Rozdział 2.12

- A oto nasz sławny IRS - powiedziałem zatrzymując się w przejściu.
Paula otworzyła szeroko usta i badała oczami każdy zakamarek, jakby się bała, że zaraz ściany popękają i sen dobiegnie końca.
- Nie dziwie się, że Eloy chce się tu uczyć - wymruczała wreszcie otrząsając się z szoku.
Jej reakcja nie była dla mnie żadnym zaskoczeniem. Instytut działał tak niemal na każdego, nie ważne czy był to piłkarz, czy zwykły laik.
- Paula? - usłyszeliśmy za sobą znajomy głos.
Gdy się odwróciliśmy, dostrzegliśmy Gabo, który widząc dziewczynę uśmiechnął się tak szeroko, że to cud, że nie rozerwał przy tym twarzy. Czarnowłosa uściskała oszołomionego chłopaka, a on zaśmiał się cicho z własnej reakcji.
- Nie wierzę, że tu jesteś - powiedział - Tak samo jak nie wierzę, że Lorenzo nie powiedział mi o tym ani słowa.
Tu skrzyżował ręce na piersi i spojrzał na mnie z pretensją. Uniosłem ręce w obronnym geście.
- Nie moja wina - mruknąłem - Przy wszystkim co się ostatnio działo, nie było jakoś okazji.
Brunet skrzywił się znacznie, ale pokiwał głową na znak, że rozumie i natychmiast zmienił temat.
- Widziałem twoje nagranie - wyznał - Nie dziwię się, że wygrałaś, ale nie rozumiem czemu nie oznaczyłaś naszego "tajemniczego talenta".
Moretti uśmiechnął się złośliwie, spojrzał na mnie unosząc lekko jedną brew, a ja przejechałem dłonią po twarzy, całkowicie zarzenowany.
- Dzięki bracie - wymamrotałem - Miło, że ty również jesteś przeciwko mnie.
Oboje natychmiast wybuchnęli śmiechem, po czym dziewczyna nieco się oddaliła, żeby zrobić parę zdjęć.
- Jedziesz teraz z tatą na badania? - spytałem oglądając się wcześniej przez ramie, żeby upewnić się, że nikt nas nie słyszy.
- Za chwilę - westchnął - Nie mam pojęcia jaki wynik by mnie uszczęśliwił.
Położyłem mu dłoń na ramieniu i uśmiechnąłem się niepewnie. Ja wiedziałem, jaki wynik byłby dla mnie dobry, ale nie zdziwiłbym się gdyby chłopak wolał nie być z nami spokrewniony. W końcu tata nie jest łatwą osobą.
Brunet opowiedział mi jeszcze o drugim poziomie, ale nie za wiele, żeby się nie zdyskwalifikować i ruszył do drzwi, przed którymi czekał na niego samochód rodziny Gevara. Jeden z wielu, ale to tam szczegół.
- Czy wszyscy są tu bogaci? - mruknęła Paula chowając aparat do torby - Najpierw twój dom, teraz IRS...W końcu moje usta zostaną szeroko otwarte na stałe.
Zaśmiałem się.
Obiecałem kuzynce, że po meczu pokażę jej Hat Tricka i ruszyłem do kolegów, którzy właśnie zaczynali transmisje. Moje myśli co jakiś czas błądziły jednak daleko, bo mimo że wiedziałem, że wyniki będą zapewne za jakiś czas, to jednak dalej się niepokoiłem.
W pewnej chwili dostałem sms od taty, żebym wyszedł przed budynek i dopiero wtedy zrozumiałem, że minęły 2 godziny. Byli już po badaniach.
To co jednak miał do powiedzenia nie było tym czego się spodziewałem i razem z Gabo, który dołączył do nas chwilę później, stwierdziliśmy, że tata po prostu oszalał.
- Dyrektorem Orłów? - zawołał gdy szliśmy po treningu do Hat Tricka - Czemu Orłów?
Zaśmiałem się cicho. Wcześniej zażartowałem sobie z niego, że może przejście z nim to nie jest taki zły pomysł i muszę przyznać, że żałuję iż nie zrobiłem mu wtedy zdjęcia. Mina chłopaka była bezcenna.
Zamówiliśmy koktajl dalej się śmiejąc i usiedliśmy przy ostatnim stoliku.
- Mam wrażenie, że o czymś zapomniałem- wyznałem w pewnej chwili.
- Może o poziomie drugim? - podsunął brunet.
Zaprzeczyłem.
- Poziom drugi zaczyna się za godzinę - mruknąłem - Nie zapomniałbym przecież o czymś tak ważnym.
Chłopak skinął głową i chwilę milczał jakby rozważając, czy mi o czymś powiedzieć.
- Diego dzwonił - wymamrotał - Są już wyniki z laboratorium. Mam przyjść za godzinę, bo musi je jeszcze odebrać.
Zamarłem.
Wprawdzie wiedziałem, że ten moment prędzej czy później nadejdzie, ale nie sądziłem, że tak szybko.
- Czemu dopiero teraz mi o tym mówisz? - jęknąłem.
- Bo nie chcę, żebyś się rozpraszał, przed wyzwaniem. Jak tylko skończysz poziom drugi, wszystko ci powiem, ale teraz musisz się skupić tylko na tym, jasne?
Westchnąłem cicho, ale niechętnie przyznałem bratu racje. Miałem złą tendencje do łączenia prywatnych spraw, z tymi nieprywatnymi, dlatego gdy coś nie dawało mi spokoju, nie mogłem się na niczym skupić.
- Czemu to musi być w tym samym czasie? - mruknąłem poirytowany.
- Bo nie można mieć wszystkiego - odparł Moretti.

Hejo hej 🤗
Oto kolejny rozdzialik, który mam nadzieję, że wam się spodobał.
Też mieliście tak, że czekając na wyniki badań czuliście stres, jednocześnie wiedząc, że Diego na pewno jest ojcem bruneta?🤨
Ja tak miałam, ale nie chcę, żeby byli rodziną dlatego, że lubie Diego, ale bardziej dlatego, że kocham Lorenzo i Gabo jako braci ❤
Pozdrawiam wszystkich czytelników i do następnego! 😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top