28. A jak twoje sprawy sercowe?


– O nie, nie zgadzam się. Cole Sprouse jest zdecydowanie lepszy!

– Żartujesz? Shawn Mendes jest przystojniejszy i nawet się ze mną nie kłóć – fuknęłam w kierunku brunetki, która wciąż utrzymywała przy swoim. Ja wiem, Cole jest przystojny, ale no błagam! Mendesa nikt nie przebije.

Siedziałam właśnie na kanapie z podkurczonymi nogami i jadłam swoje ulubione paprykowe chipsy. Przyszłam do Sophie niecałe piętnaście minut wcześniej, ale mimo wszystko zdążyłyśmy rozpocząć już dyskusję na temat najprzystojniejszego, według nas, celebryty. Cooper, jako największa fanka Riverdale, oczywiście stała murem za Sprousem, a ja jako wielbicielka muzyki Shawna byłam stuprocentowo po jego stronie.

– My i tak jesteśmy przystojniejsi.

Zaskoczone odwróciłyśmy głowy w kierunku wejścia do salonu, a widząc tam dwójkę szczerzących się chłopaków, prychnęłyśmy w tym samym momencie pod nosem. Dylan z Danielem stali z przewieszonymi przez ramię torbami treningowymi, a ich wilgotne ciemne włosy świadczyły o tym, że obaj niedawno musieli wziąć prysznic.

– My tu prowadzimy bardzo poważną dyskusję, więc nam nie przerywajcie – powiedziała z udawanym oburzeniem dziewczyna, na co cicho się zaśmiali i poszli na górę zostawić swoje rzeczy z treningu.

Gdy nastolatkowie z powrotem zeszli do salonu, Sophie akurat biła mnie jedną ze swoich poduszek za to, że stwierdziłam, iż Riverdale jest słabe. Dziewczyna uderzała mnie po twarzy poduszką i wykrzykiwała jakieś przekleństwa na mój temat, a ja leżałam na kanapie, śmiejąc się z jej miny i próbując się chociaż trochę zasłonić.

– Ja ci dam! Riverdale to najlepszy serial jaki powsta... – W tym momencie Daniel stojący za dziewczyną zatkał jej dłonią usta, a drugą ręką objął w talii i podniósł ją, odciągając tym dziewczynę ode mnie. Sophie wierzgała się na wszystkie strony w powietrzu, a ja jeszcze bardziej zaczęłam się śmiać z jej wyrazu twarzy, na co posłała mi mordercze spojrzenie. – Wszyscy przeciwko mnie – wyrzuciła z frustracją, gdy tylko czarnowłosy odstawił ją na kanapę. Powoli uspokoiłam swój śmiech i podniosłam się do siadu, po czym usadowiłam się w rogu czarnej sofy, przyciągając kolana do siebie.

– Ktoś pije? – zapytał Dylan, wychylając głowę z kuchni i wskazując ciemną puszkę piwa w ręku. Wszyscy zgodnie się zgodziliśmy i już po chwili w moich ustach rozpływał się gorzki smak napoju.

– Jestem głodna – stwierdziła po chwili brunetka – zamówić pizzę?

– Oh, zdecydowanie tak. Też jestem głodna – zgodziłam się z jej propozycją, popijając piwo. Ostatni raz jakikolwiek alkohol piłam jeszcze w wakacje, więc teraz lekko krzywiłam się na gorzki smak. Chyba się odzwyczaiłam.

Dziewczyna wzięła do ręki swój telefon, który leżał na stoliku stojącym przy kanapie i wybrała odpowiedni numer do restauracji.

– Jaką chcecie? – zapytała po chwili rozmowy, zasłaniając dłonią głośnik.

– Jedną zwykłą z pieczarkami i hawajską – odparł Daniel, na co na moją twarz wpłynął grymas.

– Hawajska? To marnotrawstwo jedzenia – stwierdziłam, pijąc kolejny łyk napoju, a na moje słowa czarnowłosy wydął usta w obrażonym geście.

