Rozdział 2.16

Opowiedziałem bratu mój sen, a gdy przestał już być tak sceptyczny przyznał, że faktycznie jak przez mgłę pamięta podobną sytuacje. Byliśmy w wielkim szoku i dyskutowaliśmy na ten temat 2 godziny, po czym chłopak wyszedł, a ja zapadłem w sen bez snów. Następnego dnia obudziłem się za wcześnie ( jak to mam w zwyczaju ) i gdy uświadomiłem sobie, że nie mogę iść do szkoły, od razu zżędła mi mina. Cały dzień krążyłem po domu bez celu, aż w końcu z nudów zacząłem robić brzuszki. Wtedy zadzwonił Gabo.
- Co tam? - spytałem nie przerywając swojego zajęcia.
~ Hej, jak się trzymasz?
- Znośnie, ale strasznie mi się nudzi - wyznałem - Zacząłem nawet robić brzuszki. Do czego to doszło?
Usłyszałem po drugiej stronie śmiech brata i uśmiechnąłem się lekko. Wiedziałem, że nie jest w najlepszej formie od kłótni z chłopakami i dlatego uznałem to za dobry znak.
- Chyba nie po to dzwonisz? - zauważyłem opierając się plecami o łóżko.
~ Nie, nie po to - przyznał - Właściwie to chciałem ci powiedzieć, że podjąłem decyzję. Nie chcę już mieszkać z Rickim i Dede. Mam dość tego jak mnie traktują.
Rozpromieniłem się natychmiast, co było dość dziwne. Trudno było mi uwierzyć, że kiedyś myśl o tym, że brunet jest w moim bratem wpędzała mnie w depresje. Od jakiegoś czasu był mi on bowiem bliższy niż ktokolwiek i bardzo lubiłem spędzać z nim czas. To pewnie dlatego tak bardzo chciałem, żeby się do nas wprowadził.
- Czyli co? - spytałem podekscytowany - Wprowadzasz się?
~ Nie wiem - westchnął - Muszę jeszcze porozmawiać z Izabel i...Oj wybacz, babcia do mnie dzwoni. Później się odezwę.
Skinąłem głową zapominając, że chłopak tego nie widzi, a on się rozłączył. Oparłem głowę o łóżko, spojrzałem w sufit i przez dobre 10 minut szczerzyłem się sam do siebie jak głupi, po czym stwierdziłem, że coś jest ze mną nie tak i postanowiłem się przejść. Było ciepło, wiał lekki wiatr, a gdy dotarłem na boisko Orłów zobaczyłem wielu graczy z innych dróżyn. Tata rozmawiał z Filipe, którego nie lubiłem, przez to co się stało w zeszłym roku, a jego dróżyna wykonywała jedne z ćwiczeń tak dokładnie, że zacząłem się martwić o nasz zespół.
- Co tam synu? - spytał Diego, gdy podszedłem - Co tu robisz?
- Nudziło mi się strasznie i postanowiłem się przejść - odparłem - Pomyślałem też, że chciałbyś wiedzieć co z Gabo.
Tata uniósł brwi zaintrygowany, już nawet nie obserwując czy Orły wykonują swoje zadanie jak należy. Nie wiem dlaczego, ale dosłownie zawsze gdy temat schodził na mojego brata, ojciec robił się bardziej czujny, bardziej uważny.
- Powiedział, że nie chce już mieszkać w instytucie - wyznałem.
Tata otwierał już usta, żeby zadać jakieś pytanie, gdy odezwał się mój telefon. Odebrałem.
~ Nic z tego nie będzie - westchnął Gabo - Jeśli się wyprowadzę, stracę stypendium.
Posmutniałem natychmiast. To oczywiste, że chciałem, by chłopak z nami zamieszkał, ale nie mogłem od niego wymagać, żeby wszystko rzucił. Moretti nie był bogaty, a utrata stypendium równała się z końcem nauki w IRS-ie, który do tanich szkół nie należał.
- Szkoda - mruknąłem- Jednak możesz wpadać kiedy tylko chcesz.
~ Dzięki.
Rozłączyłem się i spojrzałem smutno na tatę, który krzywił się znacznie. Najwyraźniej wyczytał z rozmowy, że nie jest za dobrze.
- Jeśli opuści akademik, straci stypendium - westchnąłem.
Ojciec skinął głową i położył mi dłoń na ramieniu.
- Nie przejmuj się synu - powiedział- Coś wymyślę.

