Antagonista

Z miejsca ostrzegam, że ten wpis będzie dość subiektywny i może nie do końca zgadzać się z tym, co Ty myślisz na ten temat, jest to wyłącznie moja opinia na temat tego, jak taka postać powinna zostać zbudowana; jeśli masz więc inne zdanie, podziel się nim w komentarzu! Chętnie przeczytam :D

Tytuł może zbyt wiele nie mówi, więc już wyjaśniam: zainspirowana postem, który kilka tygodni temu pojawił się na jednej z facebookowych grup dotyczących Wattpada, a także nieco szatańską tematyką przewijającą się ostatnimi czasy w „U źródła", postanowiłam naskrobać kilka słów na temat tworzenia postaci będącej totalnym skurwielem i/lub psychopatą, a także o ogólnym tworzeniu antagonisty.

Zacznijmy może od ogólnych rzeczy, które warto uwzględnić przy tworzeniu postaci „tego złego". W pierwszej kolejności należy pamiętać – i to tyczy się absolutnie wszystkich bohaterów, o jakimkolwiek charakterze, których tworzymy – że postać musi mieć motyw. O Imperatywie i jego magicznym działaniu, a także o tym, jak nie wpaść w jego sidła, opowiem w innej notce, jednak tutaj skupmy się na tym, że nikt nie może być zły, „bo tak". Każdy skutek musi mieć przyczynę, a przyjęcie roli „tego złego" jest właśnie skutkiem. Co ten skutek wywołało? Wolna wola. Może w dzieciństwie był bity przez ojczyma i przez to w dorosłym życiu jest agresywny? Może ma kompleks niższości, bo był niegdyś poniżany przez rówieśników i chce teraz udowodnić wszystkim swoją siłę, zdobywając władzę nad światem? Może ojciec głównego bohatera zrobił mu niegdyś jakąś niewybaczalną krzywdę, przez co nasz antagonista poprzysiągł zemstę? Ile historii, tyle możliwości, więc wybór jest przeogromny. Należy jedynie pamiętać, że jakiś motyw musi być.

Przejdźmy dalej. Tutaj możliwości są dwie, ponieważ tworząc świat przedstawiony i jego mieszkańców, mamy do wyboru dwie opcje: albo wszystko jest czarno-białe i mamy bardzo wyraźny podział na złych i dobrych, albo mieszamy ze sobą motywy i przekonania, tworząc świat pełen różnych odcieni szarości. Jako że ten drugi typ jest o wiele popularniejszy (a przynajmniej więcej opowieści ma go wykorzystać w zamierzeniu, jednak nie zawsze to wychodzi), na nim się tutaj skupię. Pamiętajmy, że gdy piszemy opowieść realistyczną, nikt nie jest w stu procentach zły ani dobry. Jeśli decydujemy się wykorzystać wspomniane odcienie szarości, musimy uważać, ponieważ każdy człowiek ma tendencję do upraszczania rzeczywistości i nierzadko pomimo naszych ogromnych wysiłków charaktery bohaterów są prawie całkowicie białe albo prawie całkowicie czarne. Trudno jest stworzyć postać, przy której nie jest tak do końca oczywiste, po której stronie mocy stoi. Fajnym zabiegiem pomagającym to osiągnąć jest wykreowanie typowego skurwiela, który mimo wszystko ma moralność i czasem przełamuje swój charakter, bo chwilami mięknie mu serduszko. W mojej opinii świetnym przykładem bohatera na granicy dobra i zła jest Ogar z „Pieśni Lodu i Ognia", którego właśnie za to uwielbiam.

