~Nineteen

Jutro na szczęście nie idę do szkoły. W szkole został jeszcze Nick, który równie dobrze może odegrać się za kolegę i mi coś zrobić. Zastanawiam się nad zmianą szkoły, bo i tak nie mam tutaj przyjaciół. Oprócz Leo, ale z nim i tak będę utrzymywać kontakt nie ważne co się stanie. Teraz magicznym sposobem znalazłam się w moim pokoju i czekałam na Leo, który śpi u mnie bo, Charlie nie wróci z moją mamą na noc, a będę się na pewno czuć bezpieczniej. Teraz Leo odcedza kartofelki hih. Wejdę sobie na Facebooka. Co mi szkodzi. Po zalogowaniu zobaczyłam, że mam tylko jedną wiadomość. Dziwne. Weszłam w tą wiadomość i co zobaczyłam już nie odwidzę.
Nick Jamingson :
To, że Josh jest w pace nie znaczy, że maleńka masz spokój, jeszcze ja jestem na tym niewyrozumiałym dla ciebie świecie ;).

Wylogowałam się szybciej niż zalogowałam. Chce zapomnieć o nim i o jego super koledze. Nie chce martwić Leo więc mu nic nie powiem. Leo chyba ma dłuższe posiedzenie bo go nie ma od 10 min. Baron chyba nie lubi Leo, bo położył się pod drzwiami, a tak robi gdy kogoś nie lubi . Dlatego Charlie nie zbliża się do niego. Nagle słyszałam zamykanie się drzwi co znaczy, że Leo opuścił posiedzenie. Zaraz wszedł do mojego pokoju, ale coś go zatrzymało. A raczej ktoś-Baron. Leo zahaczył nogą o jego tors i zaraz wylądował na dywanie. Patrzyłam się na niego z rozbawieniem i gdy odsunął rękę zobaczyłam krew. Moja mina z poważniała. Od razu podbiegłam do niego i złapałam go za nadgarstek na co on się ocknął i widział jak patrzę na jego kreski. Sprawa rozwiązana. Popatrzyłam na jego oczy i zobaczyłam w nich smutek..
-Dlaczego to robisz?-spytałam wskazując na jego nadgarstek.
-Dlatego-podwinął rękaw mojej bluzy. Zrobiłam się lekko czerwona na twarzy.
-Mia..-podniósł się do pozycji siedzącej. Ty mi powiedz dlaczego to zrobiłaś.. Szkoda ci życia?
-Z jednej strony tak.. Leo ty nie wiesz jak ja się wtedy czułam.. - czułam leciutką ciecz na moich polikach. Zaraz stała się coraz cięższa i coraz jej więcej jej przybyło.
-Nie wiesz jaki teraz czuje wstręt i odrazę do siebie.. Ale, z drugiej strony..-westchnęłam głośno.-Życie jest darem. A ja tylko chciałam zaczerpnąć wewnętrznego spokoju.
- Jest tyle innych sposobów. Nie wiem psycholog, psychiatra, ja.. no cokolwiek..
-A ty dlaczego to robisz?-zmieniłam temat.- Ty jesteś idealny. Masz wszystko- Przyjaciela, kochającą rodzinę, jesteś przystojny i masz ciekawy charakter. - Na przedostatnie słowo lekko się zarumieniłam, nie mówiłam to specjalnie. Ale, czy ja sądzę że Leondre Devries jest przystojny? Może i nie jest najgorszy, ale nigdy bym mu tego nie powiedziała prosto w oczy.
-Przystojny?-zapytał cicho. Nie w tym rzecz... Mia nie mam idealnego życia, nikt nie jest idealny i ja też nie. Dlaczego to robię? Szczerze? Sam nie wiem. Za pierwszym razem znalazłem żyletki w twojej szafce i z tego że Nick i Josh dawali mi popalić nie mogłem wytrzymać. Myślałem , że wszystko się rozwiąże samo, ale... Ale, się pomyliłem. Teraz byłem w toalecie i coś mnie po prostu ciągnęło do tego. Pociągnąłem metalem po ręce i.. I Tak jakoś..-westchnął.
-Leo.. Obiecaj mi coś.
-Tak, nie będę się już ciąć jeżeli ty mi obiecasz, że tego nigdy nie zrobisz.-Patrzył się w Ziemię.. Nagle zobaczyłam łzę na jego czarnych spodniach. Czyżbym wywołała płacz o Leo?
-Jak ty to i ja.-powiedziałam cicho.
-Sądzę to samo.-powiedział leciutko głośniej.
-Leo.. Ja... Ja chciałabym się przewietrzyć. Możemy pójść w jedno miejsce?
-Tak-podniósł głowę i się uśmiechnął.
Wzięłam mój telefon do ręki i zobaczyłam że jest już 18. 6 godzin minęło jak pstryknięcie palcami. Ubraliśmy się i wyszliśmy z domu. Kierowaliśmy się w stronę mojego ulubionego miejsca. Jest to mała łąką niedaleko parku. Nikt tam nie przechodzi. Nikogo tam nie ma. Nikt tego nie odkrył oprócz mnie. Kiedyś przechodziłam niedaleko i zobaczyłam to piękne miejsce. Szliśmy z Leo w ciszy. Każdy z nas musiał przemyśleć wszystko. Ja myślałam o tym dlaczego jestem dla Leo tak ważna, że się dla mnie Ciął?

Nawet nie zauważyłam jak byliśmy w parku. Leo szedł za mną jak pies. W końcu doszliśmy do miejsca gdzie zawsze lubię i lubiłam siedzieć. Znajdował się tam dosyć duży kamień, służący za ławkę. Siedliśmy sobie na nim i patrzyliśmy się w gwiazdy, które istniały na niebie.
-Mia tu jest.. Pięknie..
- Co nie-uśmiechnęłam się.
-Jak to odkryłaś?-patrzył się na każdy detal tego miejsca.
-Kiedyś sobie szłam i nagle coś mnie tu przyciągnęło i jest.
-Mia... to jest serio niesamowite.. Ty jesteś.. Niesamowita.. - zbliżał się do mnie. Nagle jego oczy znalazły się na przeciwko moich oczu. Między naszymi ustami przestrzeń miała z 5 cm. Nagle przestrzeń się pomniejszała i nagle nasze usta się styknęły się. Czy ja dobrze robię?




izaaamm497









Jak powiedziałam tak zrobiłam i rozdział jest :). Piszcie czy się podoba w komentarzach no i w ogóle gwiazdkujcie xddd. Widzimy się bodajże jutro, zależy od mojego samopoczucia. PS : ROZDZIAŁ MA 800 SŁÓW WIĘC JEST OKI CHYBA XDD. ~ Emi ;*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top