18

  Karol też ją zobaczył i poczuł się zmieszany. Siedział z Marcelem i dwójką ich znajomych, a tam stała dziewczyna, którą miał wykorzystać w piątek. Wyglądała jak anioł w stroju kelnerki z notesem w ręce, ale to nie zmieniało postaci rzeczy, że zrobił jej okropne świństwo, którego już żałował. Nie chciał, żeby podchodziła akurat do niego i do jego znajomych, nie chciał słyszeć uszczypliwych komentarzy na jej temat wypowiadanych przez Marcela.

  Maja patrzyła bezradnie na stolik, przy którym siedział Karol. Prawie nie zauważyła jak Marcin poklepał ją po plecach. 

  - Wziąć ten stolik za ciebie, piękna? - wyszeptał jej we włosy.

  Maja roześmiała się szczerze, dawno nie pracowali wspólnie z Marcinem. 

  - Dziękuję! - wyszeptała i dała chłopakowi całusa w policzek.

   Później wyminęła chłopaka, nie odwracając się w tył i podeszła do następnego stolika, którym miał zając się Marcin. Nie widziała miny Karola, gdy chłopak podchodził do stolika i tego, że z całych sił stara się mu nie przywalić.

  Karol natomiast miał ochotę wstać i wyjść z restauracji. Gdy zobaczył, że zamiast Majki, idzie w ich stronę ten typ, którego chwilę temu pocałowała, nie wiedział jak się zachować. Zacisnął mocno usta i starał się nie wybuchnąć. Gdy chłopak był już o krok od ich stolika, wstał.

  - Zamówcie, ja idę się odlać. 

  Poszedł w stronę kibla, by niepostrzeżenie skręcić w stronę zaplecza i ukryć się za zasłoną dzielącą go od sali. Był wściekły, lecz nie wiedział na kogo czy na dziewczynę czy na tego typa. Chciał skonfrontować się z którymś z nich i wyjaśnić całą tą sytuację. Wtedy nie zdawał sobie sprawy z tego, że było to dość głupie posunięcie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top