Przejdźmy teraz do zależności pomiędzy antagonistą a protagonistą. Niby wydaje się to oczywiste: walczą między sobą o coś, rywalizują w jakiejś dziedzinie, jeden stara się pokrzyżować plany drugiemu. Tutaj jednak też mamy kilka opcji do wyboru, a umiejętne splecenie ze sobą tych dwóch bohaterów potrafi dać naprawdę fenomenalny efekt. Chyba najczęściej spotykanym wariantem jest stworzenie antagonisty tak, żeby był stuprocentowym przeciwieństwem pozytywnego bohatera, często też są oni powiązani jakąś starożytną przepowiednią lub wspólnym krewnym (zdarza się nawet, że są to bracia działający na zasadzie dobrego i złego bliźniaka). I to jest spoko opcja. Jedyny problem z nią jest taki, że często twórcy zapominają, że można to rozegrać także w inny sposób, jednak te wszystkie inne sposoby są przeważnie nieco trudniejsze do poprowadzenia. Weźmy pod lupę przeciwieństwo wcześniej opisanej metody, zabieg, który ja sama oceniam jako cholernie trudny, ale widowiskowy, z którym niestety spotykam się bardzo rzadko. Można bowiem stworzyć antagonistę i protagonistę tak, by byli swoimi lustrzanymi odbiciami. Jako fenomenalny przykład tego zabiegu mogę przywołać tutaj „Death Note", a konkretnie – jak łatwo się domyślić – kreację L'a i Lighta. Gdy bliżej przyjrzymy się tym postaciom, z łatwością zauważymy, że są one niemal identyczne, różnią ich właściwie tylko zewnętrzne szczegóły czy nawyki nabyte gdzieś w trakcie życia, zaś cechy charakteru mają dokładnie te same, wykorzystują je również w bardzo podobny sposób. Ba, nawet główny cel ich obu jest taki sam, jeśli pozostaniemy przy najogólniejszym jego wariancie, czyli „zaprowadzeniu sprawiedliwości". Tak naprawdę różni ich tylko to, co rozumieją pod pojęciem dobra i zła. Oczywiście można to rozegrać również w inny sposób. Można na przykład stworzyć bohaterów bardzo podobnych do siebie, jednak różniących się jedną, kluczową cechą, można stworzyć ich zupełnie różnych, jednak mających tę samą kluczową cechę, można stworzyć bohaterów, którzy w trakcie opowieści stopniowo zamieniają się rolami, można też wymieniać tak jeszcze długo. Warto jednak pamiętać, że nigdy nie mamy tylko jednej opcji do wyboru oraz że – to jest akurat moja całkowicie subiektywna opinia i nie każdy musi ją popierać – im więcej łączy protagonistę i antagonistę, tym ciekawsze plot twisty można wykorzystać w opowieści.

Przejdźmy teraz do tego, czym powinien – oczywiście według mnie – cechować się bohater-skurwiel i/lub bohater-psychopata. Zacznijmy od zwyczajnego skurwiela. Pamiętajmy tu koniecznie, że, jak wcześniej wspomniałam, w opowieści realistycznej nic nie jest czarno-białe, więc ów skurwiel powinien mieć jakiś słaby punkt, coś, przez co na chwilę zapomina o swojej twardej naturze i mięknie mu serduszko. Mogą to być szczeniaczki, może to być wspomnienie matki, może to być przemoc wobec dzieci, może to być wypadek samochodowy – właściwie cokolwiek, co sprawi, że nasz cham będzie mógł się na chwilę zatrzymać, może trochę rozkleić, poczuć gulę w gardle, przywołać pewne szczęśliwe lub bolesne wspomnienia. Wielu autorów, tworząc taką postać, nieświadomie ją odczłowiecza, robiąc z niej istną maszynę powtarzającą raz za razem „exterminate!", osobę zaprogramowaną wyłącznie tylko na tryb badassa. Zapominają, że bohater ten też (zazwyczaj) jest człowiekiem i podobnie jak każdy z nas ma chwile zadumy oraz pewne słabe punkty, są widoki, których nie może znieść oraz osoby, do których jest przywiązany. Może się załamać, może wybuchnąć gniewem, gdy nasz bohater powie mu coś nieprzyjemnego, może czasem mieć potrzebę wykrzyczenia się czy walnięcia pięścią w ścianę, czym zirytuje sąsiadów z mieszkania obok. Gdy skurwiel nie jest skurwielem 24/7, daje mu to +50 do realizmu. Niestety na Wattpadzie często zdarzają się też przegięcia w drugą stronę i w wielu opowiadaniach skurwiel jest skurwielem tylko z nazwy, a przez większość czasu zachowuje się jak szczeniaczek. Trzeba tutaj wyczuć balans pomiędzy badassem a szczeniaczkiem; proporcje między tymi dwoma rzeczami dadzą nam pełny obraz postaci i, powiedzmy, jeśli badassa i szczeniaczka będzie w postaci mniej więcej po równo, otrzymać możemy porywczego gościa ze skłonnościami do niekontrolowanych wybuchów agresji albo postać grającą jedną z tych ról na pokaz. Jeśli badassa jest wyraźnie mniej niż szczeniaczka, mamy spokojnego bohatera, któremu zdarza się czasem wybuchnąć, a jeśli badass znacznie przeważa, możemy otrzymać typowego skurwiela. Ważne jest, żeby nie stworzyć bohatera, który w stu procentach jest badassem lub szczeniaczkiem, ponieważ wkraczamy wtedy w rejony czarno-białego świata.

