Rozdział 1 - szkoła dla odmieńców
Ogromna placówka szkolna, w której nie ma nawet stu osób - to właśnie tam trafiają nastolatkowie, którzy wyróżniają się pośród swych rówieśników. Gimnazjów połączone z liceum, które daje możliwość rozkwitu dla utalentowanych.
Ponoć każdy uczeń darzy szacunkiem innych i nie ma podziału na lepszych i gorszych. Po zakończeniu nauki w tej szkole, otwierają się przed tobą niezliczone ścieżki. Nie da się dołączyć do tej placówki, jeśli nie dostało się specjalnego listu.
Jednak, kto otrzymuje taki zaszczyt?
Odpowiedź jest wręcz banalna — nastolatkowie, którzy posiadają niebywały talent.
Otrzymanie takiego zaproszenia jest prawdopodobnie jedną z najlepszych rzeczy, jakie mogą cię spotkać w życiu.
Uczniowie pochodzą z wielu krajów, jednak płynnie mówią po angielsku bądź japońsku. Każdy jest najlepszym z najlepszych, jednak nie bez powodu jest to szkoła dla ''odmieńców''. Niektórzy nie posiadają wybitnych umiejętności, lecz są jedyni w swym rodzaju. Spotkanie osoby, która ma dwie głowy, ogon bądź rogi, to codzienność. Można rzec, że trafiają tam też wyrzutki społeczne, ponieważ znaleźć można osoby, które nie mają wielkich talentów, lecz inaczej spoglądają na ten świat.
Jednakże nawet wśród najlepszych znajdzie się osoba, która przewyższa innych. Jest nią Kyoki Hiniku. Potrafi skopiować umiejętności innych i nauczyć się na stałe, jednak jej osobistym darem jest pamięć absolutna. Została przez to przewodniczącą Szkoły Odmieńców. Uczniowie, jak rada pedagogiczna, darzą ją szczerym szacunkiem oraz sympatią. Jednak była również tą ''inną'' - jej oczy zmieniały swą barwę, w zależności od jej emocji, a w jej ciele brakowało melaniny, przez co jej skóra oraz włosy były pozbawione koloru. Prócz tego, posiadała kilka zwierzęcych elementów, które zręcznie ukrywała. Jedynie pozostali uczniowie i nauczyciele wiedzieli o tym. Była rodowitą polką, jednak w wieku dwunastu lat otrzymała zaproszenie od szkoły. Od tamtego czasu uczyła się wśród pozostałych geniuszy.
Każdy jednak ma swoje sekrety. Jedne są mało ważne, drugie przepiękne, jednak ona miała najmroczniejszy sekret, a właściwie przeszłość, z całej Szkoły Mirrai. Jej historia znana była tylko obronności kraju oraz wysoko postawionym polityką. Nikt jednak nie odważyłby się opublikować jej tajemnicę, gdyż państwo straciłoby swą dobrą reputację.
Żaden uczeń nie wypytywał się jej o przeszłość czy rodzinę, ale każdy był szczerze ciekawy jej, jakże poplątanym, losem. Niektóre rzeczy nie powinny wychodzić na światło dzienne.
---
Białowłosa dziewczyna przekroczyła ogromną bramę szkoły, na którą skierowane były kamery, które pilnowały, by nikt nieproszony nie wszedł na ten teren.
