#1

~~Karasu

Od samego rana stoję tutaj za tą ladą i wyczekuję, aż ktoś w końcu zawita w moje progi. Mała budka z ramen i nikt nie jest w stanie jej zauważyć. Czy ci ludzie nigdy nie są głodni? Tylko ten blondynek ma żołądek bez dna? Jakiś tasiemiec czy co tam egzystuje w jego jelitach? Strasznie się niecierpliwiłam , zero ruchu, jak zawsze. Gwar z ulicy potęgował u mnie chęć zamknięcia tego w cholerę i pójścia do Genmy. Tylko on jest w stanie podnieść mnie na duchu. Skoro jestem piekielnie dobrym shinobi, to dlaczego kiszę się tutaj jak ogórki na zimę? Mogłabym wykonywać ciężkie misje, gdyby nie troska ukochanego i wieczne narzekanie, że boi się o moje życie. Rozumiem go w stu procentach, bo ja także się o niego martwię, gdy jest na misji. Jednak w niego wierzę, bo wiem, iż jest potężnym ninja. Mam zaszczyt trenować z nim, więc coś o tym wiem. Brakuje mi kogoś, kto jest spontaniczny, ma szalone pomysły. Genma jest spokojny i trudno namówić go na coś szalonego i nieodpowiedzialnego.

- Poproszę kieliszek sake - wyrwał mnie z zadumy czyiś głos.

Na krześle przy barze usiadła długowłosa blondynka. Sądząc po jej chwiejnych ruchach i nie wyraźnej mowie mogę śmiało przyznać, że nie jest to jej pierwszy kieliszek trunku w tym dniu.

- Sake. Poproszę, nie słyszałaś ? – zapytała podirytowana.

- Już, już leję – odparłam stawiając przed kobietą pełną butelkę, nalewając przy tym jej pierwszy kieliszek. Widzę, że nie tylko ja mam dziś popieprzony dzień, chyba pójdę w jej ślady po powrocie do domu.

- Nie miałaś ochoty kiedyś rzucić tego wszystkiego i opuścić tę cholerną Wioskę ? – zapytała po chwili siedząca przede mną klientka.

-Gdyby się tak głębiej zastanowić, to owszem taka myśl przewinęła mi się kilka razy. Jednakże mam małe opory, gdyż kocham tę wioskę i mam tu kogoś bliskiego memu sercu. Trudne byłoby dla mnie opuszczenie go. Raczej nie znajdę drugiego takiego, który zrozumie mnie tak jak on. Mam trudną przeszłość, wiele straciłam i szukać ze świecą, tak wyrozumiałego faceta.

-No tak, bliskie osoby. Pod tym względem doskonale Cię rozumiem. Bliskie osoby potrafią wiele namieszać w życiu, sama kogoś takiego posiadam, ale z drugiej strony postawić na szali swoje własne życie, względem drugiego człowieka, który w każdej chwili może nas opuścić... Eh daje to wiele do myślenia. Tak w ogóle to jestem Neina, Neina Utsuki, a Ty ?

- Karasu Fukashi.

- Kaka.... Karas... Kara, okej ? Dziś w tym stanie chyba nigdy tego nie wymówię. Napijesz się ?

-W takim razie dla ciebie Kara - uśmiechnęłam się szeroko - Jestem w pracy jak nie patrzeć, ale chrzanić zasady. - mruknęłam i wyjęłam czarkę. Nalałam alkoholu do pełna i wypiłam duszkiem.

-Genma mnie ukatrupi za picie przed południem i w pracy. - zakaszlałam gorzko

- Genma to Twój wybranek rozumiem ? Wspominał coś kiedyś o swojej dziewczynie na jednej z misji, ale nie mówił że pracuje w takiej dziurze. Nie jesteś kunoichi ?

-Owszem jestem kunoichi, jednak odsunęli mnie od pracy. - mamrotałam zgorzkniale - Poza tym Genma nie chciał abym się narażała, gdyż dostawałam tylko misje rangi s oraz a. Powiedział, że nie ma takiej opcji abym chodziła na takie misje. Trzyma mnie krótko, bo wie, że ja zabiję każdego i czasami jest mnie trudno uspokoić.- wytłumaczyłam spokojnie nowej znajomej - Jestem na szczycie listy niebezpiecznych ninja, no i Oroczimaru na mnie czyha, wraz z Akatsuki - dodałam beznamiętnie

- Ciebie też ? - zaśmiała się A myślałam że tylko ja mam popaprane życie. Po tym jak odsunęli mnie od misji wylądowałam jako sensei trójki głąbów. Bardziej nieudolnych geninów świat nie widział. Co za zrządzenie losu. Ty kunoichi która wykonywała misję rangi S skończyła w budce z ramen i ja - usłyszałam jej śmiech ponownie- Wyobrażasz sobie że należałam do ANBU ? Ścigaliśmy najniebezpieczniejszych ninja w tym tego przydupasa Orochimaru. Wiesz co, napijmy się za nasze beznadziejne życie.