Powiedzmy teraz kilka słów o psychopatach. Czytałam kiedyś trochę o tym i dowiedziałam się, że to zaburzenie dotyka głównie osób o inteligencji znacznie wyższej lub znacznie niższej niż przeciętna. Co to oznacza? Popkultura zasypuje nas superinteligentnymi psychopatami, jednak nie jest to żadna reguła, a naszą postać możemy poprowadzić w zupełnie innym kierunku. Warto też zauważyć, że psychopatia nie jest zaburzeniem, którego ofiara gania po mieście z siekierą i zabija przypadkowych ludzi. Psychopata właściwie wcale nie musi zabijać. Postać taką powinno cechować przede wszystkim skoncentrowanie na sobie, swego rodzaju narcyzm, brak jakiejkolwiek empatii i zdolności tworzenia głębszych więzi z drugim człowiekiem (więc sorry, fanki creepypast, żaden seryjny morderca raczej się w Was nie zakocha), mniejszy poziom lęku i brak poczucia winy, często porywczość, wyrachowanie i przede wszystkim obsesyjna chęć kontrolowania całego otoczenia. Nie chcę tu nikomu robić żadnych wykładów z psychiatrii, bo nie mam do tego kompetencji, ale nawet po pobieżnym researchu można wyszczególnić te właśnie cechy, które mogą być punktami zaczepienia dla psychopatii bohatera. Warto zwrócić tu uwagę na postać Hannibala Lectera (wypowiem się tu tylko o serialu, bo książki niestety jeszcze nie miałam okazji przeczytać), którego uważam za wyjątkowo ciekawie zbudowaną postać psychopaty. Podstawą jego problemu nie jest to, że morduje ludzi, tylko to, jak bardzo mydli oczy wszystkim wokół i wykonuje ruchy, które najbardziej mu się opłacają, nie zwracając uwagi na innych, tylko po to, żeby osiągnąć jak największą kontrolę nad sytuacją i trzymać wszystkich w garści.

***

Well, to by było na tyle na ten moment. Macie jakieś własne spostrzeżenia czy metody dotyczące kreacji „tego złego"? Jak Wy budujecie takich bohaterów? No i oczywiście: jak podoba Wam się taki rodzaj notki? Bylibyście zainteresowani podobnymi omówieniami innych typów postaci? Podzielcie się swoją opinią! 

Plus, jako że wiem, że część moich czytelników jest ze Szczecina – wybieracie się na Pyromagic? Jeśli tak, dajcie znać, może się zobaczymy :P

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top