Rozdział 13. Lockhart przeklęty w cukierka zaklęty
Harry i Ron faktycznie przylecieli do szkoły samochodem. Hermiona była na nich w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach obrażona, a Kate tylko w siedemdziesięciu pięciu. Dziewczynka nie odstępowała braci ani na krok, dopóki nie opowiedzieli jej całej historii. Zaczynając od samego początku: nie mogli przejść przez peron. Przejście było zablokowane, a godzina odjazdu zdążyła już minąć. Zupełnie nie wpadli na pomysł z wysłaniem sowy do szkoły lub zaczekania na Weasleyów, którzy z pewnością w razie problemów z przejściem teleportowaliby się na mugolską stronę i znaleźli obu chłopców. Zamiast tego para dwunastoletnich geniuszy postanowiła ukraść samochód i polecieć nim aż do Hogwartu, zupełnie nie myśląc o konsekwencjach i ilości benzyny... Możliwe, że Kate nie byłaby tak rozsądna w ich sytuacji, jednak teraz nie miała oporów przed wypominaniem braciom głupoty.
Kate zastanawiała się, czy przejście zablokowało się samoistnie. Wydawało się to niemożliwe, nigdy nie słyszała o takim przypadku. Ktoś musiał to zrobić celowo. Zwłaszcza że już wcześniej ktoś wyraźnie nie chciał widzieć Harry'ego w Hogwarcie, a był to domowy skrzat Zgredek. Ale czy skrzat mógłby zrobić coś takiego bez zgody swojego pana?
Z pewnością nie było to możliwe. Kate jednak miała złe przeczucia. Może to wszystko nie było tylko dowcipem? Mimo radości z powrotu do Hogwartu wyczuwała w powietrzu coś... niepokojącego. Miała wrażenie, że zła aura wisi w powietrzu tak jak zawsze przed burzą. Ale to coś nie pachniało tak specyficznie, jak pogodowe zjawisko, jeśli w ogóle można było nazwać to zapachem. To było jedynie uczucie, które towarzyszyło Kate, gdy przemierzała zamkowe korytarze.
Rankiem Ron dostał wyjca. Raczej nie było to owym złem, które Kate wyczuwała. Dla niej, Freda i George'a było to jasne jak słońce, że ich matka wyśle najmłodszemu synowi tak niezwykle emocjonalny list. Wrzaski wyjca słyszała cała Wielka Sala, a dzieciaki z rodzin mugoli były mocno wstrząśnięte – chyba nawet demonstracja Prawie Bezgłowego Nicka nie była tak szokująca. Pani Weasley potrafiła być przerażająca.
– Hermiono, dlaczego masz serduszka wokół lekcji z Lockhartem? – zapytała Kate, gdy później sprawdzała z przyjaciółką plan lekcji.
Hermiona spąsowiała i szybko schowała kartkę.
– Wydawało ci się – oznajmiła z niezachwianą pewnością.
Kate zmrużyła oczy. Wczoraj wieczorem ona, Laventer i Parvati o dziwo nie musiały wysłuchiwać, jak Hermiona czyta na głos podręczniki. Zamiast tego do późna w milczeniu czytała wyraźnie zmęczoną po kilku lekturach książkę Gilderoya Lockharta, która – o ironio – była jednym z ich podręczników. Była pochłonięta, jakby czytała ,,Wakacje z wiedźmami" po raz pierwszy.
Dziewczynka się zapowietrzyła.
– Czy ty na niego lecisz?
Hermiona się zarumieniła.
– Jest po prostu wybitnym czarodziejem.
– Nie wierzę – jęknęła Kate, chowając piegowatą twarz w dłoniach. – Ty, najinteligentniejsza czarownica na roku, lecisz na takiego cukierkowatego kretyna.
– Kate! To nasz nauczyciel! – oburzyła się Hermiona. – Nie możesz tak o nim mówić.
– Musisz przyznać, że tylko kretyn umie się tak kretyńsko uśmiechać – powiedziała z przekonaniem Kate i założyła ramiona na piersi. Aż się wzdrygnęła na samo wspomnienie olśniewających bielą zębów, które Lockhart zawsze pokazywał. Przypominał jej babcię, która kiedyś zawsze pokazywała uzębienie przy uśmiechaniu się, bo przecież trzeba się chwalić, póki nie ma się sztucznej szczęki. Do momentu aż tłuczek nie uderzył ją w twarz.
– Wstydziłabyś się! – Hermiona nie dała się przekonać.
– Gdybym miał do wyboru Lockharta lub smoka, wybrałbym smoka – powiedział Ron, który właśnie do nich dołączył. Za nim snuł się Harry.
– Ty nie masz tu nic do gadania. – Hermiona zmrużyła groźnie powieki.
