Trece(4/6)

Matteo

Wyszłem z pokoju Luny w błyskawicznym tempie. Bardzo zabolały mnie jej słowa. W kuchni nikogo nie było, więc zostałem niezauważony.

Po 10 minutach byłem w domu. Nie chciałem nikogo widzieć. Miałem nadzieję że Luna coś do mnie czuje. W końcu odwzajemniła pocałunek. Byłem głupi. Tylko się osmieszyłem.

Okej Matteo. Koniec z Luną. Może Ambar będzie chętna.

Wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer do Ambar.

-Halo? Ambar ? - spytałem

-Tak to ja. Co chciałeś? Jestem na ciebie zła - odpowiedziała

-Wiem i przepraszam. Nie wiem co wie mnie wystąpiło. Nadal cię kocham. Może chciała byś znowu być moją dziewczyną? - spytałem.

Co ja znowu wyprawiam?!

-Naprawdę?! Tak! Bardzo chętnie! - powiedziała z entuzjazmem.

- To cudownie. Może chciała byś do mnie wpaść? Tak za godzinkę? - spytałem

Po co ja to robię?!

-Tak. Będę za godzinę. Do zobaczenia - powiedziała

-Do zobaczenia - odpowiedziałem.

Boże w co ja się wpakowałem?! Jak zawsze coś spieprze! No bo co?! Pójdę do Ambar! No i co mi to da?! Nic!

****
I kolejny. Przepraszam że krótki, ale nie mam czasu.

Next - 4 gwiazdki i 2 komentarzy

Bayo😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top