Tres
Luna
Gdy wybiła godzina 6.30 wygramoliłam się z łóżka po nie wyspanej nocy. Poczym ledwo doszłam do łazienki się odświeżyć. Wzięłam szybki prysznic poczym zrobiłam lekki makijaż, żeby ukryć wory pod oczami. Umyłam zęby poczym wyszłam z łazienki. Ubrałam mój mundurek szkolny i zeszłam na dół na śniadanie.
W kuchni jak zwykle znajdowała się moje mama. Uśmiechnęła się w moją stronę, co ja odwzajemniłam.
-Co chcesz na śniadanie Luna ? - spytała mnie moja opiekunka.
- Zrobisz mi jajecznice? - poprosiłam robiąc maślane oczy w jej stronę.
-Dobrze już robię. Będzie gotowe za 3 minuty- oznajmiła poczym się uśmiechnęła.
- Okej. To jest pójdę do pokoju spakować książki i zaraz wracam.
- Okej tylko zaraz wróć - odpowiedziała
Uśmiechnęłam się w jej stronę poczym pobiegłam w stronę mojego pokoju. Spakowałam się do szkoły już miałam wchodzić do kuchni ale usłyszałam rozmowę telefoniczną Ambar z chyba jej chłopakiem, ponieważ usłyszałam słowo kochanie.
Nie chciałam być wśćypska, ale jedno zdanie zmusiło mnie do pozostania. Usłyszałam jak Ambar mówi :
- Jadę z nią dzisiaj do szkoły, zastanawiam się czy czegoś jej nie zrobić.
Lecz późnej nie usłyszałam nic istotnego. Dlatego wróciłam do kuchni. Szybko zjadłam jajecznice, poczym czym prędzej chciałam wyjść do szkoły, żeby uniknąć spotkania Ambar. Niestety Ambar czekała na mnie pod domem. Teraz jak jestem z nią sam na sam nie wiem czy nie zemdleje w trakcie drogi do BSC (Blake Souht Collage). Ale miało wydarzyć się coś o wiele gorszego.
Miałyśmy za sobą już połowę drogi. Ambar jechała coś bardzo blisko mnie. Aż za blisko. Zaczęłam się bać. W pewnym momencie poczułam jak ktoś podkładka mi nogę.(To jest wrotka ale co tam - dop aut.) Wiedziałem że była to Ambar. Gdy tylko upadłam poczułam bardzo silny ból u mojej ręki. Zaczęłam płakać z bólu. Podniosłam głowę tylko po to aby zobaczyć czy Ambar jeszcze jest. Niestety już pojechała. Zaczęłam gorzko płakać.
Nagle ktoś dotkną mojego ramienia. Wystarczyłam się lecz nie na tyle żeby dostać zawału. Ujrzałam chłopaka na oko miał może z 17 lat. Miał na sobie mundurek z moje szkoły więc wiedziałam że nie ma więcej niż 18 lat. Miał on blond włosy i piękne błękitne oczy. Był bardzo przystojny.
-Co się stało? - spytał się z troską blondyn.
-Jechałam do szkoły i koleżanka mi położyła nogę, ale w sumie wrotke bo jechała na wrotkach. I bardzo boli mnie ręka.
-Pokaż to - oznajmił chłopak
-Ała - wydusiła z siebie Luna jak błękitno oki dotkną moją rękę.
-Nie wygląda to za dobrze. Musimy jechać do szpitala.
-Ale ja nie mogę muszę iść do szkoły. - zaczęłam się stresować że mnie wyrzucą z BSC
- Nie martw się chodź zabiorę cię do domu. Gdzie mieszkasz?
-W posiadłości Benson. Moi rodzice tam pracują.
-Okej - odpowiedział blondyn i wziął mnie na ręce
-Ej ale ja umiem jeździć- rzekłam
-Oj nie marudź już. A tak w ogóle jestem Jorge.
-Luna. - odpowiedziałam
-Ładne imię. A tak ogólnie kto ci podłożył tą 'nogę'? - spytał Jorge
-Ambar Smith. Uwzięła się na mnie. Jeszcze mieszkam z nią pod jednym dachem. To jest jakaś katastrofa.
-Ambar, to wiele wyjaśnia. Nie jesteś jedyną którą tak męczy. Ona, jej chłopak Matteo Balsano i jego przyjaciel Gaston Perida bardzo znęcają się nad młodszymi uczniami. - opowiadał Jorge w drodze do rezydencji pani Sharon.
-Tak poznałam już tą dwójkę. Matteo to świnia, ale Gaston robi to według mnie z przymusu. - opowiedziałam co myślę
-Tak też mi się tak wydaje. Gaston kiedyś taki nie był. Matteo również. Ale jak tylko pojawiła się Ambar zmienili się. Oczywiście na gorsze.
Po pięciu minutach byliśmy już na miejscu. Pokazałam Jorge'owi gdzie ma wejść. W kuchni jak zwykle znajdowała się moja mama. Gdy nas ujrzała bardzo się zdziwiła.
-Luna co to za chłopak? - spytała
-Jechałam do szkoły i się przewróciłam. Zrobiłam sobie coś w rękę. Jorge mi pomógł. - ostatnie zdanie wypowiedziałam wskazując na blondyna.
-O dziękuję Jorge. Jestem Ci bardzo wdzięczna. A teraz leć do szkoły masz jeszcze 20 minut. Spokojnie zdążysz. Ja się zajmę Luną.
-Dziękuję. Mam nadzieję że to nic poważnego. Pa Luna.
-Pa Jorge. Do jutra w szkole.
~~~
Luna. U lekarza.
-Bardzo mi przykro twoja ręką jest złamana. Przez najbliższe 6 tygodni nie będziesz mogła jeździć na wrotkach.
-Ale jak to? Nie da się tego jakoś przyspieszyć? - spytałam zdruzkotana
- Jeżeli ręką dobrze będzie się zastać to jeszcze zobaczymy. - odpowiedział lekarz
***
I tak tym akcentem kończymy rozdział. Jak wam się podoba ? Mam nadzieję że rozdział przypadł wam do gustu. Ps. Jorge dużo namiesza. A teraz was żegnam do następnego.
Czytasz - zostaw po sobie ślad w postaci gwiazdki lub komentarza
Komentujesz - motywujesz
W mediach Matteo, Luna i Simon
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top