10. Jestem jasnowidzem. + Nominacja

na wstępie strasznie przepraszam za to jak długo musieliście czekać, ale zaczął się bardzo trudny dla mnie rok szkolny i muszę wreszcie ogarnąć dupę i zacząć się uczyć ;P
__________________________________

Ashley's POV

Usłyszałam czyjąś rozmowę. Nie rozumiałam ani jednego słowa, dźwięki dochodziły do mnie jak przez mgłę. Po chwili kroki, trzask drzwi i głucha cisza.

Próbowałam sobie przypomnieć, co się stało. Wizyta dziadków, pójście do Chrisa...

O kurwa.

Christian.

On nie żył.

Z trudem otworzyłam ciężkie powieki. Miałam przed oczami mroczki, ale kiedy już przeszły, podniosłam się do siadu.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu, a mój wzrok padł na szatyna, który siedział obok mojego łóżka. Był odwrócony do mnie bokiem i patrzył zamyślony przez okno. Chrząknęłam cicho, a chłopak odwrócił się do mnie zaskoczony.

– Dziewczyno, nie rób mi tego więcej – wydukał po chwili. – Myślałem, że na zawał zejdę – zaśmiał się, a ja zmarszczyłam brwi.

Jak on miał na imię?

Wspomnienia zaczęły wlatywać do mojej głowy jak z katapulty. Jak poszłam do łazienki, jak nie myśląc próbowałam ze sobą skończyć. I jak chłopak, który siedział właśnie przede mną, zastał mnie w łazience z żyletką w dłoni.

O Matko.

Ale co było później? Spojrzałam prosto w jego czekoladowe oczy i zagryzłam wargę.

– Um... Dylan, tak? – zaczęłam lekko zachrypniętym głosem. Chłopak zmarszczył brwi i uchylił wargi.

– Skąd wiesz jak mam na imię? – spytał zdziwiony.

– Jestem jasnowidzem – prychnęłam, ale po chwili wróciłam do normalnego tonu. – Lekarz mi tak jakby powiedział – znowu odchrząknęłam, czując jak gula zbiera mi się w gardle. – Więc... Co się później stało? Po tym jak znalazłeś mnie w łazience? – Dylan spojrzał na mnie zmieszany.

– Straciłaś przytomność jakieś piętnaście minut temu, więc zanieśliśmy cię z moim ojcem tutaj... Właściwie to powinienem po niego pójść – powiedział szybko, wstając z krzesła, które się zachwiało. – Zaraz wracam – dodał i szybkim krokiem wyszedł z sali.

Aha.

Chcąc przetrzeć sobie twarz podniosłam lewą rękę do góry, ale zobaczyłam na niej duży bandaż, sięgający aż do łokcia. Podniosłam więc prawą rękę, ale na niej miałam gips.

Wyglądam jak mumia.

Westchnęłam i spojrzałam na wenflon założony na zewnętrznej stronie mojej dłoni. Dopiero wtedy dotarło do mnie całkowicie, co zrobiłam.

Jakieś dwadzieścia minut temu próbowałam ze sobą skończyć. Prawdopodobnie otarłam się o życie, cholera. Gdybym mogła cofnąć czas, na pewno bym tego nie próbowała. W ogóle nad sobą nie kontrolowałam, w sumie co tu dużo tłumaczyć. W dodatku...

Nie, to nie może być prawda.

On nie żyje.

Łzy zaczęły wypływać z moich oczu. Tak, znowu to robiłam, znowu pokazywałam moją słabość. Ale taka byłam - słaba, wrażliwa, na nic nie mogłam wpłynąć. Tak naprawdę nie miałam swojego miejsca na świecie, a jedyne co robiłam to wszystkim zawadzałam. Jeszcze nie dawno może i miałam to miejsce, obok Chrisa. Ale wraz z nim zniknęła część mnie.

Podciągnęłam się na łóżku, gdy usłyszałam szarpnięcie klamki. Wytarłam szybko łzy palcami i spojrzałam w kierunku drzwi. W drzwiach stał doktor Cooper, a tuż za nim Dylan.

– Nie rób tego więcej – sapnął mężczyzna. – Myślałem, że na zawał zejdę.

Zaśmiałam się w tym samym czasie co Dylan, łapiąc z nim kontakt wzrokowy. Powiedzieli dokładnie to samo. Rzeczywiście, gdy teraz stali obok siebie, widać było ewidentne podobieństwo. Lekarz spojrzał na nas niezrozumiale, marszcząc brwi, ale po chwili podszedł do mojego łóżka, spoglądając na maszyny.

– Wszystko dobrze – mruknął do siebie. Dylan zamknął drzwi za sobą i oparł się tyłem o ścianę, patrząc to na mnie, to na swojego ojca. – Właśnie miałem dzwonić po twoich rodziców.

Wytrzeszczyłam przerażona oczy. Oni nie mogli się dowiedzieć. Mama umierałaby ze strachu o mnie, w dodatku przez najbliższe kilka miesięcy nie pozwoliłaby mi wyjść z pokoju. Znowu musiałabym spotykać się z psychologiem, co w sumie tylko bardziej by mnie pogrążyło.