– Nie wiesz, co mówisz. Jest zdecydowanie lepsza.

– A spierdalaj – sarknęłam, przewracając oczami. Sophie skończyła rozmawiać przez telefon, ale ja nie przestawałam patrzeć podejrzliwie na Daniela, bo na jego twarzy zaczął czaić się chytry uśmieszek.

– Ostra – stwierdził, patrząc wciąż na mnie, ale jednocześnie uderzył szatyna siedzącego obok w żebra. – A ja lubię ostre.

– To kupić ci pieprz, czy od razu papryczkę chilli? No bo wiesz, skoro lubisz ostre...

Przerwałam, machając nonszalancko dłonią, a cała trójka wybuchnęła momentalnie śmiechem. Lekko się uśmiechnęłam na ten dźwięk. To miłe uczucie powodować u swoich przyjaciół radość.

Czekaj co, przyjaciół? Nah, znajomych.

– Dobra, tym razem to ty wygrałaś – przyznał mi zwycięstwo chłopak, na co lekko się schyliłam na siedzeniu, udając, że się kłaniam. Strasznie polubiłam Daniela, mimo iż znałam go dosyć krótko. Miał u mnie wielkie plusy za swój humor, który był tak bardzo podobny do mojego i bezpośredniość. Uwielbiałam takich ludzi jak on.

Kilkanaście minut później przyjechała nasza pizza. Od razu zaczęłam jeść to danie bogów, a jeszcze ciepłe ciasto schładzał mi pyszny sos czosnkowy. Daniel z Sophie wzięli hawajską i jeśli mam być szczera, robiło mi się niedobrze na sam widok ananasa na tym pysznym i chrupiącym cieście. Nie że miałam coś do ananasów, bo bardzo je lubiłam. W między czasie zaczęliśmy oglądać "Szybcy i wściekli". Oczywiście film wybierała męska część naszej grupy i mimo małych sprzeczek, jakoś udało im się nas, czyli dziewczyny, przekonać. Chociaż ze mną poszło dość łatwo, bo przez spędzenie większości swojego marnego życia w towarzystwie dwójki chłopaków nawet lubiłam filmy sensacyjne. Gorzej było natomiast z brunetką, która była typem wielkiej romantyczki, przez co należała do grona fanek filmów o miłosnych rozterkach, jednak Daniel jakoś przekonał dziewczynę, szepcząc jej coś na ucho.

Już nie wspomnę, że brunetka cała się wtedy zarumieniła.

Tak więc po jakichś dwóch godzinach, jak nie więcej, byliśmy całkowicie pochłonięci oglądaniem i komentowaniem filmu lecącego na sporym telewizorze. Sophie z Danielem byli już nieźle wstawieni po kilku piwach, chociaż zdaje mi się, że gdy byli na chwilę w kuchni, wytrzasnęli coś mocniejszego. Ja z Dylanem po jednej puszcze postanowiliśmy sobie odpuścić, bo nie chciałam jutro rano zmagać się z kacem.

– Ja już chyba będę się zbierać – stwierdziłam, widząc, że za oknem zrobiło się już całkiem ciemno. Było już po siódmej, ale w październiku w Londynie o tej godzinie było to normalne.

– No chyba żartujesz? Zostań na noc – wybełkotała już nieco podpita brunetka.

– Nie chcę robić problemu... – mruknęłam i przeleciałam po ich twarzach niepewnym wzrokiem.

– Nie robisz – zaprzeczył siedzący obok mnie Dylan. – W dodatku jest już ciemno. Odwiózłbym cię, ale przecież piłem, a samej nie wypuszczę cię o tej porze za nic.

– Ale nie mam niczego na zmianę – bąknęłam, łapiąc się za ostatnią deskę ratunku.

– Weźmiesz moje ubrania – zaproponowała Sophie. – Mamy podobny, jak nie ten sam rozmiar, więc nie będzie problemu. A z łóżkiem to samo, przecież możesz spać ze mną.

