Śmierć

Dziś temat nieco bardziej „analizatorski", ponieważ przyjrzymy się tu śmierciom w opkach, oczywiście tych niższych lotów, bo w pracach co bardziej spójnych raczej nie ma się do czego przyczepić pod tym względem. Temat leciutko tknęłam już we wpisie „Uważajcie na swoje przyszłe dzieci!", gdzie stwierdziłam, że zjedzenie kabanosa z sosem tatarskim odmieniło moje życie bardziej, niż śmierć rodziców w tragicznym wypadku wpłynęła na życie głównej bohaterki. Potraktujmy to jako pewien punkt wyjścia. Jednocześnie przypominam, że pod poprzednim wpisem możecie rzucać swoje pomysły, co byście chcieli zobaczyć tu z okazji moich wattpadowych urodzin ;)

Kiedy w opowiadaniu pojawia się motyw śmierci, są trzy opcje: albo umiera ktoś bliski głównemu bohaterowi, albo główny bohater jest świadkiem czyjejś śmierci, albo – to akurat pojawia się najrzadziej – umiera sam główny bohater/jedna z postaci pierwszoplanowych (pozdrawiam Boromira!). Weźmy pod lupę te dwa pierwsze przypadki (swoją drogą, przypomniało mi się, że w moim pierwszym opku główna bohaterka, podręcznikowy przykład Mary Sue, miała zginąć na końcu, poświęcając się dla sprawy... Tak, chwalę się, jaka to ja za dzieciaka byłam oryginalna xD).

Kiedy umiera ktoś bliski bohaterowi, na Wattpadzie niestety standardem jest brak jakiejkolwiek refleksji nad tym oraz szybkie zapomnienie o całej sprawie. Czytałam kiedyś opko, w którym wioskę rodzinną głównej bohaterki ktoś zaatakował (choć ręki sobie uciąć nie dam), w wyniku czego straciła ona praktycznie całą swoją rodzinę. Tak, od kolejnego rozdziału autorka już o tym zapomniała. To jest dość skrajny przypadek, bo najczęściej giną „tylko" rodzice, jednak nawet wtedy bohater powinien choć trochę się tym przejąć. Nawet gdy pochodzi się z patologicznej rodziny, człowiek zauważa pewien brak, gdy któryś z jej członków zniknie z tego świata i owszem, można być czasem z tego powodu szczęśliwym, jednak... właśnie, to się zauważa. Już nawet nie chodzi o emocje, bo każdy śmierć kogoś bliskiego będzie przeżywał na swój sposób; chodzi o samo zauważenie tej śmierci i jakąkolwiek reakcję na nią. Niestety często wygląda to mniej więcej w ten sposób:
O, moja matka nie żyje? Ech, później się tym zajmę, teraz idę na ploty z psiapsią!
No i oczywiście często też co rano mamusia ożywa, by zrobić córci śniadanie, po czym wraca do grobu, pełna irytacji, że nawet po śmierci nie może mieć spokoju od tej ciumli, która sobie kanapki nie umie zrobić. A Imperatyw, przypomnijmy, jest najpotężniejszą mocą w każdym świecie i nawet śmierć nie ma z nim szans.

Drugi przypadek częściej pojawia się w horrorach i w fantastyce klasy Z,  którą niedawno omawialiśmy (właśnie, mam kolejny punkt do przygód Andrzeja i Halinki! Jednak, ze względu na tematykę, zapiszę go tutaj). Mamy naszego Andrzeja. Andrzej widzi grupę, powiedzny, orków, więc chowa się gdzieś w krzakach, z których to ma okazję obserwować scenę mordu, być może jeszcze okraszoną torturami. I ja wiem, że obniżona wrażliwość, że filmy i tak dalej, ale oglądanie śmierci na ekranie, a obserwowanie jej w rzeczywistości, wraz z całą oprawą dźwiękową i zapachową, z wrzaskami i latającymi flakami zamiast epickiej muzyki, to dwa zupełnie różne doświadczenia. W jakiejś książce (za Chiny Ludowe nie przypomnę sobie, w jakiej, więc jeśli kojarzysz tę myśl, to daj znać, skąd) przeczytałam bardzo fajną złotą myśl, mówiącą, że śmierć nigdy nie jest wspaniała, bohaterska, taka jak w opowieściach; w rzeczywistości jest brudna i straszna. Autorzy powinni wziąć to sobie do serca, gdy każą oglądać swoim postaciom sceny śmierci, zwłaszcza jeśli te widzą coś takiego po raz pierwszy. Nie ma najmniejszych szans, by coś takiego zupełnie nie ruszyło naszego bohatera – chyba że obudzi w sobie jakiegoś sadystycznego gnojka, który lubi takie widoki (pozdrawiam Joffreya i Ramsaya!) – no ale aktywowanie trybu sadysty to też jakiś ślad w charakterze, nieprawdaż?

Znowu się rozgadałam i jak zwykle nie wiadomo, o co tej Azie chodzi. Zakończmy więc kolejnym apelem społecznym: drodzy autorzy! Pamiętajcie, że śmierć to nie jest „takie nic", nie zapominajcie o niej po dwóch zdaniach. Każda śmierć w jakiś sposób zmienia bieg historii i wpływa na osoby z otoczenia nieboszczyka. To jest na tyle uniwersalna zasada, że obowiązuje we wszystkich światach, cywilizacjach, w których jest jakiś system społeczny, więc uwzględniajcie to zawsze, ponieważ pominięcie tej zasady daje minus dwieście do realizmu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top