Miała na sobie białą koszulkę na ramiączkach, która włożona była w, również białą, spódniczkę. Kołnierz górnej części odzieży ciągnął się przez całą szyję, a oplatała go ciemnoniebieska wstążka. Wydawać by się mogło, że jednym pociągnięciem niebieskiego materiału, można by było udusić nastolatkę. Dolna część jej garderoby, która zastąpiła spodnie, miała kilkanaście falbanek, jednak wokół niej widniał skórzany pasek, o który zaczepione były liczne fiolki bądź małe pokrowce. Na stopach nie miała butów, jednak oplatała je niebieska, mała wstążka. Ozdoba zaczynała się od kostek, a kończyła na zewnętrznej stronie połowy goleni, tworząc sporych rozmiarów kokardkę. Śnieżnobiałe włosy związane były w dwa warkocze, które sięgały jej do kolan. Na ręce nosiła czarną chustę z logiem jej szkoły - białym lisem o dziewięciu ogonach otoczonym przez czerwone koty. Każdy uczeń musiał nosić jakąś rzecz, z symbolem szkoły. Jednak tylko jej zwierzęciem był lis, w dodatku biały. Stworzenie zawsze było indywidualne, dopasowane do osobowości, ale lisy były zarezerwowane tylko dla niej.
Każdy dowiadywał się, jakie ma duchowe zwierze, na podstawie testów bądź własnego doświadczenia. Były przypadki, w których to mówiono, że stworzenie opętywało swego właściciela. Jednym z nich była Hiniku, która została okrzyknięta opętaną po pewnych wydarzeniach w jej życiu. ''Opętanie'' było prawdopodobnie najlepszym, co mogło spotkać uczniów tej szkoły, ponieważ oznaczało to, że dana osoba ma ''lepsze'' zdolności.
Kierowała się do jednej z hal. Placówka szkolna była ogromna. Liczyła w sobie dwa akademiki, główną część kampusu, dwie hale, boisko, tor wyścigowy, dziedziniec, ogród oraz stołówkę. Gdy tylko weszła do środka, zastała kilku nauczycieli, którzy latali w tą i z powrotem. Wiedziała dobrze, czym było to spowodowane, więc delikatnie zakradła się zza wielką kurtynę, która odgradzała kawałek pomieszczenia. Gdy tylko rozsunęła czerwony materiał, ukazał jej się jej wychowawca, który skrzyżował ręce na klatce piersiowej i tupał lekko jedną nogą, uśmiechając się przerażająco.
—Gdzie byłaś, Hiniku?— zapytał grzecznie, ponieważ wiedział, że krzycząc sprawiłby, że jego nowa uczennica zrazi się do niego.
—Poszłam na mały spacer...— zaśmiała się nerwowo, drapiąc kark.— Przepraszam, że nie byłam w akademiku, jednak wczoraj była mała impreza, przez co powietrze w całym budynku nie było zbyt... świeże.— Kiwnęła lekko głową, na znak szacunku, po czym ruszyła dalej.
Dziś był pierwszy dzień szkoły, przez co poprzedniego wieczora obydwa akademiki hucznie się bawiły. Każdy uczeń mieszkał w jednym z tych budynków. Jeden był przeznaczony dla gimnazjalistów, natomiast drugi dla licealistów. Każdy z nich był podzielony na dwie części - męską i kobiecą. Odróżniały je tylko kolory na ścianach i pojedyncze pokoje. Były tylko jedne klasy pierwsze, drugie i trzecie, więc każda otrzymała jedno piętro, a było ich cztery.
Parter zarezerwowany był na wszelkie spotkania bądź wydarzenia, pierwsze piętro należało do trzecich klas, drugie do drugich, a trzecie do pierwszych.
—Masz przygotowaną przemowę, Hiniku?!— krzyknęła do niej kobieta, która prędko się do niej zbliżała. Miała krótkie, brązowe włosy oraz ciemne oczy.
—Oczywiście, Hatsuko-san.— odparła z delikatnym uśmiechem na ustach. Była osobą bardzo nieśmiała, jednak gdy tylko przekraczała przez bramę szkoły, stawała się kimś innym.
