Prawa autorskie

Pisali już o tym AmbassadorsPL, ale sądzę, że warto poruszyć ten temat także tutaj, bo to akurat sprawa, która interesuje nas wszystkich. W dodatku postaram się opisać tu typy licencji dostępnych na Wattpadzie w sposób jak najbardziej łopatologiczny, a także dorzucić kilka dodatkowych, które nie wpisują się w te „podstawowe", lecz gdzieniegdzie są również spotykane.

Wszelkie prawa zastrzeżone (All rights reserved)

Jest to licencja zdecydowanie najczęściej spotykana w przypadku wszelkiej maści utworów kreatywnych – są nią oznaczone książki, utwory muzyczne, grafiki i tak dalej. Oznacza ona, że nikt bez zgody autora nie może kopiować ani rozpowszechniać treści utworu – jeśli tak się zdarzy, taka osoba może zostać pozwana przez autora pod zarzutem kradzieży własności intelektualnej. Dlatego więc, gdy widzimy, że na Wattpadzie ktoś przepisuje jakąś książkę, „bo ktoś może chcieć ją przeczytać, ale nie każdy ją ma", natychmiast należy to zgłosić – albo przez formularz zgłoszeń Wattpada, albo, jeśli kiepsko stoimy z angielskim, do polskich ambasadorów, z którymi można kontaktować się poprzez oznaczony na początku profil lub bezpośrednio w wiadomościach prywatnych – nicki aktualnych ambasadorów są wymienione w opisie profilu AmbassadorsPL. 

Należy jednak pamiętać, że w polskim prawie istnieje również pojęcie prawa cytatu, które zostało określone w artykule 29. ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych:

Wolno przytaczać w utworach stanowiących samoistną całość urywki rozpowszechnionych utworów oraz rozpowszechnione utwory plastyczne, utwory fotograficzne lub drobne utwory w całości, w zakresie uzasadnionym celami cytatu, takimi jak wyjaśnianie, polemika, analiza krytyczna lub naukowa, nauczanie lub prawami gatunku twórczości.

Innymi słowy, jeśli coś zostało udostępnione publicznie, ktoś może wziąć sobie fragmenty tego utworu lub nawet całość, gdy zamierza ów utwór zanalizować, omówić, sparodiować, skrytykować lub polemizować z nim. Jeżeli jego analiza jako taka stanowi samoistną całość (tzn. jest nieco bardziej rozbudowana niż pisanie „XD" pod co drugim zdaniem), prawo go chroni i nie można się do niego przyczepić, bo nie dokonał kradzieży, a jedynie posiłkował się materiałem źródłowym, by nadać kontekst swojej wypowiedzi. Jeśli podał autora i tytuł oryginalnego utworu – nie ma żadnego problemu. W dodatku nie jest dokładnie podane, jak duża część utworu może zostać skopiowana; zasadniczo obracamy się tu w definicji „tyle, ile jest niezbędne dla komentarza", w związku z czym czysto teoretycznie możemy skopiować w ten sposób całą, pełnowymiarową książkę, jeśli nasz wkład własny w publikowany tekst będzie wystarczająco duży i merytoryczny.

Warto tu też zaznaczyć jeszcze jedną rzecz: mamy na Wattpadzie możliwość wybrania opcji „Prawa autorskie: nie określono" – kiedy to wybierzemy, nie oznacza to, że nasza praca nie ma nadanych żadnych praw autorskich. Jeśli nie zostały one w żaden sposób określone przez twórcę, licencja „wszelkie prawa zastrzeżone" jest licencją domyślną. Przynajmniej w Polsce – nie wiem, czy tyczy się to absolutnie każdego kraju na świecie. Zatem, gdy widzimy, powiedzmy, na Fejsie czy gdziekolwiek jakiś, powiedzmy, obrazek, który nie jest podpisany żadną licencją, możemy spokojnie założyć, że dotyczy go właśnie ta, chyba że autor gdziekolwiek, choćby w opisie swojego profilu, zarządził inaczej.

Domena publiczna (Public Domain)

Tutaj jest mały myk: prawa autorskie w Polsce są niezbywalne (wygasają dopiero 70 lat po śmierci twórcy lub, gdy mówimy o tłumaczeniu, 70 lat po śmierci tłumacza, zaś jeśli twórca jest anonimowy, 70 lat od pierwszego rozpowszechnienia utworu), w związku z czym gdy ustawimy taką licencję dla swojej pracy, nie będzie to miało mocy prawnej. Licencja ta oznacza, że utwór, który został nią oznaczony, może być wykorzystywany w dowolny sposób bez konieczności nawet podawania autora – stuprocentowe róbta co chceta.

