30. Epilog
Kochana Ido!
Czy mogę mówić do Ciebie per kochana? Jest przecież tyle słów, które tak bardzo ukochałaś. Tyle słów, którymi mógłbym Cię nazwać. Chyba najodpowiedniejszym będzie druhno. To ono było Ci najbliższe, prawda?
A więc Druhno Ido!
Od czasu Twojego odejścia wiele się zmieniło. Nie jestem już harcerzem, wiesz? Nie wytrzymałbym tego bez Ciebie. Powiedziałem, że byłaś moim ideałem, pamiętasz? A przecież harcerstwo nie ma sensu bez ideałów...
Spaliłem mundur tam, gdzie się poznaliśmy. Chciałem wyrzucić z siebie cały ten ból, ale dziś wiem, że to było głupie, bez sensu, dziecinne. Nie ma życia bez bólu. Utraciliśmy swój Raj i ponosimy konsekwencje. Utraciłem mój Raj. Utraciłem Ciebie.
Nawet nie wiesz ile razy chciałem odpowiedzieć za księdzem na Twoim pogrzebie, że "do zobaczenia znów". Chciałem odejść, Ido. Próbowałem. Gdyby nie Felek... Ida, tak strasznie Cię za to przepraszam. Przepraszam za moją słabość, za to, że nie poniosłem tego, co mi dałaś dalej. Chyba jestem na to za słaby. Na to przyjdzie czas, przysięgam.
Moja najmilsza druhno, jestem na studiach, wiesz? Pamiętasz jak mówiłem, że chcę iść na leśnictwo? Nie poszedłem. Jestem na astrologii. Badam Twoje gwiazdy. Obiecuję, kiedyś znajdę specjalną dla Ciebie i nazwę ją Twoim imieniem. Obiecuję Ci to. Jedną obietnicę przecież... Nieważne.
Kochanie, nie potrafię przejść obojętnie obok miejsc, gdzie byliśmy razem. Nieudolnie szukałem takiej jak Ty, ale nie ma i nie będzie takiej jak Ty. Przypisywałem Twoje cechy mijanym na ulicy dziewczynom, ale w żadnej nie widziałem tego, co dostrzegłem na wieży kościoła w Kałuszynie. Byłaś i jesteś wyjątkowa, Ido. Na zawsze taka będziesz.
Zmieniłem się. Pamiętasz wesołego chłopaka, który nie umiał się bawić i musiałaś go tego nauczyć? Nie ma go. Jest poważny student. Czasami się uśmiechnę, ale chyba tylko wtedy, gdy jestem sam. Strasznie odciąłem się od ludzi, wiesz? Nie potrafię ich kochać, jak Ty.
Zerwałem kontakty z drużynami ZHR. Spotykam jedynie Justynę. Zaręczyli się z Konradem, wiesz? Ten idiota w końcu dostał się na Wojskową Akademię Techniczną. Biorą ślub w wakacje.
Z Felkiem i Amandą też dobrze. Żyją sobie dalej po swojemu, wariaci kochani. Spotykamy się czasem i patrząc na nich widzę Ciebie. Może gdybyś tu była, to też byśmy tak wyglądali?
Czasami ciężko mi, gdy widzę harcerzy, ale nie umiem do nich wrócić. Nie chodzę już do lasu. Nie znoszę swojego nazwiska. Ostatnio wniosłem prośbę do urzędu, żeby mi je zmieniono.
Twój ojciec ostatnio podobno się zapił. Już nigdy nie odbierze nikomu domu. Jestem okrutny, wiem. Ale, Ida, ja nigdy nie wybaczę mu tego, jak Cię zniszczył.
Miałem jechać na Lednicę, ale nie potrafiłem. Spędziłem dużo czasu w pustej kaplicy. Mimo wszystko nie chciałem Go zostawiać. On przecież ma Ciebie obok. On Cię cały czas tam widzi. Zazdroszczę Mu tego, jak cholera.
Najsłodsza moja, dziękuję Ci, że zrobiłaś ze mnie mężczyznę. Dziękuję za nauczenie mnie, jak kochać, jak się cieszyć, jak żyć. Bez Ciebie nie czuję już tego wszystkiego. Chodziłem na terapię przez ponad rok, ale nie wiem czy coś to dało. Może wyleczyłem się z bólu, ale nie ze wspomnień.
Byłaś najjaśniejszą z gwiazd. Świeciłaś ile mogłaś, spełniałaś marzenia, jakby wcale nie bojąc się tego, że spadniesz. Nauczyłaś mnie jak być harcerzem. Wskazałaś mi szlak, na którym pogubiłem się bez kompasu Twojego serca.
Ida... Kocham Cię. Nigdy nie zapomnę tego, jaka byłaś. Nigdy nie zapomnę słońca w listopadowy dzień i odcieni liści, które rzucały cienie na Twoje usta, które wtedy tak strasznie chciałem ucałować.
Kocham Cię.
Twój Janek
***
Położyłem list na białym grobie i przycisnąłem go świeżymi kwiatami. Westchnąłem cicho i wyjąłem z kieszeni wysłużoną białą chustę. Uśmiechnąłem się i podszedłem do krzyża, po czym zawiesiłem ją na jego ramieniu. Materiał poruszył się trącany wiatrem, a ja poczułem dziwne ciepło wypełniające mi wnętrze. Uśmiechnąłem się. Szczerze. Prawdziwie. Z serca.
Pochyliłem głowę, po czym uniosłem ją i popatrzyłem na nagrobek.
Ida Laura Maślana
Zmarła tragicznie 1 sierpnia 2018 roku.
"Szukałeś mnie wśród gwiazd, a ja kochałam blask poranka..."
— Czuwaj. — powiedziałem wyraźnie. Odpowiedział mi wiatr i cichy szept w moim sercu, który skruszył lód, jaki je otaczał.
— Czuwaj, Druhu z Białą Chustą...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top