Epilog

Nie, nie umarłam 😬

Serce waliło jak oszalałe, pot lał się strumieniami, a mięśnie błagały o odpoczynek, zapominając, że nie mamy takiego luksusu. Każda chwila oddechu, była niesłychanie cenna ale żaden z nas nie mógł pozwolić sobie na rozluźnienie. Brak rezerwowych niesłychanie nam dzisiaj doskwierał, a był on winą nikogo innego tylko Martina, który za próbę wyłączenia z gry mojego brata, został przez trenera surowo ukarany. Takie były reguły. Walczyliśmy o każdy oddech, ledwo trzymając się na nogach, a gdy ogłoszono dogrywkę niemal się załamaliśmy. Orły grały doskonale.
Sytuację odwrócił nikt inny tylko mój brat, który jak zawsze potrafił znaleźć sposób by wszystkich zaskoczyć. Tym razem owym sposobem okazała się triada.
W asyście Rickiego oraz młodszego Gevary, doprowadziłem piłkę do siatki i tym samym sprawiłem, że nasze zwycięstwo okazało się faktem.
Tak wiem. Co za skromność.
- Gdy już dostaniesz to stypendium od Juwentusu...- zaczął Gabo gdy po meczu siedzieliśmy na trybunach rozkoszując się chwilą spokoju.
- Jeśli je dostanę - poprawiłem go.
Brunet przewrócił oczami, a ja zaśmiałem się widząc jego zrezygnowaną minę. Chłopak był jedyną osobą przed ktorą nie musiałem udawać przesadnie pewnego siebie i czasem miał mi to za złe. Wbrew pozorom jestem o wiele mniej męczący jako narcyz, niż jako zwyczajny ja.
- Już nie przesadzaj - prychnął - Wiesz, że je dostaniesz, a ja jestem ostatnią osobą która powinna ci o tym przypominać. W każdym razie. Kiedy dostaniesz już to przeklęte stypendium od Juwe i będę mógł się chwalić że mam brata zawodowca, liczę na to, że woda sodowa nie udeży ci do głowy bardziej niż zwykle oraz że będziesz nas odwiedzał. W innym razie dostanę się za rok do twojego klubu i pokażę całemu zespołowi zdjęcia na których gotujesz w fartuszku mojej babci.
Przewróciłem oczami.
- Uważaj młody, bo już nigdy nie zrobię ci lazani - zagroziłem.
Gabo spojrzał na mnie przerażony, a jego kpiąca mina nagle stała się wyłącznie zatartym wspomnieniem. Wiedziałem, że to zadziała. Był taki przewidywany.
- Odwołuje wszystko - powiedział wymachując rękami - To tylko taka sugestia i wcale nie musisz jej słuchać. Nawet nie powinieneś.
Parsknąłem śmiechem. Wprawdzie Paula ostrzegała mnie kiedyś, że posiadanie rodzeństwa wiąże się z szantażem, ale nigdy bym nie pomyślał, że trzymanie najlepszych kart jest takie zabawne. Mógłbym się droczyć z bratem w nieskończoność. W końcu sam dostałem od jego babci kilka ciekawych zdjęć.
- Nie miałbym jednak nic przeciwko, żebyś również się tam dostał - wyznałem patrząc w niebo - Granie z młodszym bratem, nawet takim idiotą, jest znacznie przyjemniejsze. Nie to żebym cię szczególnie lubił.
Brunet przewrócił oczami, ale zdradliwy uśmiech i tak wkradł mu się na usta. Zdecydowanie nie potrafił chamować emocji.
- W sumie nie jestem najgorszym piłkarzem - odparł - Czemu więc nie spróbować?
Uśmiechnąłem się pod nosem i oderwałem wzrok od kształtnych obłoków. Nasze plany na wakacje wiązały się z odwiedzeniem Pauli i przede wszystkim z Alamo Seco, które brunet już od pewnego czasu strasznie chciał mi pokazać. Zdecydowanie cieszył się, że spędzimy razem prawie całe lato, a ja cieszyłem się razem z nim. Wyglądało na to, że już się nie rozstaniemy.
- A co z tatą? - spytał w pewnej chwili wbijając wzrok w buty - Myślisz, że się zemści?
- Nie ma jak - stwierdziłem wzruszając ramionami - Za miesiąc będę pełnoletni, twoja babcia nie odda mu praw bez walki, a jeśli spróbuje się do nas zbliżyć, zawsze możemy iść do sądu. Mama Martiny z chęcią go zniszczy.
Gabo pokiwał głową.
- Z resztą, dobrze wiesz, że razem wyjdziemy z każdych opresji - dodałem - W końcu jesteśmy Jastrzębiami.
Chłopak zachichotał i właśnie wtedy pojawił się Lucas, który wchodząc po marmurowych stopniach prawie powybijał sobie zęby. Ten to się nigdy nie zmieni.
- Co wy tu jeszcze robicie? - zawołał siadając obok - Wszyscy od godziny próbują was namierzyć, a wy siedzicie tutaj jak te dwa osły? Gabo. Felipe i pani Amelia pytają wszystkich gdzie jesteś, a ciebie Lorenzo szuka twoja ciocia. Musicie natychmiast do nas iść! Cały IRS świętuje zwycięstwo, a nasze największe gwiazdy jak gdyby nigdy nic plotkują sobie na schodach! Wiecie co?
Zaśmialiśmy się.
- Już idziemy - zapewniłem podnosząc się z miejsca - Trzeba dopilnować, żebyście nie wysadzili szkoły.

Wiem, wiem. Cztery dni opóźnienia, ale uwierzycie. Naprawdę ciężko znaleźć Wi-Fi we Włoszech 😕

Wracając już jednak do głównego tematu. Jak wszyscy dobrze wiecie to koniec 2 części ,,Oczami Lorenzo" oraz 2 sezonu o11ce które dostarczyło nam tyle wrażeń (Przynajmniej mi). Kto się cieszy?

...

Cisza? Rozumiem.
Mam dla was tak na pociechę kilka piosenek i liczę, że osłodzą wam one nieco ten czas:

A teraz do rzeczy. Dziękuję wszystkim serdecznie za wszelkiej maści komentarze, czy zaznaczanie swojej obecności za pomocą gwiazdek. To dla mnie naprawdę wiele znaczy, bo tak jak już wielokrotnie wspominałam działa to niesamowicie motywująco ❤

Teraz kilka informacji:
1. Zastanawiam się nad zrobiniem 2 cz ,, Wakacyjnej przygody Lorenzo" i nad napisaniem jeszcze 2 książek o tematyce o11ce (Tak wiem, że miałam skończyć, ale wiecie jak jest. Uzależnienie 😅). Wątpię jednak, żebym zaczęła to przed wakacjami, więc jeśli ktoś jest zainteresowany (A mam nadzieję, że ktoś jest) to musi uzbroić się w cierpliwość.

2. Dalej nie wiemy czy Lorenzo dostał się do Juwentusu oraz jakie będą konsekwencje czynu Martina. Nie wiemy nawet jak ma wyglądać 3 sezon, a że widziałam na zdjęciach Sebę to znak, że akcja wcale nie musi rozgrywać się rok później!!!
Też nie możecie się doczekać?

3. Kocham nową muzykę Seby i piosenki z serialu, więc jeśli ktoś ich nie posłucha poczuję się dotknięta 😢

4. Dobra, bez przesady 😅
Koniec tych ogłoszeń parafialnych! Pozostało mi więc tylko życzyć wam mnustwa cierpliwości, bo następny sezon pewnie w 2020 r. 😕

Do napisania!❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top