Gdy robimy okładki do swoich prac, obrazy oznaczone taką właśnie licencją są do tego zdecydowanie najbardziej dedykowane – nie musimy się przejmować, że zostaniemy oskarżeni o kradzież czyjegoś dzieła, ponieważ autor wyraził pełną zgodę na jego wykorzystanie w całkowicie dowolny sposób. Możemy znaleźć je na przykład na serwisach Pixabay, Pexels, Unsplash, publicdomainpictures, Gratisography czy Freeimages, a także przez Gugla, ponieważ w zaawansowanych ustawieniach wyszukiwania możemy filtrować wyniki według licencji.

Creative Commons (CC) Attribution

Jest to taka najbardziej podstawowa forma licencji Creative Commons i jednocześnie jest najbardziej zbliżona do domeny publicznej (jak coś, moje wyzwanie pisarskie „Czas oczekiwania", do którego serdecznie zapraszam, zostało oznaczone tą licencją, więc przy okazji dowiecie się, co możecie z nim robić). Zasadniczo to też jest takim jednym wielkim róbta co chceta, ale z zaznaczeniem, że przy każdej kopii utworu w każdej formie, należy podać oryginalnego twórcę. Wychodzi więc na to, że to jest taki odpowiednik domeny publicznej dla Polski i innych krajów, w których prawa autorskie są niezbywalne – w tej licencji jak najbardziej jest uwzględnione prawo autorskie jako takie. 

Wszystkie kolejne licencje również zawierają w sobie element „Attribution", więc pozwolę go sobie później pominąć, jedynie wspominając go w nazwie licencji. Jego występowanie oznacza, że dana licencja zawiera wszystkie ograniczenia licencji Attribution oraz jakieś dodatkowe, w zależności od typu.

(CC) Attribution NonCommercial

Jest to licencja nieco bardziej ograniczająca niż samo Attribution, choć dla nas, jako drobnych twórców w sieci, raczej nie jest wybitnie istotna. Część „NonCommercial" oznacza, że każdy może wykorzystywać utwór w dowolny sposób, pod warunkiem, że na tym nie zarabia. Innymi słowy, możemy korzystać z takich utworów do woli, powiedzmy, cytując je w naszej pracy w całości tak po prostu, bo mamy taki kaprys, czy tworzyć z nich okładki, jednak wolno nam robić to wyłącznie tak długo, jak długo nie czerpiemy z tego żadnych korzyści finansowych – to tak w bardzo dużym uproszczeniu.

Ogólnie definicja „użycia komercyjnego/niekomercyjnego" jest bardzo płynna i w dużej mierze zależy od widzimisię danej osoby. Jeśli nasze użycie takiego dzieła nie przynosi nam żadnych przychodów, jesteśmy bezpieczni; jeśli jednak chcemy użyć takiego tekstu/grafiki/czegokolwiek innego w czymś, dzięki czemu będziemy mogli zarobić... cóż, najlepiej po prostu zapytać samego twórcę, wpierw sprawdzając, czy przypadkiem nie udostępnił gdzieś informacji, co interpretuje jako „użycie komercyjne", na które się nie zgadza.

(CC) Attribution No Derivative Works (na Watt: NoDerivs)

Ta licencja może być jak najbardziej łączona z omówioną wcześniej licencją NonCommercial. Oznacza ona, że Wasz utwór może być rozpowszechniany, ale nie można zmienić w nim absolutnie nic – można go udostępniać, oczywiście z wymienieniem autora, ale nie wolno zmodyfikować w nim choćby przecinka. Ogólnie jej nazwę można przetłumaczyć jako „bez utworów zależnych" – oznacza to, że licencja ta zabrania nie tylko wprowadzania jakichkolwiek zmian w tekście, ale również absolutnie zabrania tworzenia jakichś treści bazujących na nim, na przykład fanfiction. Jeśli więc natkniecie się kiedyś na coś, co jest oznaczone właśnie taką licencją i będzie Was świerzbiło, żeby napisać do tego fanfika, lepiej, żeby nie opuszczał on Waszej szuflady. Jeśli go opublikujecie, złamiecie prawo i, jeśli autor nie postanowi okazać Wam łaski, może wyciągnąć z tego konsekwencje.

(CC) Attribution Share Alike

Ta licencja również może być łączona z NonCommercial, jednak z NoDerivs jest już sprzeczna. Dlaczego? Share Alike oznacza, że można używać dzieła i jego pochodnych w dowolny sposób, ale tylko pod warunkiem, że to użycie będzie miało dokładnie taką samą licencję co oryginał, czyli Share Alike lub NonCommercial Share Alike. Nie może zatem współwystępować z NoDerivs, ponieważ jak niby można używać dalej na tej samej licencji dzieła, którego nie można zmodyfikować w żaden sposób? 