– Ja też – westchnął Harry. – Dostałem szlaban u Lockharta.
– Będę się za ciebie modlić – powiedziała Kate, poklepując go po ramieniu.
– Przecież nie umiesz – palnął Ron.
– Liczą się chęci – oznajmiła prostodusznie Kate i w podskokach ruszyła w przeciwnym kierunku.
– A ty dokąd? – zapytała ją Hermiona. – Mamy teraz zielarstwo z Puchonami.
– Wiem, ale zapomniałam rękawic – odparła dziewczynka, już wbiegając na schody.
– Ja mam szlaban z Filchem, gdyby cię to interesowało! – zawołał za nią Ron.
– Dobra, nieważne! – odkrzyknęła.
Przez problemy, jakie miała ze schodami, omal nie spóźniła się na zielarstwo. Na szczęście nie była jedyna.
– A ty co, zaspałeś? – zapytała ze śmiechem, gdy dogonił ją zdyszany Dante. Najwyraźniej sam dopiero wracał z dormitorium.
– Zapomniałem rękawiczek – przyznał z zażenowaniem i pomachał parą skórzanych rękawic.
– Co za przypadek, ja też! – zaśmiała się Kate i pokazała swoje.
Dante zawtórował jej śmiechem.
– Krzywo zapięłaś szatę – zauważył, nadal się uśmiechając.
Kate szybko zapięła guziczki w równym szyku, zasłaniając tym szary sweter, który od niedawna był częścią mundurku wraz z krawatem, koszulą i czarną spódniczką. Oczywiście, jeśli szata była równo założona, nikt nie widział, że ktoś pod spodem miał podkoszulkę w króliczki.
– Dzięki – powiedziała i odgarnęła rude włosy. Nadal szli szybkim tempem w stronę szklarni. – A gdzie Lisa?
– Poszła przodem – odparł Dante. – Chyba się napaliła, bo widziała, że profesor Lockhart idzie za profesor Sprout i pomyślała, że go zobaczy.
– O nie, to chyba jakaś plaga! – jęknęła ze zgrozą Kate. – Błagam, jeśli zamienię się w jedną z nich, dobij mnie.
– I z kim ja wtedy będę walczyć z zarazą?
– Weź Emmę. Albo Juliena. Może na nich nie zadziałał. – Nie mogła się doczekać, aż znowu zobaczy się z rodzeństwem Krukonów. Mieli razem Zaklęcia i Historię magii, ale na te zajęcia musiała jeszcze poczekać.
– Ej, a to prawda, że twój brat i Harry Potter przylecieli do szkoły magicznym samochodem? – zapytał z ekscytacją Dante.
– Tak jakby...
– Ale czad! Nie wiedziałem, że czarodzieje mają latające samochody!
– Bo nie mają – odparła Kate.
– To skąd go wzięli? – zastanowił się Dante.
– E... no, ten tego...
– Słyszałem od Luny Lovegood, a ona od twojej siostry, że to był samochód waszego taty – powiedział chłopak.
Kate zbladła i spojrzała na plotkarza jasnowłosego jak aniołek, któremu ktoś chlusnął w twarz wybielaczem.
– Nie mów nikomu – poprosiła. – Boję się, że tata może mieć kłopoty... A z Ginny sama sobie pogadam.
Dante udał, że zamyka usta i wyrzuca kluczyk.
Wszyscy nadal czekali na panią Sprout. Lisa machała do nich z daleka. Dziewczynka stała nieco z boku i do tej pory bawiła się swoimi jasnymi włosami. Kate wypatrzyła w zbiorowisku Harry'ego, Rona i Hermionę, ale przykleił się do nich jakiś wyjątkowo gadatliwy Puchon. Uznała, że nie będzie się tam pchać i złapie przyjaciół później.
– Oboje jesteście siebie warci – zaśmiała się Lisa. Wyglądała tak promiennie, jakby była ucieleśnieniem słońca.
– Po prostu wielkie umysły zapominają tych samych rzeczy – oznajmiła Kate i uścisnęła Lisę na powitanie. Odkąd zauważyła, że wiele dziewczyn tak właśnie robi, ściskała praktycznie każdego, przesyłając tym samym ogrom pozytywnej energii. O ile nie planowała tym uściskiem połamać kości, wylewając z siebie agresję.
– Jasne, jasne! A w ogóle twoja mama zrobiła niezłą zadymę tym wyjcem. Twojemu bratu nieźle się oberwało – powiedziała, po czym nagle spąsowiała. – Przepraszam, to brzmiało, jakbym się tym cieszyła...
– Należał mu się jeszcze większy ochrzan. – Kate wzruszyła ramionami.
– Aż się boję, jak musiałby brzmieć. – Dante aż się wzdrygnął.