– Proszę, niech pan im nic nie mówi – powiedziałam błagalnie. – Mama chyba zamknie mnie w psychiatryku, gdy tylko się dowie.

Lekarz spojrzał na mnie niepewnie, krzyżując ręce na piersi.

– Muszę im powiedzieć. To mój obowiązek – odparł, przyglądając mi się uważnie.

– Proszę – powiedziałam cicho, uciekając wzrokiem po ścianach. – Oni nie zniosą myśli, że chciałam coś sobie zrobić.

Usłyszałam ciche westchnienie, a po chwili łóżko ugięło się pod czyimś ciężarem. Spojrzałam na doktora. Uniósł jedną dłoń i położył ją na moim policzku.

– Pod warunkiem, że mi coś obiecasz – zrobił przerwę, patrząc z wyczekiwaniem w moje oczy, więc przytaknęłam głową. – Nigdy więcej nawet nie spróbujesz tego zrobić.

– Obiecuję – szepnęłam i wysiliłam się na słaby uśmiech. Mężczyzna zabrał dłoń, ale pozostał na swoim miejscu.

– A teraz powiedz mi, chodzi o Christiana? – zapytał niepewnie. Przełknęłam gulę, tworzącą się w moim gardle i powoli kiwnęłam głową. Łzy z powrotem pojawiły się pod moimi powiekami, więc szybko je przymknęłam.

– On n-nie żyje – jęknęłam cicho i pociągnęłam nosem. – Zostawił mnie, Patricka i jego rodziców – powiedziałam żałośnie i wybuchnęłam cichym płaczem. Poczułam dłoń na ramieniu, która zaczęła mnie głaskać, więc uchyliłam lekko oczy.

– Nie płacz Ashley. Nie pogrążaj się w żałobie.

Zacisnęłam usta, starając się zatrzymać swój płacz, co o dziwo mi się udało. Wciąż nie dochodziła do mnie myśl, że brunet, który skradł moje serce właśnie był w drodze do nieba. Bez zwątpienia do nieba.

Spojrzałam na Coopera i lekko się uśmiechnęłam, z czego wyszedł raczej grymas. Przeleciałam wzrokiem pokój, a gdy moje oczy spotkały się z czekoladowymi tęczówkami, myślałam, że moje serce wyskoczy z piersi.

Opierał się o ścianę, patrząc na mnie przymrużonymi oczami. Omiotłam go wzrokiem i musiałam przyznać, że był cholernie idealny. Wysoki, na oko gdzieś metr dziewięćdziesiąt, do tego wysportowana sylwetka - szersze barki i węższe biodra, a spod rękawów wychodziły lekko umięśnione ramiona. Dosyć długie brązowe kosmyki opadały mu na czoło, a oczy koloru mlecznej czekolady przeszywały mnie przenikliwym spojrzeniem. Miał wyraźne rysy twarzy, co powodowało, że robił się jeszcze przystojniejszy.

Chłopak gdy zobaczył, jak mu się przyglądałam, wyszczerzył swoje białe zęby. W jego policzkach zauważyłam małe dołeczki. Po kilku chwilach patrzenia na siebie, które zdecydowanie trwały za długo, Dylan odepchnął się od ściany.

– W sumie to ja już pójdę – powiedział. – Jak coś to nie będzie mnie na noc w domu – zwrócił się do ojca i ostatni raz skrzyżował ze mną spojrzenie. Mrugnął do mnie prawym okiem, po czym wyszedł z sali.

Spojrzałam na lekarza, który patrzył przez okno i uśmiechał się pod nosem.

– Oh, Dylan – mruknął cicho.
__________________________________

Nomimowała mnie SysiaKarol

Dziękujee ❤

1. Jak masz ma imię? Natalka ^^

2. Ile masz lat? Za mało xd

3. Co lubisz robić? Jeść i czytać wttpd

4. Twój ulubiony kolor? Brązowy

5. Masz rodzeństwo? Taak

6. Ilu masz przyjaciół? Troje

7. Czy czytasz lub czytałeś/aś moją książę? Czytam wszystkie 😜

8. Ulubione książki na wattpadzie? Bardzo dużo tego

Ale najbardziej to: "Start A Fire", "Royal", "The Most" i "Nie powinnam Cię kochać"

9. Masz jakieś hobby? Tak, bieganie i czytanie książek haha

10. Nominuj 5 osób i pozadawaj im pytania

Awokryta
WIwika234
Kamcioszeek
Kara122222
gosiaaq15

Pytania:

1. Jak masz na imię?

2. Ulubiona książka na wattpadzie?

3. Masz chłopaka/dziewczynę?

4. Ile masz wzrostu?

5. Oreo vs lody?

6. Lubisz sport, aktywność fizyczną?

7. Jaki masz kolor oczu?

8. Jeden wyraz, który Cię opisuje ^^

9. Masz starsze rodzeństwo?

10. Nominuj 4 osoby i zadaj im pytania ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top