Tak więc po ich zapewnieniach z westchnieniem zgodziłam się zostać na noc. Nigdy nie lubiłam spać gdzieś indziej niż we własnym domu, bo zazwyczaj miałam wtedy problemy z zaśnięciem, jednak zgodziłam się. Mieli rację, jakoś nie widziało mi się wracać po ciemku do domu.

Kolejne dwie godziny i następne kilka piw Daniela i Sophie później, nawet nie wiem jak to się stało, że brunetka siedziała na kolanach swojego przyjaciela, obejmując go za kark, a czarnowłosy trzymał swoją dłoń na jej tyłku. Widziałam, że Dylanowi się to nie podobało, więc trzymałam go za ramię, żeby przypadkiem ich nie odsunął od siebie.

– I wtedy obudziłem się w czyjejś sypialni, a obok mnie leżał nagi chłopak, którego pierwszy raz widziałem na oczy – wytłumaczył bełkotliwym głosem Daniel, a cała nasza trójka wybuchnęła śmiechem. Opowiadaliśmy sobie różne dziwne sytuacje z naszego życia, ale czegoś takiego się po nim nie spodziewałam.

– Ja to zawsze wiedziałem, że ty to wolisz facetów – parsknął szatyn siedzący obok mnie, patrząc na swojego przyjaciela pobłażliwym wzrokiem.

– Teraz ty, Ashley – wymamrotała Sophie, wskazując na mnie oskarżycielsko palcem. Westchnęłam cicho, nie uważając to za dobry pomysł. Zbyt wiele wspomnień. – No prooszę.

– Okej, okej – powiedziałam, podnosząc ręce w poddańczym geście i przywołałam w głowie kilka przygód. – Kiedyś założyłam się z moim chłopakiem, um, byłym chłopakiem, że nie da rady wejść do sklepu ubrany jedynie w bokserki, krzycząc "Jestem gejem i kocham jednorożce!" – udałam piskliwy głosik, a cała trójka parsknęła. – Przegrałam.

Wszyscy otworzyli szeroko usta i po chwili wybuchnęli głośnym rechotem. Na moją twarz wpłynął ciepły uśmiech na to wspomnienie. Pamiętam, jak byłam pewna swojej wygranej, ale cóż. To był Christian. A on był zdolny do wszystkiego.

Westchnęłam cicho, przymykając powieki, a w tym samym czasie usłyszałam czyjeś kroki w przedpokoju. Otworzyłam szeroko oczy, patrząc porozumiewawczo na Dylana, który również to usłyszał i jednocześnie przenieśliśmy wzrok na wejście do salonu, gdzie akurat ktoś stanął.

A dokładniej tym kimś był doktor Cooper.

Od ostatniego razu nic się nie zmienił. Brązowe włosy z kilkoma pasemkami siwizny były ułożone niedbale na bok, a czekoladowe oczy, identyczne jak Dylana i Sophie, patrzyły ze zmęczeniem i lekkim szokiem na kanapę, na której siedzieliśmy. Miał delikatny zarost na policzkach, a na twarzy znajdowało się kilka drobnych zmarszczek. Mężczyzna ubrany był w czarny długi płaszcz, a w ręku trzymał jakąś teczkę.

– Ups? – mruknęłam, zaciskając w rozbawieniu usta, bo Sophie z Danielem wciąż nie zauważyli mężczyzny i chichotali coś do siebie.

– Dylan – westchnął ojciec chłopaka po chwili, patrząc na szatyna siedzącego przy mnie. – Jestem zmęczony i idę spać, więc proszę, bądźcie cicho.

Po tych słowach odwiesił swój płaszcz w przedpokoju i ruszył do jednego z pokoi na parterze, na co podniosłam wysoko zdziwiona brwi. Cóż, sądziłam, że dostaniemy opieprz.