-Dobrze prawisz. - powiedziałam nalewając kolejną porcję sake do naszych czarek - za beznadziejne życie, najlepszych lasek w Konosze - podniosłyśmy naczynia, którymi stuknęłyśmy o siebie i wypiłyśmy ich zawartość nawet nie nie krzywiąc twarzy - Pomyśleć, że to mnie byście ścigali, gdybym nie pokonała członków Akatsuki i się im nie wywinęła - zaśmiałam się głośno- Z samym Uchihą walczyłam - zarumieniłam się delikatnie, jednak gorąco na policzkach zrzuciłam na małą dawkę wypitego alkoholu - świetny był, nie ma co - pokiwałam głową - a ty z kim jesteś w związku? - spojrzałam na towarzyszkę znacząco poruszając brwiami.

-Z Iruką.Jest świetnym facetem, czułym i kochającym, ale niestety zbyt poukładanym, zero w nim spontaniczności, czasami zazdroszczę, tym wszystkim zbirom, nawet tym w Akatsuki. Pomyśl robią co chcą, co prawda czuwa nad nimi lider, ale wykonują misje jak na ninjaprzystało, nikt nie mówi im, nie możesz tego czy tamtego. Ja na twoim miejscu zamiast walczyć z Uchihą, zastanowiłabym się czy się do nich nie dołączyć. Coraz częściej rozważam ucieczkę z tej Wioski. Nic mnie tu nie trzyma prócz Iruki, ale i to nie jest wystarczający powód,abym została tu na zawsze.

-Powiem ci szczerze, że ten Uchiha bardzo mi się podoba - zaczęłam cicho, nie podnosząc głosu, jakbym bała się oceny nowej koleżanki - Widać po nim, że jest spokojny, no i wiem, że zabił cały swój klan tak jak i ja - westchnęłam głośno - Jestem pewna, ze miał powód, aby to zrobić i nie była to chęć sprawdzenia swojej potęgi - podrapałam się po karku - Jest potężny, jego genjutsu jest silne. Trudno jest mu się oprzeć - jęknęłam

- Itachi miał powód. Znam Go bardzo dobrze chodziliśmy razem przez rok do akademii a potem trafiliśmy razem do ANBU, przyjaźniliśmy się. To co przytrafiło się jemu i jego klanowi jest winą Wioski. Chyba za dużo wypiłam, nie powinnam była tego mówić. Z jakiego klanu pochodziłaś ?

-Zapowiada się długa historia. Powiem ci tylko tyle na razie, że wymordowałam swoją rodzinę i było to moją winą, lecz nie zrobiłam tego specjalnie. Spokojnie to co powiesz u mnie jest bezpieczne. Kiedyś torturowali mnie przez dwa tygodnie nie dając mi wytchnienia. Jednak nie pisnęłam nawet słowem. Wracając do tematu. - przetarłam czoło dłonią - Odstawałam od rodziny, miałam inne umiejętności, byłam od nich silniejsza, nie akceptowali tego. W wiosce zaczęli mówić, że nie jestem ich biologiczną córką, bo w życiu nie spotkali się z czymś takim, aby córka potrafiła wszystko, a rodzice ledwo ogarniali jeden żywioł. Pewnego razu usłyszałam, że chcą mnie wydać za kogoś z innego klanu, abym urodziła niesamowicie potężnego potomka. Nie zgodziłam się. A potem jakoś poleciało samo. - mówiłam wpatrując się w dal.- Moim kenkei genkai jest władanie tkankami. Przy mnie nie zginiesz - zaśmiałam się - Teleportację i stawanie się niewidzialną wraz z czakrą wypracowałam sama. - powiedziałam dumnie

- Czekaj, czekaj Tisshu to Twój klan ?

- Yyy no tak.

- Więc to ty go wymordowałaś. ANBU przez cztery miesiące szukało sprawcy tego mordu. Ale nie martw się, nie należę już do ANBU, więc niczego nie słyszałam. Nie wiem, dlaczego dałaś się podporządkować i władować w pracę w tym gównie. Z Twoimi zdolnościami .... - zauważyłam, że chciała coś jeszcze dodać, jednak zawahała się i zmieniła temat. - Chciałabym się z Tobą zmierzyć. Żeby było sprawiedliwie ja również opowiem Ci coś o sobie. Nie pochodzę z tej Wioski. Należałam kiedyś do Klanu Hinshi (japoński : śmierci) moja chakra jest, ehh jakby to ująć, demoniczna. Z resztą sama zobacz - Neina uniosła rękę do góry uwalniając po chwili obłok gęstej mgły - Wygnali mnie po tym, gdy jako dziecko zabiłam syna przywódcy naszego klanu. Po tym zdarzeniu przybyłam do Konohy. Szkolił mnie przez pewien czas Minato Namikaze, tutejszy niegdyś czwarty Hokage, dlatego techniki teleportacji mi również są znane. Jestem jednym z najlepszych ninja medycznych i mam zawarty pakt z przywódcą smoków dlatego potrafię je przywoływać, chociaż przyznam że to bardzo wredne stworzenia- zachichotała