– A kim jest ten chłopak, który zagaduje Harry'ego? – zapytała Kate. – Bo Harry chyba szuka jakiejś drogi ucieczki.
– To Justin Flint-Fletchley. – Dante się skrzywił. – Jest strasznie irytujący. I jeszcze nie daje spać.
– To trochę jak Hermiona – mruknęła.
– Ale jego nie da się lubić. Chyba że jest się Erniem albo Hannah, ale oni wszyscy są tacy sami.
– W sumie to na początku chciałam Hermionę wyrzucić za okno, ale mi przeszło.
– Ja czasem chcę oderwać sobie rękę tylko po to, żeby mieć czym w niego rzucić – wymamrotał Dante. – A potem przypominam sobie, że nie znoszę krwi.
– I mdlejesz przy zastrzykach – dodała Lisa.
– Boisz się igieł? – zdziwiła się Kate.
– Tylko tych w strzykawkach... – przyznał niechętnie Dante.
– O matko, idzie! – pisnęła Lisa i wskazała w stronę Lockharta i pani Sprout, która wyglądała, jakby cierpiała w jego towarzystwie męki. Niosła naręcze bandaży. Prawdopodobnie zajmowała się bijącą wierzbą, w którą uderzyli Harry i Ron.
Na szczęście lekcja zaczęła się dość szybko. Dziś zajmowali się mandragorami. Kate nie zdołała dopchać się do Hermiony i swoich braci, bo Justin nie odstępował ich na krok. Ponieważ tylko cztery osoby mogły znajdować się przy jednej skrzynce, Kate połączyła siły z Lisą, Dantem i Nevillem, który prawie zemdlał na widok wydzierającego się korzenia, który wyglądał jak wyjątkowo brzydki bobas.
Wszyscy rzucili się, żeby zdobyć nauszniki, które nie były wściekle różowe i puchate, podczas gdy Kate i Dante zgodnie stwierdzili, że takie są idealne. To właśnie wtedy dziewczynka uznała, że właśnie odnalazła prawdziwie bratnią duszę, przyjaciela, który doskonale ją zrozumie, bo sam był podobny.
🥧
Trochę ciężko wyjaśnić, od kogo zaczęło się całe zamieszanie. Kate zauważyła, że pierwszoroczny Gryfon, Colin Creevey, który od pierwszych chwil w Hogwarcie miał obsesję na punkcie Harry'ego, za wszelką cenę chciał zrobić sobie z nim zdjęcie. Harry oczywiście uprzejmie kazał mu spadać, ale wtedy włączył się Malfoy. Kate właśnie wracała z łazienki, gdzie Emma od nowa zaplotła jej krzywy warkocz, kiedy ta blada fretka znów uwzięła się na jej bliźniaka.
– Potter, daj jedno zdjęcie z autografem Weasleyowi, będzie więcej warte niż cały dom jego rodziny.
– Nie zachęcaj go, Malfoy, bo będziemy tak bogaci, że postawimy sobie dom większy niż twój – powiedziała Kate, stając dosłownie za nim. Wręcz wysyczała mu to koło ucha, więc Draco Malfoy podskoczył i z zaskoczenia wyrwał mu się pisk.
Kate z zadowoleniem podeszła do Harry'ego i objęła go z boku, jakby w ten sposób chciała okazać siostrzane wsparcie.
– Ty po prostu jesteś zazdrosny, że nikt nie chce twoich autografów, bo jedyne, z czego jesteś znany, to nażelowane włosy i bycie bubkiem.
– Kate, nie pogarszaj... – jęknął Harry, patrząc na coś z boku.
Malfoy spąsowiał na twarzy.
– Mój ojciec się o tym dowie! – zawołał w tym samym czasie, gdy upiorny głos zapytał:
– Kto rozdaje autografy? – Lockart przeklęty w cukierka zaklęty, jak to określiła Kate, gdy zobaczyła szatę przywodzącą na myśl watę cukrową i landrynki, podszedł do nich. Wyglądał, jakby przyłapał ich na czymś nielegalnym. Albo jakby wszystkich zaproszono na przyjęcie urodzinowe, a jego pominięto.
– Potter i jego dziewczyna! – powiedział Malfoy i uśmiechnął się z zadowoleniem, kiedy zobaczył, jak Kate posyła mu mordercze spojrzenie i znacząco przejeżdża palcem po gardle. Później się z nim rozprawi.
– Harry, Harry, Harry... – westchnął nauczyciel. – Najpierw efektowny przyjazd do szkoły, teraz autografy i dziewczęta... Nie można się aż tak zapędzać na tym etapie.
– Ale Kate to jego siostra – palnął stojący w pobliżu Neville i szybko zakrył sobie usta dłońmi.
