6

Gdy wychodziła ze szkoły, ktoś ją zatrzymał, chwytając za łokieć prawej ręki. Odwróciła się i dokładnie zmierzyła wzrokiem osobę stojącą za nią. Westchnęła przeciągle i uśmiechnęła się najmilej jak umiała.

- Cześć - powiedział zawstydzony chłopak.

- Witaliśmy się już dzisiaj, Michał. - Uśmiechnęła się niechętnie. Poczuła nagłe znużenie tą rozmową, mimo tego iż ona dopiero miała się zacząć.

Michał był jej kolegą z klasy. Laski sikały na jego widok, co pewnie chłopak zdążył już dostrzec, bo był cholernie przystojny, pewny siebie i przede wszystkim, miał kasy jak lodu. Był bardzo zadufany w sobie, nie przyjmował odmowy i Maja cholernie nie lubiła z nim rozmawiać. Chłopak był nachalny w stosunku do niej od początku roku szkolnego, ciągle ją zaczepiał i szukał pretekstu do rozmowy czy co gorsze spotkania. Nie chciała musieć znosić jego towarzystwa, w jednym pomieszczeniu z tak bogatym chłopakiem, czuła się niezręcznie. Dziewczyna nie lubiła się spotykać z nikim, bo zawsze bała się, że nie jest typem duszy towarzyskiej, że inni powiedzą, że jest nudna, bo nie potrafi znaleźć tematu do rozmów, albo to wyjście będzie wiązało się z wydatkiem pieniędzy, a finanse nie były mocną stroną jej rodziny.

- Tak pomyślałem, że moglibyśmy gdzieś wyskoczyć wieczorem.

Uśmiechnął się pokazując swoje zęby, przysłonięte aparatem ortodontycznym. Spojrzała na niego spode łba, ale on się tym nie zniechęcił, a nawet zbliżył się do niej niebezpiecznie blisko, jego usta nieprzyjemnie głaskały ją po uchu.

- Później możemy wpaść do mnie lub do ciebie...

- Jeśli już miałabym zdjąć przy tobie majtki, to tylko po to, żeby nasrać ci na mordę! - powiedziała wzburzona jego propozycją i odepchnęła go od siebie.

Obróciła się na pięcie i już chciała odejść, gdy ją zatrzymał. Uderzyła łokciami o jego klatkę piersiową, a on zmierzył ją wzrokiem i oblizał usta.

- Puść mnie! - zawołała, próbując się wyszamotać Michałowi.

Chłopak się zaśmiał. Nagle ktoś pociągnął dziewczynę do tyłu, a Michał zrobił zdziwioną minę.

- Może nie dosłyszałeś co koleżanka powiedziała? - zapytał jakiś głos za jej plecami.

Przywarła do torsu chłopaka plecami i poczuła się bezpiecznie. Przez koszulkę można było poczuć jego wyrzeźbiony brzuch. Poradziłby sobie z Michałem, gdyby ktoś chciał jej coś zrobić. Tylko dlaczego ktoś miałby stawać w jej obronie?

Michał uniósł ręce w górę w geście kapitulacji i śmiejąc się, odszedł w swoją stronę.

- Dziękuję, ale nie trzeba było... - powiedziała Maja i obróciła się w stronę swojego wybawcy.

Widok chłopaka, który właśnie uratował go przed sprośnym Michałem, przeszedł ją przyjemny dreszcz, a na usta cisnął się mimowolnie uśmiech.

***

Jak myślicie kto to?

Wasza Kejti xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top