Rozdział 19
Oderwali się od siebie. Wiatr leniwie rozwiewał ich włosy kiedy oni wpatrywali się w swoje oczy. To wyglądało jak sen, wydawało się zbyt piękne, nierealne. Było miło jednak nadszedł czas aby wrócić do rzeczywistości.
- Musimy wracać. - Oznajmił książę. Trzymając rękę blondyna zaczął kierować się w stronę wyjścia z parku. Naruto nie odezwał się, ciągle żył ich pocałunkiem. Zatracony we wspomnieniach nawet nie zauważył kiedy dotarli do hotelu. Wtedy Uchiha puścił dłoń Uzumakiego. Weszli do środka i wspólnie ruszyli do pokoju, wszystko działo się w milczeniu. Naruto usiadł na swoim łóżku podczas gdy Książę poszedł do toalety. Naruto przez chwilę siedział bezczynnie, ale po chwili na jego twarzy ukazał się ogromny rumieniec. Schował twarz w poduszki i wydał z siebie cichy, zduszony pisk. Dopiero do niego doszło, że niedawno całował się z Księciem. Księciem który wsadził jego matkę do więzienia, a jego zabrał do królestwa, księciem którego na początku się okropnie bał, księciem który dla wszystkich był straszny i nie czuły. Wydawało się to niemożliwe, prawda? Po jako takim dojściu do siebie i zdania sobie sprawy, że to nie sen ani nic z tych rzeczy, Blondyn usiadł, już bez rumieńców, ale z bardzo szerokim uśmiechem, wręcz strasznym. Po chwili z toalety wyszła osoba z którą się całował. Na jego widok Naruto delikatnie przygryzł wargę i zarumienił się lekko. Był bardzo przystojny. Włosy były mokre, opadnięte, a z niektórych skapywała woda. Oprócz tego na sobie miał luźną koszulkę. Zmierzył Naruto łagodnym wzrokiem i uśmiechnął się delikatnie. To sprawiło, że blondyn poczuł przyjemne ciepło w sercu które po chwili rozpłynęło się po całym jego ciele. Gdy Uchiha usiadł na swoim łóżku, Uzumaki wstał i po wzięciu ciuchów do spania, wszedł do toalety.
Po wzięciu długiego, chłodnego i odświeżającego prysznica i ubraniu się oczywiście, wrócił do pokoju. Zauważył, że Książę już śpi leżąc rozwalony na łóżku. Uśmiechnął się delikatnie. Podszedł do niego i po odgadnięciu ciemnych włosów księcia, pocałował go w czoło. Położył się w swoim łóżku i po chwili już spał.
_______________________________________
Następnego dnia gdy blondyn się obudził przez chwilę miał pustkę w głowie, jednak po jakimś czasie do niego dotarło co zrobił z księciem, wszystko tam było tak idealne, że wydawało się snem. Jego twarz zalała się słodkim rumieńcem, złapał pluszowego lisa i przytulił go. Teraz krok po kroku rozmyślał nad tym co się wczoraj wydarzyło. Nad ich pocałunkiem. Uśmiechnął się lekko, czy to oznacza, że on, zwykły chłopak który stał się sługą, jest dla niego kimś ważnym? Wydawało się to niemożliwe, a jednak był cień szansy, że tak jest. Po chwili jednak stwierdził, że nie spędzi całego dnia w łóżku rozmyślając o tym więc już po chwili był w łazience i się mył. Uwielbiał długie i gorące prysznice więc taki sobie zrobił. Całkowicie rozluźniony po jakimś czasie wyszedł z toalety. Czuł, że nic dziś mu nie zepsuje humoru. Wcześniej nie zwrócił na to uwagi, ale zauważył, że księcia jak zawsze nie ma, ale co dziwnego. Wszędzie były porozrzucane jakieś ubrania, a łóżko nie było nawet pościelone. Najwyraźniej musiał się gdzieś bardzo spieszyć. Sługa postanowił, że tu posprząta, w końcu nie zostawi tutaj takiego burdelu. Od razu wziął się za zbieranie ciuchów, niektóre nawet były jego, zdziwiło go to. Czy Sasuke grzebał mu w ubraniach? A sumie nie miał ich za dużo. Po posprzątaniu podłogi wziął się za ścielenie łóżka. Robił to dokładnie, ale szybko. Kwestia przyzwyczajenia, w trakcie myślał kim dla siebie są z księciem. Już chyba nie sługą i Księciem, chyba kimś więcej prawda? Z takim zwykłym podwładnym Uchiha najpewniej by się nie całował, ani nie uśmiechał do niego, ani ogólnie nie był taki jak do niego... Nagle do pokoju wbiegł z wielkim impetem człowiek o którym tak głęboko rozmyślał. Jego włosy były w nieładzie, spojrzenie lekko zaniepokojone a ubrania pogniecione i nie równe. Klatka piersiowa unosiła mu się nienaturalnie szybko.
- Coś się dzieje? - Zapytał lekko drżącym głosem, bo gdy widzisz takiego księcia, oznacza, że musisz się bać. On zawsze jest opanowany.
- Naruto... Chodź - Wystawił ręce, blondyn niepewnie podszedł do niego, ten przytulił go do siebie mocno, co tym bardziej zdziwiło blondyna.
- Emm - Zmarszczył brwii, panika zaczęła mu się udzielać.
- Przykro mi... Twoja matka nie żyje.
I wtedy cały świat nagle mu się załamał.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top