4
Wstał rano i prawie od razu wyszedł z domu. Nikogo nie było jak zawsze, nikt nie mógł go zatrzymać. Wyciągnął z paczki Malboro Czerwonych jednego papierosa i odpalił go niemalże od razu zaciągając się prosto do płuc. Usiadł na schodkach, które prowadziły do drzwi wejściowych jego domu, jeśli można byłoby tak nazwać ten wielki budynek domem, a nie willą.
Wypuszczając dym z płuc, wyjął swojego iphona z tylnej kieszeni swoich spodni i szybko odblokował go. Napisał do dziewczyny, która tak mu się spodobała, mimo że widział tylko i wyłącznie jej pociętą dłoń z papierosem. Zastanawiał się jak ona może palić to miętowe gówno, ale w końcu była dziewczyną.
imyourfutureboyfriend: Dzień dobry, życzę miłego dnia x
Postanowił, że zapali jeszcze jednego papierosa i jeśli w tym czasie ona nie odpisze, wyłączy internet i uda się na autobus, który zawiezie go do szkoły. Czas się zgadzał.
Palił bardzo powoli i czekał na odpowiedź. Jednak ona nie przyszła tak jak by tego chciał. westchnął przeciągle, wyrzucając za siebie peta i wstał poprawiając spodnie. Schował telefon do tylnej kieszeni spodni, wcześniej podłączając do urządzenia słuchawki i puszczając Ed'a, na lepszy poranek. Robił tak każdego dnia.
Wstał ze schodów i skierował się w stronę przystanku autobusowego, który był oddalony od niecałe pięć minut drogi od jego domu. Był za wcześnie jak zwykle, a autobus po raz kolejny się spóźniał.
Jechał już dobre piętnaście minut, kiedy autobus po raz kolejny się zatrzymał. Jak co ranek wypatrywał znajomej twarzyczki wsiadającej do pojazdu, ale nie znał nikogo. Jego wzrok skierował się na niską dziewczynę o długich brązowych włosach, białych rurkach i czarnym topie. Na ramiona miała zarzuconą szarą, materiałową narzutę, która sięgała jej za pupę. Dżinsowy plecak trzymała w ręce. Ewidentnie rozglądała się za wolnym miejscem, ale owego nie znalazła.
Nagle chwycił swój czarny plecak z siedzenia obok i zrzucił go na ziemię. Dziewczyna zwróciła na to uwagę. Uśmiechem dodał jej otuchy, gdy podchodziła bliżej.
- Dzięki - niemal wyszeptała.
Miała cudowny głos, ani nie za piskliwy ani nie za gruby. Przepełniony był spokojem i jakby smutkiem. Skinął głową i uśmiechnął się jeszcze raz do pięknej nieznajomej, która odwróciła się speszona jego wzrokiem i patrzyła przez okno po przeciwległej stronie autobusu. Chłopak zrobił to samo, lecz odwrócił głowę w stronę okna, przy którym siedział.
Spodobała mu się tamta dziewczyna, której wcześniej nie dostrzegł. Po jego głowie kołatało się mnóstwo myśli. Od jak dawna jeździła tym autobusem? Czemu wcześniej jej nie dostrzegł? Kim była? Od jak dawna tutaj mieszkała? Jaka była? Czy chciałaby utrzymywać z nim kontakt?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top