---
Zmiennooka weszła na podwyższenie i zaczęła mówić do mikrofonu:
— Witam wszystkie nowe osoby oraz te, które kontynuują swą naukę w tym miejscu. Pewnie większość z was mnie zna, jednak pozwólcie mi się oficjalnie przedstawić. Nazywam się Kyoki Hiniku, jestem przewodniczącą szkoły.- Uśmiechnęła się ciepło do uczniów, którzy siedzieli przed nią na krzesłach i w ciszy słuchali jej słów.— Pewnie jesteście z siebie dumni, ponieważ zostaliście przyjęci do tej szkoły. Jeśli się tak czujecie, to możecie śmiało mówić, że jesteście uczniami Szkoły Przyszłości, bowiem od dzisiejszego dnia będziecie naszą dumą.— Przyłożyła ściśniętą pięść do swego serca, a głowę uniosła ku górze.— Reprezentujecie to miejsce, które otworzy przed wami przyszłość, więc bądźcie z tego dumni! Nawet jeśli ludzie na ulicy będą szeptać za waszymi plecami, bądźcie z siebie dumni! Każdy z was jest wyjątkowy, więc nie ma się czego wstydzić.— Uśmiech zszedł z jej twarzy, a zastąpiła go powaga.— Dużo osób chciałoby być na waszym miejscu, jednak to wy teraz siedzicie przede mną. Głównym celem tej placówki jest rozwijanie talentów, ale nie zapominajmy o zabawię, jaką przyniosą nam wspólne lata nauki.— Ściągnęła chustę, która zdobiła jej rękę, i uniosła ją ku górze, ukazując znak, jaki na niej widniał.— Nie każdy z nas ma szczęśliwą historię, jednak, wraz z dzisiejszym dniem, staliśmy się jedną rodziną. Przyjdźcie do mnie z swymi zmartwieniami, pomogę wam z waszymi problemami.— Zaczęła robić jeszcze wywód o duchowych zwierzętach, po czym zeszła i udała się do tylnych drzwi.
Potajemnie wyszła, po czym skierowała się do swego gabinetu, w którym zawsze spędzała najwięcej czasu. Znajdował się on w głównym budynku, przez co przesiadywała tam, zamiast być na lekcjach. Miała papiery do wypełnienia, która dotyczyły wymiany uczniowskiej. Jeszcze nie wiedziała, kogo spotka ten zaszczyt, więc była trochę podekscytowana. Z tego, co zrozumiała, troje uczniów z ich szkoły przeniesie się do innej, i na odwrót.
Szkoła nigdy nie organizowała dni otwartych, były jedynie imprezy zamknięte, więc spotkać normalną osobę to nie lada wyczyn. Oczywiście mogli wyjść poza teren szkoły, jednak wiązało się to z uprzedzeniem nauczycieli i zorganizowaniem czasu na to. Mieli wyznaczone godziny, w których przesiadują w głównym budynku. Nie ważne, co by robili. Można by rzecz, że byli uwięzieni w klatce, jednak byłoby to błędne określenie. Każdy był tu z własnej woli, wystarczyło o coś poprosić, a się to dostawało, mogli robić, co chcą. Praktycznie nikt nie potrafił rozmawiać z obcymi, jednak rozmawiali na luzie z innymi uczniami.
Zasłoniła rolety, po czym usiadła na swym krześle. Głośno westchnęła, wypuszczając swe zwierzęce elementy. Kocie uszy, dziewięć lisich ogonów, szpony u rąk, łuski na stopach i trzy rodzaje skrzydeł — to była prawdziwa Hiniku. Tylko rada pedagogiczna znała historię dziewczyny, jednak każdy widział jej zwierzęcą formę. Była nieudanym eksperymentem.
Gdy jej matka była z nią w ciąży, zgodziła się na to, by jej nienarodzona córka została eksperymentem. Lek, który ponoć miał wzmocnić jej układ i zapewnić dłuższe życie, był testowany na niej. Kobieta przyjmowała dużo chemii, która ostatecznie zrobiła z jej córki ''potwora''. Nie zawdzięczała nic swoim rodzicom, wręcz nimi gardziła - to oni zrobili z niej zmutowane monstrum, to oni wychowywali ją, jak potwora.
Było jednak pewne ograniczenie - nie mogła ukazać na raz kilku zwierzęcych elementów, które nie są z sobą powiązane. Mimo, że od narodzin nie odczuwała bólu, tak przy zrobieniu tego cierpiała fizycznie. O ile mogła wypuścić swoje ogony i uszy, tak skrzydeł czy łusek nie.
