ROZDZIAŁ 1


Pov Newt

   Ciemność... to jedyne co wtedy widziałem.
   Strach... to jedyne co wtedy czułem... Nie... Czułem coś jeszcze... Jakby.. ruch? Tak, to coś w czym się znajdowałem, poruszało się. Ale, dlaczego?

   Spróbowałem wstać, ale od razu tego pożałowałem. Wstawajac uderzylem się o sufit i straciłem równowagę. "Klatka" - (bo tak nazwałem to, w czym siedziałem) - zachwiala się, a ja przewróciłem się. Wiedziałem, że jesli spróbuję jeszcze raz to sytuacja się powtórzy. Postanowiłem znaleźć ścianę. Na kolanach wymacałem ścianę i poruszalem się wzdłuż niej. Nie minęło dużo czasu, a już poczułem drugi bok. Usadowiłem się w kącie między ścianami i zastanowiałem się, jak długo jeszcze tu będę. Tak rozmyślając, zdałem sobie sprawę, że nic nie pamiętam. Próbowałem sobie przypomnieć chociażby imię, ale bez skutku.

   Zdziwilo mnie to, że pamiętam tylko jakąś dziewczynę. Mówiła, żebym się nie martwił, bo niedługo do mnie dołączy. Nie wiedziałem o co chodzi, ale jakimś cudem się troche uspokoiłem. Nie widziałem jej twarzy. Mogłem tylko powiedzieć, że wnioskując po tonie jej głosu-płakała. Co było dalej? Nie wiem. Nie pamiętam, jakby film się urwał. Nie miałem pojęcia co to za wspomnienie, ale jedno nie dawało mi spokoju.

Dlaczego akurat TO wspomnienie pamiętam?

   Z zamyślań wyrwał mnie nagle zatrzymanie klatko-windy. Z nadzieją wpatrzylem się w otchłań, ciemności,przygotowując się do tego co za chwilę zobaczę. Ale to co zobaczyłem nie mieści się w głowie.
 
   Światło... Spojrzawszy w górę, zobaczyłem jak sufit się rozsuwa, a promienie słoneczne prawie mnie oślepiły. W porę zamknąłem oczy i powoli otwierałem, żeby przyzwyczaiły się do otoczenia.
   Zobaczyłem kilkunastu, może kilkudziesięciu chłopców. Wyglądali na 20-parę lat. Niektórzy nawet trochę mniej. W tłumie był taki chłopiec, który wyglądał na około 12/13 lat.

  - Cześć Świerzy. Jestem Alby... - dopiero teraz zauważyłem, że jeden z nich stoi naprzeciwko mnie. - Chodź, pomogę ci wyjść. - Powiedział.

Chłopcy na górze spuścili linę i pomogli nam wyjść.

   - Posłuchaj- powiedział czarnoskóry. To był wcześniej wspomniany Alby. -
  - To jest Minho, on cię oprowadzi po Strefie i wytłumaczy zasady tu panujące.

   - Hej-odezwał się azjatyckiej urody chłopak, wyglądający na 19/20 lat. -
   Jestem Minho, a ty?

  Przez to pytanie chyba dostałem laga mózgu. Przecież ja nic nie pamiętam!!

   - Ja... nie.. pamiętam... Dlaczego?-
spytałem. Miałem tego dość, chciałem wiedzieć, czemu nie pamiętam nawet imienia. No, chyba że jestem chory na mózg i mam problemy z pamięcią, to za wiele się nie dowiem.

   - Spokojnie, na początku każdy z nas tak miał. Imię sobie przypomnisz za dzień lub dwa. - Powiedział Alby. No chociaż tyle. Przynajmniej wiem że nie mam amnezji. - Dobra, to ja was zostawiam i wracam do roboty. Minho, oprowadź nowego.

   - Jasne szefie - Minho zasalutował czarnoskóremu. - Dobra Njubi, to- pokazał na budynek, w którym zniknął Alby- był Alby. Jest naszym przywódcą, a ten budynek do którego poszedł, to baza. Są w niej tylko 4 sypialnie. W jednej śpi Alby, w drugiej ja, a ty będziesz miał chyba trzecią, bo  nie ma już chyba miejsca u chłopaków, no nieważne. Później cię tam zaprowadzę.

   Minho opowiedział mi o wszystkim. Powiedział gdzie co jest, gdzie mam iść jak czegoś potrzebuje i jakie są zawody. Dowiedziałem się, że Minho jest opiekunem zwiadowców, czyli tzw. biegaczy. Wybiegają oni poza mury i badają labirynt. Ta praca mnie zainteresowała, ale Minho powiedział, że najpierw będę musiał spędzić jeden dzień w każdym zawodzie, a potem opiekunowie ustalą gdzie się najbardziej nadaję. No trudno, to sobie trochę poczekam.

    *Magia czasu*

   - Dobra, na dzisiaj to koniec. - Odezwał się Minho. Szczerze, polubiłem tego azjatę. Ma niezłe poczucie humoru. - Jutro zaczynasz szukać roboty. A za godzinę jest ognisko na twoją cześć.

   - Co??? Moją, czemu? - Spytałem. Totalnie nie wiedziałem o co chodzi. Minho nic o tym nie mówił. Jeśli mnie nie będą informować o większości rzeczy, żebym się tu zaklimatyzował, to chyba prędzej zwariuję niż dziewczyna z mojego wspomnienia tu dotrze. O ile mówiła prawdę. Nie lubię jak ktoś kłamie, jestem na to wyczulony i potrafię powiedzieć kiedy ktoś kłamie.

   - Nie mówiłem ci?-Spytał Minho- Sorka, zapomniałem. Myślałem, że ci powiedziałem, ale dobra. To jest takie powitanie. Tak witamy nowych streferów. Co miesiąc pudło przywodzi nowego, a co tydzień zapasy, wiesz... jedzenie, leki itp. Ogay, z mojej strony to tyle. Jakbyś chciał się czegoś dowiedzieć to poprostu pytaj. Możesz się pytać mnie, albo Alby'ego, jak chcesz. Możesz teraz iść do pokoju, albo porabiac co chcesz, ale za godzinę po ciebie przyjdę. Więc lepiej żebyś do tego czasu był w pokoju. - Minho doprowadził mnie do pokoju. Tak jak mówił na początku, dostałem pokój w bazie. Kiedy tam doszliśmy wpuścił mnie do środka, a sam odszedł dając mi chwilę samotności na przetrawienie tych nowości.

   - Na razie sztamaku! - Krzyknął na odchodnym.

   - Na razie! - Pomachałem mu na pożegnanie. Minho stał się moim kumplem. Zamknąłem drzwi i położyłem się na łóżku. Chciałem pomyślę nad tym wszystkim czego się dowiedziałem.

    Lecz jedno wciąż pozostało tajemnicą:


...Kim jest dziewczyna ze wspomnienia?


   Tak, to jest pierwszy rozdział. Jeśli dostrzeżecie jakieś błędy to możecie napisać w komentarzu, a ja postaram się je poprawić.

   Możecie też zagłosować na moją historię i dać znać czy wam się podoba i czy mogę ją kontynuować.
  
   Dajcie znać😉
Jest to moje pierwsze opowiadanie i trochę się obawiam ile osób będzie je czytać

  Pozdrawiam 😉❤️😉

PS.  Z góry przepraszam, że tak późno wrzuciłam pierwszy rozdział, ale nie miałam czasu,(wiecie, szkoła itp.). jak będę miała dzisiaj czas, to spróbuję wstawić drugi rozdział. Ale nic nie obiecuje. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top