2. Ostatnie chwile

Leżałam obok niego, trzymając go delikatnie za policzek, gładząc go kciukiem pod okiem i co chwilę całując go czule w czoło. Odpowiadał mi na to wszystko delikatnym uśmiechem tworzonym z resztek sił. Błagałam Bogów aby mu pomogli, by jeszcze mnie nie opuszczał, kiedy nasze dzieci są małe, lecz to nic nie dało, niestety.

Oparłam głowę na jego wielkiej, umięśnionej klatce wsłuchując się w bicie jego serca, miarowe dudnienie, które jest cichsze, z każdym dniem od czasu tej straszliwej bitwy. Nie myślałam wtedy o tym wszystkim, chciałam czuć jak najbardziej mogłam jego bliskość i miłość do mnie.

Chłonełam jego ciepło, gdy poczułam jego dłoń na moim ramieniu gładzącą mnie delikatnie i czule. Szeptał różne rzeczy do mojego ucha dalej masując moje ramię. Zawsze to robił, gdy kładłam się na jego klatce. Najczęściej się na nim tak układałam po wspólnej nocy, lub gdy mnie coś dręczyło, ewentualnie też, gdy chciałam aby utulił mnie do snu.

Tylko dla mnie i dzieci, a kiedyś też i dla swojej matki był taki czuły, delikatny i troskliwy. Wszystkich innych traktował oschle lub się z nich śmiał i szydził. Nie wiele osób szanował i poważał, a nawet jeśli to często puszczał w ich stronę swoje szydercze żarciki. Jak mi tego teraz brakuje, jak mi jego teraz brak.

Z naszej dwójki to ja jestem, ta która lubi pomagać innym i zawsze ich szanuje, natomiast on, wielki i silny król z każdego stroił żarty. Uwielbiałam to w nas, a teraz to znikło i nie powróci, dopiero w Valhalli...

Usłyszałam jego cichy spokojny głos proszący o to abym przyprowadziła nasze dzieci od niewolnic. Zawołałam jedną ze swoich służących, a ta przyprowadziła dzieci. Nie chciałam go opuszczać na krok, a po chwili usiadły obok nas nasze malutkie skarby.

Najmłodszy pieszczoch wtulił się szybko w swojego tatę, podobnie zrobiła nasza córeczka we dwójkę mówiąc coś do swojego rodziciela. Natomiast nasz najstarszy synek patrzył na nas z lekkim uśmiechem, wyciągnełam do niego ręce, całując go w czoło.

Tak trwał nasz sielankowy wieczór. Na przytulaniu się, cichych rozmowach i na wspólnych wspomnieniach.

Wraz z mężem chyba całe nasze życie opowiedzieliśmy. Mówiliśmy o tym jak się bawiliśmy razem będąc dziećmi i o tym jak to się stało, że się w sobie zakochaliśmy oraz o tym jak wyglądał nasz ślub. Opowiadaliśmy jak wyglądały nasze wspólne  wyprawy i bitwy, a także jak to się stało, że teraz Kattegat jest pod naszymi rządami. Wspominaliśmy ile musieliśmy pokonać trudności by do tego doprowadzić i do tego abyśmy byli bezpieczni. Gdy dzieci zasnęły mówiliśmy też o naszych wspólnych nocach i o absurdalnych pomysłach jakie on potrafił wymyślić.

Był wikingiem z krwi i kości. Robił niesamowite rzeczy. Nawet jeśli nie chodził to i tak był najgroźniejszym i najsilniejszym wikingiem jakiego poznałam. Zawsze musiał udowodnić, że miał rację. Był niesamowicie uparty i zdolny do wszystkiego, a to wszystko przez pragnienie niezapomnianej sławy. Dopilnuje by należną mu sławę otrzymał. To też mu obiecałam na łożu śmierci...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top