Z jej kości ogonowej wyrosło dziewięć, lisich ogonów, a z czubka głowy kocie uszy. Sięgnęła do szuflady, z której wyciągnęła papiery. Kilka kartek rozłożyła na blacie biurka, a pozostałe zrzuciła na podłogę. Brodę podparła pięścią i zaczęła czytać.
Z każdym kolejnym słowem, sztuczny uśmiech na jej ustach się powiększał. Po przeglądnięciu wszystkiego, dokumenty z wielką siłą opuściły jej dłonie, uderzając o blat. Przymknęła oczy, zastanawiając się, czemu rada pedagogiczna jest tak niekonsekwentna. Wtem w pomieszczeniu rozległo się pukanie do drzwi.
—Wejść!— wydała proste polecenie, a przez akacjowe drzwi weszła niska blondynka. Ze spuszczoną głową podeszła do biurka, po czym skierowała wzrok na twarz albinoski. Przez jej ciało przeszedł dreszcz, gdy tylko ujrzała przerażający uśmiech oraz szkarłatne oczy, które połyskiwały chęcią mordu, zza białych rzęs.— Coś się stało?— zapytała, przy czym jej twarz odzyskała swą naturalną mimikę, która przedstawiała znudzenie.
Nie do końca wiedziała, jak rozpocząć temat, gdyż jasnym było, iż białowłosa jest wyjątkowo wkurzona, a nie chciała jeszcze bardziej jej denerwować. Co rusz przerzucała ciężar ciała z jednej na drugą nogę, jakby chcąc stanąć pewniej. Jej niebieskie oczy, które zakryte były okularami, błądziły z jednego miejsca w drugi, nie patrząc nawet na przewodniczącą. Minęła pierwsza minuta, a zmiennooka powoli traciła cierpliwość. W końcu odważyła się opowiedzieć o powodzie swego przybycia:
—Wiesz, Hi-chan... Przechadzałam się koło szafek...— zaczęła z drżącymi głosem. Jednak nie jąkała się, gdyż z natury była osobą odważną.— Twoja szafka znowu pękła..!— wyrzuciła to z siebie na jednym wdechu, po czym odwróciła się na pięcie i prędko zaczęła kierować się w stronę drzwi. Z boku musiało to wyglądać prześmiesznie, gdyż nie zginała ani łokci, ani kolan, więc można ją było uznać za jakąś lalkę bądź marionetkę.
—Ki.— powoli wypowiedziała jej imię, co sprawiło, że zatrzymała się tuż przed drzwiami i sztywno odwróciła się w jej stronę. Na ustach dziewczyny widniał nerwowy uśmieszek, a błękitne oczy wyrażały strach. Jej głos był nadzwyczaj spokojny, co mogło świadczyć o dwóch rzeczach; albo była w pełni wkurwiona, albo nie przejęła się tą wiadomością. Jej oczy zmieniły się na zielone, co wykluczyło pierwszą opcję. Nastolatka się uspokoiła, a jej uśmiech stał się szczery.— Dyrekcja zrealizowała projekt wymiany uczniowskiej.— położyła twarz na zaplecionych dłoniach.— Podczas pobytu uczniów gimnazjum Kunugigaoka, postarajcie się, by lekcje były prowadzone tak, jak zawsze.— uśmiechnęła się diabelsko, a zza jej pleców wyłoniły się lisie ogony.— Nie możemy przecież pozwolić, by przez jakąś bandę dzieciaków nasza rodzina ucierpiała.
Większość uczniów nie miało miejsca, do którego mogliby wrócić, więc wszyscy byli jedną, wielką rodziną. Pomagali sobie nawzajem, zwierzali z problemów, a ona stanowiła pieczęć nad wszystkim. Ceniła ich bardziej niż swe życie, dlatego poświęciła niemalże cały swój czas na polepszanie oraz wzbogacanie szkoły. W historii Mirrai odbyła się tylko jedna wymiana, podczas której uczniowie zdemolowali szkołę. Od tamtego czasu rzadko kiedy odbywały się takie wydarzenia.
