Makaron
Ej, dlaczego obcojęzyczne wtrącenia nazywa się makaronizmami? Zna ktoś genezę tego określenia?
Ja obcych słówek używam, przyznaję się. Czasem wtrącam do moich wypowiedzi anglicyzmy, sporadycznie też z ruska zaciągnę. I nie ma w tym nic złego, ponieważ język polski jest żywym językiem i rozwija się bez przerwy poprzez dodawanie do niego nowych wyrazów i zwrotów przez jego użytkowników (Opydo tak bardzo).
Zdarzają się jednak osoby, które tak jakby... nie potrafią się zdecydować, w jakim języku chcą pisać, przez co naprzemiennie używają polskich i angielskich słów, przez co ich wypowiedź zaczyna wyglądać jak wypowiedź Dżoany z Tap Madl, a sam przekaz gdzieś zanika, bo czytelnik bardziej skupia się na rozszyfrowaniu tekstu niż na jego treści. Oczywiście to może trochę ekstremalny przypadek, jednak na Wattpadzie standardem są opowiadania pisane w jakichś 15-20% po angielsku. Nie byłoby w tym niczego złego, gdyby autorzy znali w tym jakiś umiar i przede wszystkim stosowali te wtrącenia tam, gdzie one faktycznie mają jakiś sens. Nie sztuką jest bowiem wybrać kilka przypadkowych wyrazów i przetłumaczyć je na angielski, a takie właśnie wtrącenia potrafią w bardzo łatwy sposób wybić czytelnika z rytmu. UWAGA, teraz wyrażę swoją całkowicie subiektywną opinię, z którą osoby o innych poglądach na ten temat pewnie się nie zgodzą. Według mnie, o ile napisanie „crop top" jest jak najbardziej spoko, bo nie ma polskiego odpowiednika określającego taki strój, to pisanie „sister" zamiast „siostra" (oczywiście mam tu na myśli narrację, bo dialogi rządzą się innymi prawami) jak dla mnie kompletnie mija się z celem, bo:
1) mamy polski odpowiednik
2) jest on słowem powszechnie znanym i używanym
3) nawet w najmniejszym stopniu nie odbiega znaczeniowo od angielskiego słowa
4) po polsku nie brzmi to w żaden sposób niegramatycznie (w przypadku zwrotów) czy archaicznie.
To są takie moje „kryteria", według których uznaję wtrącenie za uzasadnione lub nie – jeśli choć jeden z punktów nie zostanie spełniony, obce słówko ma już dla mnie jakąś większą rację bytu. Chętnie poznam też Wasze kryteria, według których to oceniacie!
Nie chcę tutaj znów stwierdzić, że wszelkie obcojęzyczne wtrącenia są złe. Zwracam się jedynie do wszystkich, by nie popadać ze skrajności w skrajność. Jeśli ktoś chce pisać całkowicie czystą polszczyzną, bez żadnych wtrąceń z innych języków – spoko, nie ma żadnego nakazu makaronizowania. Jeśli jednak już ktoś decyduje się na wprowadzenie takowych wtrąceń, powinien znać w tym umiar, by przez przypadek nie stworzyć ze swojego tekstu niemal niemożliwego do rozszyfrowania kodu czy wypowiedzi brzmiącej po prostu... śmiesznie, nierzadko przy okazji okraszonej całą garścią zbędnych apostrofów, które kaleczą oczy. We wszystkim należy znać umiar, bo przesada nigdy nie wychodzi na dobre, jednak wtrącenia obcojęzyczne są tutaj bardzo delikatną sprawą, ponieważ praktycznie każdy stawia sobie granicę między „w porządku" a „za dużo" w innym punkcie.
A Wy jak często używacie obcojęzycznych zwrotów? Korzystacie z nich na co dzień, czy wplatacie je również do swoich opowiadań?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top