Wattpadowiroza

...czyli kilka słów na temat ciężkich schorzeń różnej maści, z którymi zmagają się liczne teksty, zwłaszcza początkujących autorów, a czasem nawet autorzy sami w sobie. Prawdopodobnie każdy z nas przynajmniej raz w ciągu swojej przygody z pisaniem poważnie się pochorował na którąś z tych rzeczy. Z tymi dolegliwościami jest jednak jak z nałogami: uświadomienie sobie, że je mamy, to pierwszy krok w stronę sukcesu. Przed Wami więc krótka lista często spotykanych chorób pisarskich, ich objawy oraz możliwe sposoby leczenia – oczywiście to wszystko z przymrużeniem oka ;)

Zaimkoza – schorzenie objawiające się nadużywaniem zaimków przymiotnych, czyli tych z grupy mój, jego, jej, tamten itp. Chorobę te leczy się za pomocą przycisku Backspace, który należy stosować na połowie bądź dwóch trzecich zaimków przymiotnych występujących w tekście (w zależności od nasilenia choroby). Dobrym wspomaganiem leczenia jest również słownik synonimów.

Syndrom jednej cechy – bardzo częsta choroba wśród bohaterów. Objawia się ona tym, że postać, niezależnie od tego, jaka miała być w zamyśle, nie przejawia zachowań, które mogłyby sugerować, że posiada jakikolwiek charakter. Takie postacie definiuje zwykle wyłącznie coś, co nawet trudno nazwać cechą charakteru, czyli np. mają depresję czy są homoseksualne, a cała reszta sprowadza się wyłącznie do wyglądu. Jest to niestety choroba wrodzona i jedynym sposobem na pozbycie się jej jest zaplanowanie postaci od nowa, tym razem już z uwzględnieniem nieco bogatszego i wielowymiarowego charakteru.

Hiperprzymiotnikizm – często jest wywoływany przez bogate słownictwo autora, nad którym ten zaczyna tracić kontrolę. Objawia się bardzo dużą liczbą przymiotników atakujących wszystkie rzeczowniki występujące w tekście, przez co jedynie niektóre z owych rzeczowników (najwyraźniej posiadające naturalną odporność) nie mają na sobie pasożytującego przymiotnika. Lekiem na tę przypadłość również jest przycisk Backspace, który należy stosować na wszystkich przymiotnikach, które nie są absolutnie konieczne.

Syndrom tasiemca – objawia się tendencją do tworzenia wybitnie długich zdań wielokrotnie złożonych, w których pojawiają się cztery człony lub więcej. Bardzo skuteczną metodą na pokonanie tej choroby jest regularne zastępowanie przecinków kropkami.

Zespół dupy Maryni – objawia się tym, że bohaterowie danego tekstu mają bardzo silną tendencję do gadania o dupie Maryni, a ich rozmowy zupełnie nic nie wnoszą do historii, przez co pełnią wyłącznie rolę zapychaczy. Aby pozbyć się skutków tej choroby, autor musi wyłuskać z każdego dialogu informacje, które ów dialog przekazuje i skompresować go tak, by nie zawierał zbyt wiele wypowiedzi, które owych informacji nie zawierają. Jeśli dany dialog nie przekazuje żadnej informacji i nie pełni żadnej roli poza wydłużeniem tekstu, jedynym sposobem na pokonanie choroby jest jego całkowita eksterminacja.

Narrkolepsja – narkolepsję od narrkolepsji (poza pisownią) odróżnia przede wszystkim to, że na tę drugą zapadają wyłącznie narratorzy. Objawy ma jednak dość podobne do tej klasycznej odmiany: podczas wielu wydarzeń, nierzadko wręcz kluczowych dla fabuły, narrator nagle zasypia, przez co czytelnik ma szansę dowiedzieć się o nich tylko z opisu przedstawianego przez bohaterów, którzy podczas tego wydarzenia byli całkowicie przytomni. Narrkolepsję leczy się kubkiem kawy lub puszką energetyka dla narratora oraz spokojnym i szczegółowym wyłożeniem mu, co, gdzie i kiedy się działo, by potrafił to opisać tak, jakby widział to na własne oczy.

Skleroza fabularna – ta choroba przewlekła dotyka głównie autorów w każdym wieku, choć zdarzały się przypadki również wśród bohaterów oraz narratorów, więc nikt nie jest bezpieczny. Objawia się ona regularnym zapominaniem wydarzeń, które miały miejsce kilka stron temu i zachowywaniem się, jakby nigdy się nie wydarzyły. Leczenie wymaga wygodnego miejsca, czegoś dobrego do picia i nieco dłuższego czasu, który autor poświęci na skonstruowanie szczegółowego planu wydarzeń. Później konieczna jest również długotrwała terapia, podczas której autor uczy się trzymać tego planu i sięgać po niego, by przypomnieć sobie wydarzenia z przeszłości.

Dyslogia – objawia się poważnym niedoborem logiki w fabule, przez co wiele wydarzeń dzieje się bez wyraźnej przyczyny i nie niesie za sobą widocznych skutków. Najskuteczniejszą znaną dzisiejszej medycynie terapią jest dodanie do planu wydarzeń powiązań przyczynowo-skutkowych, które nie tylko spowalniają szerzenie się choroby, ale także są w stanie zmniejszyć dotychczasowe zniszczenia przez nią dokonane.

Aresearchia – najczęściej wywołana jest niewystarczającym zgłębieniem przez autora tematu, o którym ów autor zamierza pisać. Objawia się silną niespójnością świata przedstawionego z realiami, które teoretycznie powinny w nim panować oraz, nieleczona, może przyczynić się do rozwoju dyslogii. Należy leczyć ją regularnym suplementowaniem wiedzy na temat, który jest poruszany w tekście.