Nie musiała się dwa razy powtarzać - jasnym było dla Ki, że mają nic nie zmieniać podczas ich pobytu. Każda klasa była podzielona na kilka grup, według których uczniowie przychodzili na lekcje. Było to lepsze rozwiązanie niż przychodzenie całą klasą, gdyż wśród nich nie było samych geniuszy nauk ścisłych. Każda z grup miała inne zajęcia w danych godzinach i łączyła się z grupami z innych klas. Według schematu, lekcje zaczynały się od matematyki, a kończyły na WF. Uczniowie byli przydzielani do zespołów na podstawie posiadanej wiedzy i umiejętności specjalnych.
—Rozumiem, zgotujemy im prawdziwe ''niebo''.— odparła uśmiechnięta, od ucha do ucha, obserwując, jak białowłosa obraca się na krześle obrotowym, siedząc tyłem do niej.— Coś się stało?— dopytała zmartwiona tym gestem, ponieważ nigdy nic takiego nie robiła. Nawet, gdy jej szafka po raz trzeci w tygodniu pękała od listów miłosnych, które masowo dostawała, nawet, gdy członek ich rodziny był zaczepiany, nawet, gdy ktoś ją wyzywał —nigdy tak nie robiła.
—Dyrekcja wylosowała już osoby, które dojdą do tamtego gimnazjum.— Ponownie się okręciła, jednak tym razem pochwyciła kartki, po czym rzuciła je w jej kierunku. Błękitnooka specjalizowała się w biegu, dlatego nie miała problemu, by złapać papier, nim opadnie na ziemie. W ciszy czytała każde nazwisko oraz klasę, do której dana osoba trafi. Gdy tylko dotarła do ostatniej osoby, jej oczy rozszerzyły się w niedowierzaniu, a z ust wydobył się urwany krzyk.— Ten stary dziad musi mieć jakiś powód, by wystawić akurat mnie. Nie ukrywajmy, nawet gdybym została wylosowana, Akuji-san nie pozwoliłby mi opuścić tego miejsca — Twarz położyła na zamkniętej pięści i zamknęła swe oczy.— Do tego klasa E... trafiają tam same wyrzutki... Każdy inny trafił do A bądź B, więc chodziło im o mnie...— mówiła do siebie, jak to miała w zwyczaju. Nagle otworzyła swe oczy, które przybrały złowrogą, złotą barwę.— Powiadom resztę o tym, że jutro wyruszamy. Nie zapomnij dać im ich karty, powinni wiedzieć, gdzie i dlaczego trafią.— Wstała z swego miejsca, a w pomieszczeniu zapadła cisza. Podeszła do okna, które odsłoniła, machając przy okazji swoimi ogonami na lewo i prawo.
—Dobrze...— odezwała się po chwili, znów błądząc swym wzrokiem po gabinecie. Prędko wyszła na korytarz i zaczęła szukać wyznaczonych osób. Mimo, że Kyoki opuszczała ich tylko na rok, był to dla nich wszystkich wielki cios. Była dla nich, jak prawdziwa siostra. Każdy jej się zwierzał, a ona potrafiła znaleźć chwilę, by wysłuchać ich problemów. Jednak każdy zdawał sobie sprawę, że nawet na wymianie będzie zajmować się pracą papierkową i kontaktować z uczniami Mirrai. Słowa dyrektora były niepodważalne, dlatego nie mogli nawet zaprotestować. Jedynie Hiniku miała możliwość rozmowy bądź spotkania tego starucha na żywo, reszta jedynie słyszała jego polecenia bądź widziała go na ekranie.
Czekał ją tydzień pożegnań i rozpaczy, gdyż w następnym miała dołączyć do innej szkoły.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top