~Fourteen

Mia'e, całująca sie z Tomem.
Pewnie sie zastanawiacie : Kim jest Tom? Kto to jest? Tom jest to chłopak z którym siedzę w ławce. O dziwo toleruje mnie i sie dogadujemy. Jest to chłopak chyba przystojny, bo każda dziewczyna za nim wzdycha. Ale, jest dilerem. Tak utrzymuje siebie jak i swojego młodszego brata ,którego wychowuje. Tom nie zdał 3 razy ,wiec teraz powinien być w 2 liceum. Wracając.. Zobaczyłem Tom'a i Mia'e całujących sie. Podszedłem do nich i nawet mnie nie zauważyli dalej sie połykali. Zakaszlałem cicho i wtedy odskoczyli od siebie jak oparzeni. Jak Mia mnie zobaczyła od razu jej oczy się powiększyły i wyglądały jakby miały wyjść z orbit. Jej policzka przybrały barwę lekkiego buraka.
-Le-Leo.. C-co t-y...
-Jak widzisz stoję tu.- odpowiedziałem posyłając złowrogie spojrzenie do Tom'a. On nie był zawstydzony ta sytuacja, wręcz przeciwnie- był nią rozbawiony.
-Dobra Mia..- śmiał sie. Masz to co chciałaś, dawaj tyle na ile sie umówiliśmy. -wystawił rękę w kierunku dziewczyny.
Dziewczyna wyjęła z portfela 100 zł a on z kieszeni spodni torebeczkę z białym proszkiem. Mia zapłaciła i wzięła towar. Tom ulotnił sie jak Hel w balonie.
-Co to? Mąka dla babci?- zapytałem sarkastycznie.
-Myślałam ze sie do siebie nie odzywamy -powoli odchodziła. Ja ją chwyciłem za nadgarstek i odwróciłem do siebie.
-Teraz idziesz sie zabić?
-Co ci do tego- próbowała wyrywać nadgarstek z mojej dłoni.
-To mi to tego- ściskałem bardziej uścisk- że, nie masz po co sie zabijać. I co ostatnia rzeczą, która chciałaś zrobić to chciałaś sie naćpać? Kreatywne.
-Leo to boli.- mówiła ciszej.
-Aha. Czyli to cie boli a czy pocięcie sie czy skoczenie z okna nie będzie?!
-LEONDRE PUŚĆ TEN CHOLERNY NADGARSTEK- zaczęła krzyczeć. Ja uległem i zobaczyłem siny ślad na jej nadgarstku. Ona odruchowo przyłożyła rękę do bolącego miejsca i zaczęła je rozmasowywać.
Spojrzałem sie w jej oczy i zobaczyłem delikatne łzy. Dziewczyna obróciła sie i kierowała sie w stronę wyjścia z parku.
-Do zobaczenia Mia- powiedziałem po cichu i patrzyłem jak znika z parku. Ciekawe co teraz przyniesie Los..

Szedłem powoli do domu i słuchałem sobie przez moje słuchawki ,które zawsze z naciskiem zawsze mam w kieszeni spodni. Potrzebowałem przemyśleć kilka rzeczy. Może Mia pomoże mi z moimi prześladowcami? Może w końcu mnie zostawią kiedy sie im sprzeciwie? Może zle postąpiłem odpychając ją? Mia ma racje. Jestem okropny, wiem nie powiedziała tego ,ale chciała sie zabić przeze mnie a to juz jest wystarczający powód. Wróciłem do mojego ,,domu" na 2 dni i słyszałem krzyki. A dokładnie krzyki Charliego i Mia'i. Ściągnąłem kurtkę i buty i wszedłem do salonu gdzie kłócili sie.
-Mia.. to nie jest takie o!! Ty chciałaś sie zabić!! -blondasek był juz cały czerwony od złości.
- JAKOS JAK BYŁAM W POKOJU, NIC NIE JADŁAM ,TO TY WOLAŁEŚ SIE ZAJĄC SWOIMI LASECZKAMI TERAZ SIE ZNALAZŁ KOCHANY BRACISZEK!! A WIESZ ZE DO TEGO BY NIE DOSZŁO GDYBY TEN DUPEK LEO NIE ZAPROPONOWAŁ TEJ ZASRANEJ PRZYJAŹNI!
Ja jak zwykle cicho zakaszlałem na oznajmienie mojej obecności. Od razu popatrzyli sie na mnie.
-Oo Leo- zaczęła zawstydzona Mia. Z lekkiego buraka przechodziła w dojrzałego.
Ty.. Tego nie słyszałeś prawda?
-Całe osiedle słyszało.. Wiesz, okej jak tak bardzo nie chcesz mojego towarzystwa to lepiej pójdę na gore. I bez zastanowienia pobiegłem na schody i kierowałem sie do ,,mojego" pokoju. Obaj stali jak z kamienia.. Mia przesadziła teraz. Trudno jakoś dwa dni wytrzymam. Przesiedzę w pokoju i juz w niedziele pójdę nareszcie na swoje.. Eh.. Byle do niedzieli. Tak, tego sie trzymajmy.

Hej dzisiaj trochę zamieszania, ale podoba sie? Napiszcie w komentarzu co sądźcie i w ogóle róbcie swoje ;) ~Emi :*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top