Okej, omówiliśmy sobie typy licencji, które mamy do wyboru na Wattpadzie, ale to nie oznacza, że są to wszystkie z możliwych. Zerknijmy jednak też na kilka innych pojęć z tym związanych.

Copyleft

Można w pewnym sensie powiedzieć, że jest to rodzina licencji, do której zalicza się między innymi omówione wcześniej Share Alike. Ogólnie oznacza ona, że autor nie rości sobie żadnych praw do dystrybuowania kopii czy przeróbek jego utworu – może to robić absolutnie każdy – jednak te rozprowadzone kopie muszą być na dokładnie takiej samej licencji co oryginał.

Wolność panoramy

Jest to specjalne prawo obowiązujące w różnej formie w większości krajów europejskich i wielu krajach poza Europą. Takie rzeczy jak budynki czy dzieła sztuki, które możemy oglądać na różnej maści wystawach, również są chronione prawem autorskim. Prawo wolności panoramy umożliwia jednak wykorzystywać objęte prawem autorskim obiekty znajdujące się w przestrzeni publicznej bez zgody ich autorów, by po prostu umożliwić swobodny obrót nimi. Innymi słowy, gdyby nie prawo wolności panoramy, moglibyście beknąć za opublikowanie na Instagramie zdjęcia z wycieczki, na którym gdzieś w tle zawieruszył się jakiś budynek czy fragment wystawy.

Przeniesienie praw autorskich

Jak wspomniałam wcześniej, w naszym kraju prawa autorskie są niezbywalne, zarówno prawa osobiste, jak i prawa majątkowe. Można jednak, za pomocą odpowiedniego rodzaju umowy, którą zawiera się między innymi z wydawnictwami, tak jakby „wypożyczyć" komuś swoje autorskie prawa majątkowe – nie można jednak zrobić tego z prawami osobistymi. 

Łopatologicznie: prawa osobiste dotyczą przede wszystkim prawa do autorstwa utworu i oznaczenia go swoim nazwiskiem/pseudonimem, lub też nieujawniania się publicznie, nadzorowania sposoby wykorzystania utworu czy decydowania o jego udostępnieniu – w tych kwestiach my, jako autorzy, niezależnie od tego, jaką umowę o przeniesienie praw autorskich zawarliśmy, zawsze mamy ostatnie słowo (a przynajmniej powinniśmy mieć, bo jeśli ktoś stara się nam je odebrać, należy uciekać stamtąd jak najdalej). 

Autorskie prawa majątkowe obejmują natomiast uprawnienia, zwłaszcza w kwestii ekonomicznej, które przysługują posiadaczowi tychże praw. W przypadku książek dotyczy to chociażby wyboru techniki drukarskiej czy drukarni samej w sobie, innych form zwielokrotniania treści (audiobooki, ebooki), zakresu i formy rozpowszechniania utworu (na przykład w formie publicznych prezentacji) czy ogólnego obrotu egzemplarzami dzieła. Bez przekazania autorskich praw majątkowych pozostaje tylko self-publishing, a, jak wszyscy doskonale wiemy, self-publishing i vanity są ble.

Umowa o przeniesienie praw autorskich musi być sporządzona w formie papierowej – inaczej będzie nieważna. Oprócz tego powinna definiować strony (czyli osoby/instytucje, między którymi jest zawierana) i przedmiot umowy (czyli sam utwór), a także pole eksploatacji (czyli sposoby rozpowszechniania i wykorzystywania utworu), zakres czasowy umowy (wystrzegajcie się umów na czas nieokreślony, to pułapka – taka umowa wygasa dopiero w chwili śmierci jednej ze stron lub w chwili rozwiązania, które często może być obarczone karą finansową, plus umowa na czas nieokreślony daje drugiej stronie możliwość ruchania Was na kasę po wsze czasy, jeśli jest w niej ukryty jakiś kruczek) oraz, w przypadku umów chociażby wydawniczych, podział przychodów wynikających z dystrybucji dzieła.

Dobra, chyba napisałam, co chciałam. Jak coś – zadanie pierwsze w wyzwaniu pisarskim ujrzało dziś światło dzienne, a kolejne już jutro, więc jeśli ktoś jeszcze tam nie zajrzał, to niech wpada, a nuż się spodoba ^^

Do następnego, kalafiorki!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top