Niedoopisanie – jest to zaburzenie postrzegania rzeczywistości przez narratora, który nie widzi niczego poza głównym bohaterem. Od narratora, który cierpi na tę przypadłość, możemy dowiedzieć się co najwyżej tego, że bohater jest w miejscu o jakiejś nazwie i jest to teren otwarty lub pomieszczenie, ale niewiele ponad to. Degradacji ulegają wszystkie zmysły narratora z wyjątkiem wzroku, który ma skupiony wyłącznie na głównym bohaterze. Zalecaną terapią jest w tym przypadku czytanie książek, w szczególności autorów, którzy słyną z dobrych opisów, a także dokładne wyobrażanie sobie miejsca akcji i podejmowanie starań, by odzwierciedlić je za pomocą słów. Warto mieć na uwadze, że w tym przypadku rekonwalescencja może być długa i uciążliwa.

Potocznica – objawia się dużym nagromadzeniem w tekście wyrażeń potocznych, które nijak nie współgrają z tematyką opowieści i czasem też z całą resztą stylu. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że cierpi na potocznicę, póki nie zajrzy do słownika i nie dowie się z niego, że pewne słowa, których regularnie używają w swoich opowiadaniach, zaliczają się do mowy potocznej, a czasem wręcz do gwary czy slangu. Można ją skutecznie leczyć za pomocą słownika synonimów.

Lustrzyca – choroba wywołana przez wirusa z rodziny marysujkowatych. Jej nosicielami są główni bohaterowie, najczęściej płci żeńskiej, za pomocą których przenosi się na narratorów. Objawia się notorycznym opisywaniem wyglądu zewnętrznego bohatera za pomocą jego odbicia w lustrze. Leczy się ją poprzez usunięcie lustra z sypialni bohatera oraz zagnanie go do nieco istotniejszych rzeczy niż długotrwałe dywagowanie nad swoim wyglądem.

Poetobakteria – jest to złośliwa, odporna na antybiotyki bakteria, która atakuje autorów szczycących się bogatym słownictwem i często współwystępuje z hiperprzymiotnikizmem oraz syndromem tasiemca. Czasem hiperprzymiotnikizm może być nawet jej pośrednią przyczyną. Jej typowe objawy to pisanie prozy zdecydowanie zbyt wyszukanym stylem, co znacznie zmniejsza jej poczytność i generuje liczne błędy gramatyczne, a także ogólny przerost formy nad treścią. W skrajnych przypadkach poetobakteria atakuje wszystkie teksty pisane przez autora, co powoduje całkowite niedostosowanie stylu do formy i tematyki tekstu. Wymagana jest tutaj długotrwała terapia polegająca na odstawieniu poezji oraz obsesyjnej chęci postawienia sobie poprzeczki wyżej niż wszyscy inni twórcy. Często leczenie wspomagane jest również lekturą tekstów napisanych prostszym językiem i ćwiczeniami polegającymi na naśladowaniu stylu innych autorów.

Niedobór witaminy M – witamina M, znana również jako Motyw, występuje w naturze bardzo często, ale mimo to z jej niedoborem zmaga się bardzo wielu antagonistów w opowiadaniach. Należy jednak pamiętać, że ten niedobór może dotknąć absolutnie każdego bohatera, ale antagoniści są grupą najbardziej na to podatną. Niedobór ten objawia się brakiem motywu i nadzwyczaj często pojawiającym się argumentem „bo tak". Istnieje również postać utajona, którą rozpoznać możemy po tym, że autor jest w stanie podać motyw bohatera, jeśli go o to zapytamy, jednak nigdzie w tekście go nie umieszcza. Rozwiązaniem w przypadku tej choroby jest podawanie bohaterom dużych ilości motywu, dopóki poziom witaminy M w ich organizmach nie osiągnie normy. W przypadku postaci utajonej autor powinien zapisać sobie w widocznym miejscu, by przedstawić w swoim tekście motyw, którym kieruje się bohater.

Zespół kamiennego oka – ta niebezpieczna choroba prawdopodobnie również jest wywołana wirusem z rodziny marysujkowatych. Objawia się określeniami w rodzaju „szafirowooka", choć nie tylko, ponieważ do objawów zaliczają się również takie określenia jak „zielonooki" – to jednak wskazuje na nieco łagodniejszą odmianę. W niektórych przypadkach zespół kamiennego oka ma również przerzuty na włosy, co możemy rozpoznać po takich słowach jak „złotowłosa" czy „brązowowłosa". Udowodniono, że skuteczną metodą walki z zespołem kamiennego oka jest regularne stosowanie słownika synonimów oraz duże dawki klawisza Backspace. Bardzo często zespół kamiennego oka współwystępuje z zaimkozą, więc w przypadku zdiagnozowania tego schorzenia warto również przebadać się pod jej kątem.

Ja zdecydowanie cierpię na ciężki przypadek syndromu tasiemca (co pewnie już wiele razy mieliście okazję zauważyć), a także widzę w niektórych moich tekstach wyraźne skażenie poetobakterią. Czasem zdarza mi się też diagnozować u niektórych bohaterów niedobór witaminy M, plus ostatnio męczy mnie nieco zespół dupy Maryni. A jak z Wami? Które z tych chorób wyglądają Wam znajomo? Pokonaliście już którąś z nich? Może znacie jeszcze jakieś schorzenia, o których tutaj nie wspomniałam? Podzielcie się nimi w komentarzach!

A tymczasem: do następnego, kalafiorki!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top