1.
Pierwszą rzeczą jaką z obaczyłem było niebieskie jak morze niebo, zielona trawa i lśniące słońce. A potem zobaczyłem ją- moją matkę. Była piękną srokatą klaczą Pinto. Spojrzała na mnie i delikatnie trąciła mnie swiom pyskiem. Po chwili wstała. Obserwowałem ją przez chwilę, a potem sam spróbowałem wstać. Potknąłem się o własne nogi i upadłem na trawę. Spróbowałem kolejny raz i tym razem się udało. Moja mama była przy strumyku. Podgalopowałem do niej. Zobaczyłem nasze odbicia w tafli wody. Byłem tarantowatym ogierem. Moja mama nazywała się Tehya, czyli cenna a mnie nazwała Kesegowaase co oznaczało szybki. Gdy odwróciłem się zobaczyłem inne konie pasące się na łące. Tehya- moja matka- podeszła do mnie i powiedziała, niedługo będę przywódcą tego stada. Nie wiedziałem o co jej chodzi. Zacząłem iść w kierunku tych koni. Ja patrzyłem na nie, a one przyglądały się mi wesoło rżąc. Gdy minąłem wszystkie konie zobaczyłem przed sobą nie kończącą się zieleń i zacząłem galopować. Byłem szybszy niż inne konie, ale wtedy nie zdawałem sobie z tego sprawy. Po chwili zawróciłem i pogalopowałem zpowrotem do stada. Znalazłem moją mamę obok drzewa podszedłem do niej. Niebo robiło się coraz ciemniejsze aż zapadła noc.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top