| TESTAMENT |

Dzień dobry.
Nie żyję.
Śmieszne co?
Byłam i już mnie nie ma. 

Wszyscy myślą,
że rzucenie się z 3 piętra jest bolesne
i stanowi dowód desperacji,
by zakończyć życie.

Pewnie po mojej śmierci
część psychologów, psychiatrów
i innych znawców życia
będą szukać powodów mego skoku.

Pewnie będą też to czytać
więc mam państwu coś do powiedzenia.

Nie trudźcie się.
W zamian za to uściśnijcie dzieci,
wyjdźcie na randkę z partnerem,
czy porzucajcie psu kija.

Róbcie wszystko, ale nie mówcie,
że wiecie dlaczego skoczyłam.
Bo nikt tego nie wie
prócz mnie.

A mnie nie ma.

Jednak wiem,
że specyfiką waszego zawodu
jest badanie ludzkiego umysłu i zachowań,
więc zdradzę wam mój powód.

Banalnie prosty.
Tak prosty, że bez trudu mógłby 
nie zostać powodem
mego końca.

W moim życiu nigdy nie było 
ani kolorowo, ani czarno
Zawsze szaro.
I zawsze żyłam na scenie, z maską, jako aktor.

Nigdy też nie było kogoś,
kto widząc szeroki uśmiech na mojej twarzy,
podszedł, dał mi w twarz i powiedział:
"Skończ udawać. Pomogę Ci. Tylko powiedz, co jest nie tak"

Nigdy nie było kogoś, kto powiedziałby te słowa
bez rodzicielskiego czy moralnego obowiązku.
Bo tak trzeba.
Kogoś, kto powiedział to sam z siebie, bo tak czuł.

Tylko tyle chciałam.
Tyle i Aż tyle.
Proste, prawda?
A mimo to, to marzenie nie zostało zauważone. 

Będąc otoczonym na co dzień masą ludzi
myślimy, że łatwo jest znaleźć osobę,
która nas zrozumie i wesprze
Same kłamstwa.

A ja miałam dosyć kłamstw.
Proste? Proste. 
Dziękuję. Już teraz nie potrzebuje niczego.
Polecam? Dobrze zrobiłam?

Nie wiem.
Może to tylko moje życie
miało pecha.
A może to ja?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top