– My też już chyba pójdziemy spać – stwierdził bełkotliwym głosem Daniel i łapiąc brunetkę pod boki, postawił ją na ziemi, po czym sam wstał. Sophie miała zaróżowione od alkoholu policzki oraz lekko zamglony wzrok i jeśli miałam być szczera, to chyba naprawdę będąc w kuchni wypili coś mocniejszego, bo nie chciało mi się wierzyć, że samymi piwami doprowadzili się do aż takiego stanu.

– Zostawię ci jakieś ubranie na wierzchu – wymamrotała niewyraźnie dziewczyna, posyłając mi spojrzenie. Kiwnęłam głową, a oni chwiejąc się na boki, doszli jakoś do schodów i chichocząc coś pod nosem, zaczęli powoli wchodzić po stopniach.

Westchnęłam cicho i przeniosłam spojrzenie na chłopaka siedzącego obok. Patrzył na mnie swoimi czekoladowymi tęczówkami, z których aktualnie nie mogłam nic wyczytać. Posłałam mu lekki uśmiech, po czym przeniosłam spojrzenie na telewizor, na którym leciał z wyciszonym dźwiękiem jakiś teleturniej.

– Chyba też już pójdę – powiedział głębokim głosem chłopak, na co skinęłam głową. Mimo iż było dopiero po dziewiątej, również byłam zmęczona.

Wstaliśmy w tym samym momencie z kanapy i widząc, że Dylan zaczął zbierać puste puszki po piwach walające się po podłodze, sama wzięłam do ręki puste szklanki po napojach stojące na stoliku. Zaniosłam je do kuchni i postawiłam na blacie, po czym łapiąc jakąś ścierkę do ręki, umyłam je na szybko w zlewie.

Gdy z powrotem weszłam do salonu, szatyn akurat poprawiał na sofie poduszki. Kiwnęłam nieznacznie z uznaniem głową, po czym zmęczona weszłam po schodach i tak jak za pierwszym razem gdy tu byłam, przeszłam od razu przez drugie drzwi po prawo.

Spojrzałam na łóżko w sypialni Sophie i momentalnie otworzyłam szeroko oczy. Sophie leżała przodem do mnie i chyba najwyraźniej spała, ale nie to mnie zdziwiło. Za nią leżał Daniel, który obejmował ją kurczowo, przytulając się do jej pleców, a jedna z jego nóg była przerzucona przez drobne ciało brunetki. Na ich twarzach znajdowały się małe uśmieszki, a ich dłonie były splecione. Gwałtownie wciągnęłam powietrze, widząc ich w takiej pozycji. I cholera, oni wyglądali tak słodko, że po prostu nie potrafiłam ich obudzić, mimo iż to ja miałam spać w łóżku dziewczyny. Nie zastanawiając się dłużej, wzięłam do ręki jakieś złożone ubrania, które najwyraźniej były przygotowane dla mnie i poszłam do znajdującej się na korytarzu łazienki. Szybko zmyłam makijaż jakimś płynem micelarnym zapewne należącym do Sophie i przebrałam się w jakąś szeroką koszulkę dziewczyny, która widocznie służyła jej czasem do spania oraz szare wygodne dresy. Wyszłam z łazienki, zostawiając tam swoje ubrania i nie przejmując się swoim przebraniem, ani tym że nie miałam makijażu, zapukałam do drzwi od, jak mniemam, sypialni Dylana.

Po usłyszeniu stłumionego ''proszę'' wystawiłam przez drzwi głowę i nie myliłam się. Na brzegu łóżka siedział szatyn, który trzymając łokcie na kolanach, pochylał się do przodu. Chłopak zmarszczył brwi, widząc mnie w progu, a ja jeszcze ostatni raz się zastanowiłam, czy to aby na pewno dobry pomysł, co chciałam zrobić.

Pieprzyć to.

