30. Emma co ty robisz?
Lucas.
Mija kilka dni, Emma nadal się nie budzi. Carl mówi, że naprawdę dużo przeszła i jej organizm musi teraz odpocząć. Całymi dniami na zmianę z Andreą pilnujemy szatynki, bo gdy się obudzi, musi ktoś być przy niej. Ona musi wiedzieć, że nie jest sama. Nie wiem, jak zareaguje na nas, ale w tej chwili o tym nie myślę. Z niecierpliwością czekam na jej przebudzenie.
Tęsknię za nią, tak bardzo tęsknię.
Gdy tak siedzę i obserwuję jej twarz, przypominam sobie ostatni tydzień bez niej. Było tak ciężko.
Półtora tygodnia wcześniej.
— Skąd masz numer mojego ojca?
— Emmo ja...
— Tylko nie kłam. Mam już dość tych wszystkich kłamstw.
Spoglądam w jej smutne oczy.
— Twój ojciec zadzwonił do mnie kilka tygodni temu.
— Dlaczego mi nie powiedziałeś?
— Wiedziałem, że nie utrzymujecie kontaktu. Co miałem ci powiedzieć.
— Po co dzwonił do ciebie?
— Chciał porozmawiać.
— O czym?
— Chciał, żebym znalazł dowody, że Paul należał do gangu.
— Czyli ty też!
— Emmo, ja chciałem tylko poznać twoją historię. Dowiedzieć się, dlaczego nie utrzymujecie kontaktu, a poza tym mam tu wielu znajomych i mogę sprawdzić, czy to prawda, ale nie twierdzę, że tak jest. Chociaż uważam, że Andrea ma najpewniejsze informacje.
— To wszystko jest zbyt skomplikowane — mówi i kieruję się w stronę wyjścia.
— Emma dokąd idziesz?
— Muszę teraz pobyć sama.
Gdy wychodzi i zostaję sam, wściekły uderzam ręką w ścianę.
Jaki ja jestem głupi.
Czemu jej wcześniej nie powiedziałem?
Zimna woda obmywa moje ciało. Stoję i jestem wściekły. Muszę ochłonąć. Gdy chłód nic nie pomaga, wychodzę i wycieram się. Schodzę na dół i nalewam sobie whisky. Duszkiem wypijam wszystko na raz. Potem jeszcze jeden i jeszcze jeden. W końcu wyczerpany zasypiam na sofie.
Budzę się w środku nocy z kacem. Sięgam po kolejny łyk trunku. Przypominam sobie wszystko, nie mogę uwierzyć, że to wszystko spieprzyłem. Emma jest dla mnie bardzo ważna, naprawdę mi na niej zależy. Jeśli potrzebuje czasu, dam jej czas. W tej chwili nic innego nie mogę zrobić.
Gdy mijają kolejne dwa dni, a szatynka nie odzywa się, zaczynam wariować. Ciągle o niej myślę. Boję się, że zbyt mocno to zepsułem. A jeśli ona się nie odezwie. Wyjedzie, ucieknie i zrobi tak jak z rodzicami?
Mam jedynie tylko strzępki wiadomości od Andrei. Ona nadal pracuje z szatynką, ale na tym się kończy. Nie rozmawiają o niczym innym jak tylko o pracy. Emma nie pozwala zbliżyć się do siebie i każde konwersacje przerywa, mówiąc, że potrzebuje czasu. Andrea jest bezsilna tak samo, jak ja.
Muszę przyznać szczerze, że nigdy się tak nie czułem. Zawsze byłem wolną duszą. Miałem dziewczyny na pęczki i żadna nie miała szans mnie usidlić. Emma mnie zmieniła, chociaż zrobiła to nieświadomie.
Nie ma dnia ani nocy, żebym o niej nie myślał. Nikt nie jest w stanie wyciągnąć mnie z domu. Siedzę i czekam, bo może zadzwoni, albo zrobi coś, co da mi, chociaż jakiś mały skrawek nadziei, że mi wybaczy. Po tygodniu nie wytrzymuję. Muszę ją zobaczyć, muszę powiedzieć, że ją kocham.
Gdy przychodzę pod jej drzwi, nie otwiera. Pukam i nic, cisza. Zrezygnowany zsuwam się na podłogę i rękoma przejeżdżam po twarzy.
Będę czekał choćby wieczność.
Gdy pojawia się na korytarzu, uśmiecham się, ale podchodząc bliżej, zauważam smutek w jej oczach. Jej twarz jest taka blada, a oczy czerwone od płaczu.
Słyszę szmer, a potem głośne pikanie budzę się. Te dźwięki w sekundzie stawiają mnie na nogi. Rozglądam się, jestem w szpitalu. To był tylko sen. Zmieszany spoglądam na łóżko Emmy. Z przerażeniem stwierdzam, że jej tam nie ma. Rozglądam się po pomieszczeniu. Przy drzwiach widzę szatynkę, która łapie za klamkę.
Czy ona próbuje uciec?
Co ona wyprawia, przecież nie ma na to sił?
— Emma co ty robisz? — pytam przestraszony.
— Nie podchodź — krzyczy, wyciągając przy tym rękę przed siebie. — Co ja tutaj robię?
— Ok, nie będę się zbliżał, ale proszę, połóż się, twój organizm jest jeszcze wyczerpany.
— Dam sobie radę, nie musisz się o mnie martwić. Mów co się stało!
— Zażyłaś dużą dawkę leków. Prawie umarłaś.
Nagle twarz szatynki blednie, a ciało się chwieje. Szybko podbiegam do niej. Delikatnie unoszę, wkładając jedną rękę pod jej nogi a drugą pod plecy. Spokojnym krokiem niosę do łóżka. Emma nic nie mówi, tylko wpatruję się w moją twarz, a jej oczy lśnią.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top