Po dziedzińcu rozległy się szepty, a Lockhart patrzył z lekkim zdumieniem na Harry'ego i Kate, którzy byli cali czerwoni.
– Ale super! – Colin był cały w skowronkach. – Mogę zrobić wam zdjęcie?
– Możesz zrobić nawet całej naszej trójce – powiedział Lockhart, obejmując rodzeństwo od tyłu. – Będą trzy sławy na jednym zdjęciu.
Zanim ktoś zdążył coś powiedzieć, Kate uciekła z miejsca zdarzenia, aż się za nią kurzyło. Od dziecka chciała być sławna, ale teraz coś jej przeszło. I nie chciała, żeby tak szybko wszyscy się dowiedzieli! Była pewna, że niedługo dowie się cała szkoła, a wtedy wszyscy będą ją nękać jak Harry'ego... I to jedynie dlatego, że była jego siostrą.
Niestety teraz miała Obronę przed Czarną Magią, dlatego zmuszona była do kolejnego kontaktu z Lockhartem już niedługo. Usiadła w ostatniej ławce i rozstawiła wokół siebie podręczniki tak, żeby zbudować sobie fort chroniący przed wzrokiem nauczyciela. Szybko dogonił ją Harry, zajął miejsce obok i dołączył do budowania fortecy z książek.
– Co za kanał... – mruknęła Kate.
– Nic nawet nie mów... – jęknął Harry.
Dogonili ich Hermiona i Ron.
– Ale się narobiło, co nie? – powiedział Ron do milczącego rodzeństwa.
– Neville na pewno nie wygadał się celowo – powiedziała Hermiona, która wiedziała, że oboje chcieli zachować wszystko w tajemnicy, dopóki sami na dobre nie oswoją się z tą wiedzą. A wakacje nie wystarczyły.
Harry i Kate nie odpowiedzieli. Chłopak poczerwieniał jeszcze bardziej, a Kate pobladła, bo zrobiło jej się niedobrze.
– Harry, mógłbyś sobie usmażyć jajko na twarzy – skomentował Ron, przyglądając się przyjacielowi. – Módl się, żeby ten Creevey nie spotkał Ginny, bo stworzą fanklub Pottera.
– Zamknij się – mruknął Harry, opierając czoło o blat ławki.
– I nie kracz, bo wykraczesz – dodała Kate i nagle zaczęła żałować, że nie zabrała ze sobą Sir Oswalda. On dodałby jej otuchy...
🥧
– To strasznie słabe... – stwierdziła Alice. – Ale czemu to było takie straszne?
– Wyobraź sobie teraz, że James jest już w szkole – powiedziała Kate, przywołując swojego bratanka. Był niewiele młodszy od Alice. – I wyobraź sobie, że wszyscy chcą go znać przez to, co zrobił jego tata. Nie on, ale jego tata.
– Jamesowi by się to podobało.
– To teraz wyobraź sobie, że nagle do wszystkich dociera, że może i masz na nazwisko Calloway, ale to Harry Potter jest twoim wujkiem. I nagle zostajesz w to wszystko wplątana, a nie masz z tym nic wspólnego. Bo to nie twoje życie. Jest to z kolei męczące. Miałam tyle lat, co ty, kiedy nagle wszyscy zaczęli ukradkiem szeptać i zastanawiać się, czy to nie przypadkiem ja jestem siostrą tego słynnego Harry'ego Pottera. Tą zaginioną siostrą, która jakimś cudem pozostała przy życiu. Nagle wszyscy już wiedzieli, kim jestem i spodziewali się po mnie Merlin wie czego, tak samo, jak po Harrym. Chciałam stać się rozpoznawalna, ale na własnych zasadach, za swoje osiągnięcia, za to, jaka jestem. Jak wujek Fred i wujek George. Wszyscy ich znali. Nie chciałam mieć łatki ,,siostry Harry'ego Pottera", kiedy nawet się nią w pełni nie czułam.
– No... to chyba niezbyt fajne.
Kate odetchnęła.
– No... To teraz czas, żebyśmy trochę się zbliżyły do Komnaty Tajemnic.
🥧🥧🥧
Rozdział 13 - wyjątkowo pechowy dla naszej Kate. Ale to musiało się prędzej czy później wydarzyć. Co teraz zrobi Kate? Tego dowiecie się w kolejnym odcinku... znaczy rozdziale.
Znowu pojawił się też Dante, a także Lisa, a w kolejnym rozdziale pojawią się też Emma i Julien. Wróci też Brooke, dlatego wszystkie OC zbiorą się w jednym miejscu. No, prawie wszystkie, bo poza nimi są też bliźniaczki Maddie i Charlie, a także kilka innych... w przyszłości.
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top