– Mogę z tobą spać? – zapytałam, ale po wypowiedzeniu tych słów momentalnie poczułam gorąco na policzkach. To w rzeczywistości zabrzmiało jeszcze żałośniej niż w mojej głowie. – Boże – mruknęłam zawstydzona, gdy chłopak zmarszczył bardziej brwi i spojrzał na mnie kompletnie zdezorientowany. – Sophie z Danielem tak jakby zajęli całe łóżko i nie mam gdzie spać.

– Um – mruknął, mrugając szybko oczami, jakby wreszcie do niego dotarło, co przed chwilą powiedziałam. – Jasne, znaczy, uh, jak chcesz, to nie ma problemu.

Brązowowłosy odgarnął pościel na łóżku w zachęcającym geście. Uśmiechnęłam się pod nosem z ulgą, że chłopak mnie nie wyśmiał i szybko podeszłam do materaca, na którym siedział szatyn. Wsunęłam się pod pościel, a chłopak zakrył mnie kołdrą i wstał z miękkiego materaca.

– Pójdę się wykąpać – mruknął chyba bardziej do siebie niż do mnie i wyszedł z pokoju, zgarniając po drodze jakieś ubranie z dużej szafy.

Po niecałych dziesięciu minutach Dylan wszedł z powrotem do pokoju i o mój Boże. Miał na sobie jedynie bokserki. Kilka pojedynczych kropel spływało mu po karku, dalej tworząc mokrą ścieżkę na umięśnionym brzuchu, ale gdy już dotarłam do tego miejsca, nie mogłam wręcz oderwać wzroku. Chłopak miał mocno zarysowany sześciopak, a oprócz tego szerokie ramiona. Nie był przesadnie umięśniony, ale wszystko idealnie proporcjonalnie wyglądało z jego szczupłą sylwetką.

Dylan uśmiechnął się pod nosem, ale udawał, że nie widział mojego przeszywającego spojrzenia, którego swoją drogą mimo starań nie potrafiłam oderwać. Brązowowłosy zgasił w pokoju światło, po czym podszedł do łóżka, zapalił małą lampkę i wsunął się pod pościelą obok mnie, kładąc się na wznak.

Również przekręciłam się na plecy i zaczęłam patrzeć na biały sufit. Między nami zapadła głucha cisza, jednak była ona przyjemna i mi nie przeszkadzała. Leżeliśmy jakieś pół metra od siebie, a mimo wszystko czułam gorąco jego ciała, które mnie ogrzewało. Czy to nie dziwne? Chłopak leżał obok mnie praktycznie nagi, a ja miałam na sobie długie dresy i koszulkę, a mimo to to on był ode mnie znacznie cieplejszy.

– Nie podoba mi się to – westchnął nagle Dylan, przerywając ciszę. Zmarszczyłam brwi zdezorientowana, ale zamiast pytać czekałam aż kontynuuje. – Znam Daniela praktycznie od urodzenia i jak Boga kocham, chcę dla niego jak najlepiej, ale boję się, że skrzywdzi moją siostrę.

Zapadła cisza, a ja oblizałam nerwowo usta. Czemu czułam się, jakbym właśnie musiała zdobyć błogosławieństwo Dylana na związek Sophie i Daniela?

Cholera, źle ze mną.

– Nie skrzywdzi jej. Nie widzisz jak mu na niej zależy? – zapytałam, kątem oka spoglądając na szatyna. Chłopak wpatrywał się w sufit i już chciał coś powiedzieć, gdy go wyprzedziłam. – Ten wzrok... Uwierz mi, każda dziewczyna marzy o tym, żeby jakiś chłopak na nią spojrzał tak, jak Daniel patrzy na Sophie.

– Wiem, ale... Cholera, Daniel to Daniel. Pieprzy praktycznie wszystko, co ma cycki. Boję się, że po prostu oni nie dadzą rady przez jego słabość i to moja siostra będzie cierpieć najbardziej...

