1
-Mamo? - szepnęłam, zakradając się do jej pokoju i wysuwając głowę przed drzwi.
Cicho, zamknęłam za sobą drzwi i podkradłam się do szafki nocnej, aby wyciągnąć paszport.
-Wybacz mi - szepnęłam, patrząc na jej spokojną postać podczas snu - Nie chciałaś, abym spotkała tatę więc zrobię to po swojemu.
Cicho, wyszłam z jej pokoju, kierując się do tylnych drzwi domu.
-Czy ja mogę wiedzieć, co robisz po nocy? - spytał Wayzz
-Wracaj spać, Wayzz - odparłam, zabierając walizkę i zaczęłam znosić ją ze schodów
-To nie jest, dobry pomysł - odparł poważnie - Twoja mama..
-Wystarczy, Wayzz - odparłam, stanowczo - Zrobię to po swojemu i nie możesz mnie zatrzymać.
-Dobrze - odparło Kwami, zakładając ręce na siebie - Jeśli mnie nie zabierzesz, powiem Marinette że wybrałaś się na wycieczkę do Paryża.
-Co? - spytałam zaskoczona - Czy ty właśnie, mnie szantażujesz?
-Tak
Zaskoczona, oparłam się o ścianę i spojrzałam na niego jakbym pierwszy raz go widziała.
-Chyba za dużo czasu, spedziłeś z Orriko i Nooro - odparłam, kładąc rękę na ustach.
-Więc, jak będzie? - spytał rozbawiony
-Dobrze, jedziesz ze mną - jęknęłam, zamykając oczy - Ale musisz..
-.. Dać Ci biżuterię - odparł, kładąc bransoletkę na moją rękę
Uniosłam brew ku górze, biorąc pasażera na gapę i wymknęłam się tylnymi drzwiami.
-Wiesz? Nie spodziewałabym, się tego akurat po tobie - odparłam, po paru minutach gdy byłam już kilka przecznic dalej - Bardziej po Orriko albo Xapuu no może jeszcze po Nooro.
-Cóż, jesteś na mnie skazana - odparł zrelaksowany i schował się w mojej torebce
Prychnęłam pod nosem i przyśpieszyłam kroku, aby dostać się na lotnisko, które było tylko trzydzieści minut drogi stąd.
*30 minut później 21.30 - lotnisko *
-Cześć Ana - odparłam, do starszej siostry mojej przyjaciółki
-Cześć Emma, myślałam że się rozmyśliłaś - odparła, unosząc brew ku górze
-Nigdy - odparłam stanowczo - Masz, wszystko gotowe?
-Mamy lot za 10 minut - odparła, kierując się do miejsca odlotu
-Pamiętasz, co mi obiecałaś? - spytałam dla upewnienia - Dotrzymasz danego słowa, prawda?
-Oczywiście - odparła uśmiechając się do mnie lekko - Zawsze dotrzymuje, danego słowa.
-Dziękuję - odparłam, gdy podałyśmy stewardessie bilety
Usiadłyśmy na naszych miejscach, zapinając pasy.
-Żegnaj San Diego - odparłam do siebie
Mam nadzieję że podróż minie państwo świetnie, lot potrwa 13 h. - odparła stewardessa
-Prześpijmy się - odparła Ana, zakładając słuchawki - To będzie, długi lot.
Oparłam głowę o okno i cicho westchnęłam, ale postąpiłam za jej przykładem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top