***
Wreszcie okres zawieszenia dobiegł końca. Cieszyłem się bardzo i najwyraźniej nie byłem jedyny.
- Dobrze, że wróciłeś - powiedział Gabo, gdy wracaliśmy z Hat Tricka - Nie mogłem już wytrzymać.
- Było tak źle? - niedowierzałem.
Brunet skinął głową, a ja położyłem mu dłoń na ramieniu, w geście wsparcia. Nie mogłem tego pojąć, ale kłótnia z przyjaciółmi, całkowicie go wyniszczała i sprawiała, że zachowywał się jakby utracił cząstkę siebie. Nie mogłem na to patrzeć.
Żeby odwrócić jego uwagę od tematu Ricki'ego i Dede, opowiedziedziałem bratu o tym co widziałem na boisku Orłów.
- Diego buduje świetną dróżynę - stwierdził.
- Po to go zatrudnili.
Jak na zawołanie, pod szkołę podjechał znajomy samochód z którego wysiadł tata. Podszedł do nas z uśmiechem, przywitał się i wręczył chłopakowi białą kopertę.
- Co to jest? - spytał niepewnie.
- To czek pokrywający cały semestr nauki w IRS-ie - odparł Diego.
Patrzyliśmy na ojca jak zaczarowani i długo nie mogliśmy wydobyć z siebie głosu. No oczywiście! Czemu sam o tym nie pomyślałem?
Gabo ocknął się pierwszy, ale słowa, które wydostały się z jego ust nie były tymi, które chciałem usłyszeć.
- Nie mogę tego przyjąć - wymamrotał - To zbyt wiele.
- Nie pleć bzdur synu - odparł tata - Teraz jesteś Gevarą. Nie potrzebujesz stypendium.
Brunet patrzył długo na kopertę, a Diego widząc, że ma wątpliwości poprosił go tylko, żeby to przemyślał.
Poszliśmy na trening, na którym Martin zachowywał się naprawdę dziwnie. Był bowiem dla wszystkich jastrzębi diabelnie miły, ale czułem, że chłopak po prostu coś knuje i z pewnością nie wróży to dla nas niczego dobrego. Po zajęciach ruszyliśmy z Gabo na stołówkę, żeby w spokoju pogadać o nowym filmiku który oboje otrzymaliśmy, a którego nie mogliśmy rozgryźć. W końcu chłopak wpadł na pewien pomysł.
Przyznaje się bez bicia, nie byłem za szczęśliwy widząc na miejscu gdzie umówiłem się z bratem, jego pseudo-przyjaciół. Miałem bowiem w pamięci jak bardzo chłopak był załamany, gdy przestali się do siebie odzywać i nie wierzyłem, że Moretti jest tak naiwny, żeby po prostu o wszystkim zapomnieć. Na to jednak wskazywało, a ja nie zamierzałem się wtrącać, mając nadzieje, że w końcu odzyska rozum.
- Czyli jednak muszę grać z Martinem - jęknąłem - Chyba sobie odpuszczę.
- Nie wygłupiaj się Lorenzo - mruknął brunet, już drugi raz tego dnia, gdy zostaliśmy sami - Nie możesz zrezygnować tylko dlatego, że ten chłopak to diabeł, bo wtedy wygra.
Pokręciłem głową. Nie zamierzałem odpowiadać, bo to była moja decyzja i nawet on nie powinien mówić mi teraz co powinienem, a czego nie. Musiałem to przemyśleć.
- Ty się lepiej zajmij myśleniem nad propozycją taty - odparłem - a Martina zostaw mnie.

Nie wiem dlaczego, ale nie otwierają mi się odcinki jedenastki i dlatego musiałam lecieć z pamięci😕 Jesteście Teem Lorenzo, czy Teem Ricki i Dede? 🤨 Ja w tym pierwszym.
Do następnego! 😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top