– Najbardziej będzie cierpieć, gdy nie spróbują i dłużej będzie siedzieć w tym pieprzonym friendzonie – burknęłam i zobaczyłam, jak chłopak momentalnie na mnie spojrzał. – No co, nie wiedziałeś? Przecież widać gołym okiem, że ona na niego leci.

– Może masz racje – westchnął cicho po chwili.

– Zawsze mam racje – odparłam pewnie i odwróciłam się na bok w jego stronę, żeby swobodnie na niego patrzeć. Podłożyłam pod głowę rękę i w tym samym momencie chłopak przekręcił swoją głowę w moim kierunku i otworzył szerzej oczy, przyglądając się mi. Chyba dopiero teraz się zorientował, że byłam bez makijażu.

Cóż, nie czułam się pewnie bez kosmetyków na twarzy, a zdecydowanie nie pomagał mi w tym przeszywający wzrok chłopaka błądzący po mojej skórze, jednak pomyślałam o naszych spotkaniach w szpitalu. Widział mnie w dużo gorszych sytuacjach, więc skoro wtedy nie uciekł ode mnie z krzykiem to teraz chyba też nie powinien, prawda? Huh, mam nadzieję.

– A jak twoje sprawy sercowe? – spytałam nagle, nie mogąc się powstrzymać. Po prostu musiałam wiedzieć, czy był z Veronicą, czy ją kochał. Na samą myśl poczułam uścisk w sercu.

Pieprzona zazdrość.

– Oh – mruknął zmieszany, a ja na ten widok uśmiechnęłam się nieznacznie. Wyglądał uroczo. – Jeśli chodzi o Veronicę... Nie jesteśmy razem, ale umawiamy się ze sobą. Nie wiem, czy coś poważnego z tego wyjdzie, ale cóż. Staramy się.

Po jego wypowiedzi z jednej strony ucieszyłam się - w końcu nie byli razem. Ale jednak jego wyraz twarzy i sam sens słów dał mi do zrozumienia, że zależało mu na niej. I to chyba bardzo, skoro chciał z nią być na poważnie.

Wdech, wydech, typowy uśmiech "jak gdyby nigdy nic" i gramy dalej...

To życzę wam powodzenia – mruknęłam, z najbardziej jak się starałam szczerym uśmiechem na twarzy. Chłopak skinął lekko głową i również się uśmiechnął.

– A jak twoja ręka? – spytał, nawiązując do mojego wypadku i złamanej kości.

– Coraz lepiej, za trzy tygodnie będę już mogła normalnie ćwiczyć na sporcie – mruknęłam, wzruszając ramionami.

Zapadła przyjemna cisza. Patrzyliśmy na swoje twarze z lekkimi uśmiechami i wsłuchiwaliśmy się jedynie w nasze miarowe oddechy. Z zewnątrz nie dochodziły żadne dźwięki, więc w skupieniu lustrowałam jego przystojną twarz. Nieskazitelna, czysta cera, która jak zwykle była trochę blada. Wąskie, idealnie skrojone usta, na których widok przypomniało mi się, jak chłopak pocałował mnie podczas naszego ostatniego spotkania w szpitalu. Aż przeszedł mnie dreszcz. Dalej gęste brwi, których, jak cholera, tak bardzo mu zazdrościłam. Kilka kosmyków włosów, które jak zwykle opadały mu uroczo na czoło. Następnie gęste i ciemne rzęsy, które przez kąt padania światła tworzyły cienie na jego policzkach. I jego oczy, które zdecydowanie były moim ulubionym punktem na jego twarzy. Jasnobrązowe, jak mleczna czekolada. Nie jedną osobę pewnie potrafiły powalić na kolana.

I tak patrząc na jego piękną twarz, moje powieki powoli opadły. Wsłuchiwałam się tylko w jego miarowy oddech i nie wiem, czy może przypadkiem to nie było jedynie wytworem mojej wyobraźni, ale usłyszałam ciche "słodkich snów" wypowiedziane przez jego usta.

A potem już odpłynęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top