Rozdział 22

- Książę, przyszedł list do ciebie od króla. - Usłyszał Sasuke gdy siedział w biurze. Zmierzył rycerza wzrokiem i krótkim machnięciem ręki nakazał dać mu ten list, oczywiście ten od razu to uczynił. Uchiha leniwie otworzył kopertę i przeczytał to co się tam znajdowało. W skrócie, ma wracać. Był niezadowolony z tego powodu, bo jednak chciał doprowadzić swoje małe śledztwo do końca. No ale cóż, po tym gdy odbędzie się pogrzeb, wrócą do zamku, a doprowadzenie kto zamordował Kushine pozostawi strażnikom. Wyrzucił list do śmieci i poszedł do pokoju, zauważył, że blondyn śpi, uśmiechnął się lekko patrząc na jego spokojną twarz. Czuł ogromne zmęczenie, ostatnio nie spał za dobrze. Położył się w swoim łóżku, ale nagle odechciało mu się spać. Zirytowany przewrócił się na drugi bok i zamknął oczy próbując odpłynąć. Po długim czasie w końcu udało mu się i zasnął głęboko.

_______________________________________

Po około 3 godzinach Uchihe obudziło jakieś głośne stuknięcie, otworzył leniwie oczy i zauważył Naruto siedzące na ziemi i trzymającego się za głowę. Zmarszczył brwii, ale postanowił, że to zignoruje i pójdzie spać dalej, w momencie gdy już ponownie zasypiał przypomniało mu się, że musi powiedzieć blondynowi, że zaniedlugo wyjeżdżają. Usiadł powoli i wtedy Uzumaki zobaczył go.

- Oh, obudziłem cię? Przepraszam - Powiedział sługa ze skruchą.

- Nic się nie stało i tak miałem wstawać. Chciałem ci powiedzieć, że po pogrzebie wyjeżdżamy, mój ojciec napisał mi list, że mam wracać. - Powiedział to co musiał i ziewnął.

- Rozumiem... - Naruto wydawał się smutny, pewnie wcześniej nie zdążył pomyśleć o pogrzebie, dopiero dziś. - Kiedy się on odbędzie?

- Dziś o 19.30, wtedy będzie już ciemno, a lepiej żeby nikt nie widział, że książę uczestniczy w pogrzebie jakiegoś więźnia.

- Dobrze, rozumiem. - Odparł na to drugi. Dopiero teraz Uzumaki zdał sobie sprawę, że dalej siedzi na podłodze, wstał przez co zaczęło mu się kręcić w głowie, jęknął cicho czując dyskomfort tym uczuciem i usiadł na łóżku. Ponownie dotknął miejsca gdzie się uderzył, poczuł coś ciepłego i klejącego, zabrał rękę i spojrzał na nią, była tam krew. - Krew mi leci. - Powiedział trochę zdziwiony.

- Hm? Od tego uderzenia? - Na to sługa pokiwał potwierdzajaco głową. - Chodź, opatrzymy to. - Oboje ruszyli do toalety. Sasuke wyciągnął apteczkę, a blondyn usiadł na jakieś małej szafce. Książę opatrzył jego ranę i owinął jego głowę bandażem.

- Wyglądam głupio...

- Jak przestanie lecieć krew to będziesz mógł to ściągnąć. - Na to Uzumaki odparł krótkim "okej" i wyszedł z toalety. Sasuke umył się i wrócił do pokoju. Usiadł na łóżku. - Hm... Jesteś gotowy pożegnać się z matką...? - Wiedział że zaczynał dosyć bolesny temat ale nie chciał siedzieć w takiej ciszy.

- Nie, nie bardzo. - Odpowiedział woląc nie myśleć o tym. Zdawał sobie sprawę z tego, że tak czy siak nie myślenie o tym nie sprawi, że nagle wszystko zniknie. W końcu godzina pogrzebu i tak się zacznie a wtedy chcąc czy nie, będzie musiał myśleć o tym wszystkim, zamartwiać się czy jej śmierć była bolesna, czy jest teraz gdzieś w spokojnym miejscu, a może obserwuje go i jest tuż obok, wiedza, że stracił osobę najbliższą jego sercu była straszna, sprawiała, że najpierw jego serce rozrywało się na kawałki, a później jakby wszystkie wnętrzności pozostawiając po sobie jedynie puste ciało. Jednak miał nadzieję, że to zaraz przejdzie, że mu minie i zapomni o wszystkim, w duchu marzył aby ktoś go zabił żeby mógł być znowu blisko swojej ukochanej matki, z drugiej strony zdążył sobie obiecać, że będzie starać się żyć jak najlepiej i nie popełniać głupich wyborów aby jego mama mogła obserwować go zza światów z dumą, chwaląc się innym którzy będą tam z nią, że to on jest jej synem, a nie nikt inny. Zdusił w sobie łzy i przestał rozmyślać o tym wszystkim, dopiero teraz zdał sobie sprawę, że Sasuke od jakiegoś czasu do niego mówi. Spojrzał na niego nieroziejącym wzrokiem, a wtedy starszy ucichł zdając sobie sprawę, że i tak nie jest słuchany. Książę westchnął cicho i przytulił do siebie blondyna, a ten zaczął ponownie płakać w jego ramię.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top