mną zawładnęły.
Kiedy spotkanie się zakończyło, przyszła kolej na lunch. Wszyscy zadowoleni udali się do naszykowanego bufetu. Tylko nasza piątka stała dalej, wesoło rozmawiając.
Kiedy trzymałam dłoń Naruto w swojej, wiedziałam, że wszystko będzie dobrze. Z radością słuchałam przyjaciół, którzy pozostawali w świetnym nastroju i zaczęli dyskusję na temat nadchodzącego filmu.
— A Ty co o tym myślisz, Yuki? Yuki? — spytała Dekashi, wtulając się do swojego dryblasa.
— Przepraszam, o co chodzi? Zamyśliłam się.
— No tak, przyszła panna młoda myśli o sukience — odparła Sora, sprzedając mi delikatnego kuksańca w bok. Słysząc jej słowa, zarumieniłam się i poczułam, jak Naruto mocniej mnie do siebie przytula.
— Mówiliśmy o nowej aktorce, która ma się pojawić za Kię. — Biedna Kia miała poważny wypadek, przez co jej prawa noga będzie musiała być w gipsie przez następne cztery miesiące. Oznaczało to zakończenie jej kariery w tej produkcji.
— Zapomniałam, kiedy ją poznamy? — spytałam.
— Niedługo powinna się pojawić, dzisiaj ma nastąpić jej oficjalne zaprezentowanie — odparł Sasuke, próbując pokazać się jak z najlepszej strony z tym swoim uśmieszkiem. Dalej go nie lubiłam.
— Ty chyba sobie kpisz, Uzumaki! — krzyknął Tobi, podchodząc do nas. — Nie możesz mi tutaj odwalać takich akcji. Kakashi Cię zabije, jak się dowie. Nie możesz się kierować... Zacznij myśleć rozumem! — Krzyknął mężczyzna, śmiejąc się sam z siebie.
Podchodząc do stolików, poczułam, jak promienie słońca przyjemne opadają na moje ciało. Dzisiejsza pogoda była wyjątkowa piękna, przez co taka forma spędzenia dnia była jak najbardziej zachęcająca. Nakładając sobie kurczaka, usłyszałam nagle głosy przyjaciółek.
— Nie może być... — wycedziła Dekashi
— Co ta suka tutaj robi?! — warknęła Sora. Odwróciłam się, chcąc zobaczyć, czym są tak bardzo zdegustowane. Jednak nie sądziłam, że ją ponownie zobaczę.
— Cześć wam. Nie musicie pilnować już chłopców, sama się nimi od teraz zajmę — powiedziała Matsuri z tym głupkowatym uśmiechem.
Pragnęłam walnąć ją z całej siły w twarz. Z tego, co widziałam, dziewczyny też, jednak tłum skutecznie nas powstrzymywał. Miałam nadzieję już więcej jej nie zobaczyć.
— Matsuri, poznaj Yuki. To jest siostra Rin, prawdopodobnie ci o niej opowiadała.
I w tamtej chwili wszystko wydało się jasne. Ta głupia dziewucha wtargnęła w moje życie już raz i najwidoczniej było jej mało.
*
Słonka!
Wracam do was po długiej przerwie i obawiam się, że kolejna również będzie długa :c
Chce was uprzedzić, że znowu nastąpi zmiana tytułu. Doszłam do wniosku, że "Odnaleźć siebie" najbardziej mi pasuje. Najprawdopodobniej dostałam jakiegoś zaćmienia podczas zmieniania tytułu. Wybaczcie :D
Mam nadzieję, że u was wszystko dobrze i miło spędzacie ostatnie dni wakacji. Do następnego! <3
XOXO ~ Vivi
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top