Epilog

Matteo

-Zrozum w końcu skarbie. Ona cie tylko wykorzystuje. To ja jestem ta która cie wielbi. Nie wież jej, ponieważ każde słowo co ona mówi jest kłamstwem. Ostatnio widziałam jak ona całowała tego Jorga, czy jakoś tam. Za murkiem. Prawie doszło do czegoś więcej. Gdyby nie ja, nie wiem jak daleko by to zaszło - mówiła Ada.

Rudowłosa bardzo często powtarzała mi te słowa. Na początku jej nie wierzyłem i chciałem żeby się odczepiła, lecz ona tego nie zrobiła a pokazała mi dowód ze Luna mnie zdradza. Gdy Ada ostatni raz powtórzyła mi te słowa, wziąłem się na odwagę i podeszedlem do brunetki.

-Luna musimy pogadać - zacząłem

-Tak. Tez tak myśle - odpowiedziała

-To może ja zacznę. Posłuchaj z nami koniec - powiedziałem a oczy brunetki zaszkliły się. Lecz widziałem że była to wymuszona reakcja.

-C-co ? Ale dlaczego? Co zrobiłam źle? - mówiła płaczliwie

-Oj nie udawaj ze cie to rusza. Wiem ze spotykasz się z tym całym Jorgem. Ada pokazała mi zdjęcie jak się całujecie.

-Co?! Ona kłamie! Nie zrobiła bym ci tego! - krzyczała a ja nadal nie wierzyłem w jej słowa.

-Tak a ja jestem święty. Nie udawaj. Wiem ze kłamiesz. Nasz związek był tylko po to bym cierpiał? Jesteś śmieszna - powiedziałem zły

-Ale Matteo. To nie prawda nie myśl tak - dziewczyna próbowała się bronić

Luna

-Jesteś nic nie wartą suką! - krzyknął

-Co ja ci takiego zrobiłam?! Ty nie umiesz nic innego niż krzywdzić ludzi! Mam cie dosyć! - krzyknęłam mu prosto w twarz.

Cała zapłakana i rozstrzęsiona chciałam jak najszybciej wrócić do domu. Biegnąc przed siebie, wpadłam na ulice, niezauważając nadjeżdżającej ciężarówki. Moje ciało zostało praktycznie przejechane, a ja nie czułam w tamtym momencie juz nic. Ani bólu, ani rozpaczy, nic.

***

Niestety ta książka dobiegła juz końca. Wiem ze miał być jeszcze jeden rozdział, no ale cóż postanowiłam inaczej.

Piszczę w komentarzach czy chcecie drugą część.

Bayo xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top