-Serio ANBU nie było w stanie znaleźć sprawcy tego mordu? - aż wstałam ze zdziwienia - Zmierzyć się ze mną? Pewnie wygrałabyś bez problemu, w końcu jesteś byłą członkinią ANBU - wzruszyłam ramionami - Co do przyzywanych zwierząt - zawiesiłam głos -Pod moim władaniem są wilki oraz kruki. Mogę jeszcze niedźwiedzie, jednak nie mam z nimi podpisanego żadnego paktu. Potrafię w taki sposób zamaskować czakrę, że nikt się nie skapnie o moim istnieniu - zagryzłam wargę - kurczę... mówili mi abym nigdy nie zdradzała swoich umiejętności, a robię to jak niedoświadczony genin. - uderzyłam dłonią o swoje czoło - chciałaś coś jeszcze powiedzieć, jednak zmieniłaś temat... O co chodziło? - zapytałam wypalając wzrokiem dziurę w jej czole, byłam bardzo ciekawa, co chciała zataić.

- Możesz zamknąć tę budę teraz?

-Nic się tutaj nie dzieje, więc raczej to będzie najlepsza decyzja podjęta w tym momencie - wstałam i zaczęłam zamykać budkę. - Gdzie teraz? Porwiesz mnie do siedziby ANBU lub Hokage? - zaśmiałam się dźwięcznie

- Chciałaś dowiedzieć się co chciałam Ci powiedzieć. Jednak nie tutaj. Nie wiem dlaczego w ogóle chce poruszać z Tobą ten temat,nie znamy się, jednak widzę, że coś nas łączy. Chodź.

Nie wiem dlaczego prowadziła mnie ze sobą, tak na prawdę nic o mnie nie wiedziała, skąd więc ta pewność czy po tym co mi za proponuje nie pobiegne do Hokage i nie powiem mu wszystkiego. Jednak jest w niej coś... Przypomina mnie, czuje że można jej zaufać. Przez całą drogę milczałyśmy, żadna z nas nie podjęła próby rozmowy. Gdy dotarłyśmy w końcu na obrzeża wioski usłyszałam.- Przyprowadziłam cię tu, ponieważ chciałaś wiedzieć. Jak mówiłaś wcześniej można Ci ufać. Widzę że masz tak samo popieprzone życie jak ja, dlatego chce Ci coś zaproponować. Zamierzam jutro wieczorem opuścić Wioskę i przyłączyć się do Akatsuki. Chcesz wyruszyć ze mną ?

-Z tą propozycją to wyleciałaś jak senbon z ust Genmy - powiedziałam niepewnie - ale wiesz co? Popieram twój pogrzany pomysł i zabieram się wraz z tobą. Nie mam nic do stracenia. Może będę miała szansę zawalczyć z Itachim albo coś - w moich oczach z pewnością można było zobaczyć ogromne ogniki zwiastujące podniecenie tym, że znowu będę walczyć - Kiedy wyruszamy?

- Tak jak mówiłam jutro wieczorem. Masz czas żeby się spakować. Nikomu o niczym nie mów. Widzimy się tu jutro o 22. Nie spóźnij się inaczej wyruszę bez Ciebie. Nikomu o tym nie mów i spróbuj zachowywać się naturalnie tak jak zawsze. I jeszcze jedno w Wiosce wciąż się nie znamy.

~~time skipe~~

Wróciłam do mieszkania wcześniej niż przewidywałam. Zamknięcie budki z ramen grubo przed godziną, do tego wyznaczoną, dała mi mnóstwo satysfakcji. Genma siedział na kanapie, odpoczywając zapewne po misji na której był.

-Cześć kochanie. - pocałowałam go w usta, sadowiąc się na jego kolanach – Jesteś zmęczony? - pogładziłam go po policzku

-Misja rangi A, daje w kość. - wymruczał cicho pod wpływem mojego dotyku

-Jednak wszystko poszło pomyślnie? Jesteś cały? - zapytałam z troską

-Mam kilka zadrapań na plecach, bo uderzyłem z dużą prędkością w drzewa – skrzywił się

-Pokaż, zaraz je podleczę. - zaczęłam rozbierać go z kamizelki i bluzki – Paskudnie to wygląda – stwierdziłam po tym, gdy zobaczyłam wiele małych ciętych ran i siniaków

Przyłożyłam dłonie do jego pleców i uwolniłam małą ilość czakry. Wszelkie rany i siniaki zaczęły znikać pod wpływem mgiełki, rozchodzącej się po skórze ukochanego. Na końcu przejechałam dłońmi po ramionach Genmy i pocałowałam kilka razy jego kark. Wstałam, mimo wyraźnego sprzeciwu mężczyzny i udałam się do kuchni. Genma udał się za mną. Stanął tuż za mną i zaczął gładzić mnie po moich długich brązowych włosach. Przymknęłam swoje niebieskie oczy i cicho zamruczałam. Będzie mi żal opuszczać Genmę. Jest ideałem, który mnie rozumie. Moją opoką.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top