Rozdział 45

W nocy budzę się, bo słyszę jak ktoś rzuca kamieniami w moje okno.Wstaję z łóżka i patrzę przez nie, ale nikogo nie widzę.Mój telefon zaczyna wibrować, a ja biorę go do ręki, patrząc kto dzwoni.Drew...

-Czego chcesz?Jest środek nocy pacanie - mówię rozdrażniona.

-Otwórz mi balkon, bo trochę zimno jest na dworze, a nie chce być chory.

-To ty rzucasz kamieniami w moje okno?! - podnoszę głos.

-Tak, otwórz, proszę - mówi cicho, a ja się rozłączam.

Mam go znowu wpuścić do mojego pokoju w nocy..coś czuję, że będzie zabawnie.

Otwieram to okno balkonowe i rozglądam się, ale nie widzę tego debila. Po chwili zauważam sylwetkę stojącą z rogu balkonu.

-No chodź tu głupku do środka - szepczę, a Drew zaczyna się śmiać i wyłania się z ciemności.

Gdy widzę jego szeroki uśmiech, moje serce natychmiast reaguje.

Wpuszczam go do środka i od razu tego żałuje, bo czuję jego gorący wzrok na moich odkrytych nogach.

-Jest zima, a ty śpisz tylko w koszuli? - pyta, lustrując mnie nadal, co mnie dekoncentruje.

-Drew, przypominam ci, że ty byłeś na moim balkonie, gdzie jest śnieg i pewnie z -15 stopni.

-Mądra jak zawsze - prycha.

-Dobra, co chciałeś?Chciałabym iść spać, bo jutro jest szkoła.

-Nadal czekam na twoją odpowiedź.

Wzdycham i siadam na łóżku. Patrzę na niego i pokazuje mu, żeby usiadł obok mnie. Chyba nie zrobi mi krzywdy, prawda?

-Drew..ja sama nie wiem jaka jest odpowiedź na twoje pytanie - mówię szczerze. - Miałam ciężki dzień i chciałabym o nim zapomnieć..

-Co się stało?

-Nic takiego..po prostu komuś się podobam i tyle.

-Komu? - jego ton głosu błyskawicznie zmienił się z miłego na wściekły.

-Przestań, nie powiem ci.To moja sprawa.

-Moja również Man, wiesz, że i tak tego gnojka znajdę - dotyka moją dłoń, a ja zastygam.

Patrzę na jego twarz i mimo, że jest ciemno i tak widzę jego piękne oczy.Stop..co ja wygaduje.

-Idź już, proszę - szepczę.

-A co..boisz się, że coś ci zrobię? - swoją dłonią kreśli jakiś szlaczek na moim ramieniu, co wywołuje u mnie dreszcze. - Tylko twoje ciało tak reaguje na mnie, skarbie - przybliża swoje ciało do mojego. - Mam ochotę cię pocałować..mogę?

Nie odpowiadam, tylko sama wpijam się w jego usta, które nie chciały się zamknąć. Drew od razu reaguje i łapie mnie za policzki, aby pogłębić pocałunek. Wpycha mi język do ust i zaczynam z nim walczyć. Chłopak popycha mnie na łóżko i sam kładzie się obok mnie, nie odrywając swoich ust od moich. Wplata swoje palce w moje włosy, a ja mruczę z zadowolenia, bo tak dawno tego nie robił.

Siadam na nim okradkiem i przerywam pocałunek. Patrzę mu w oczy, a on łapie mnie za biodra.

-Kocham patrzeć na ciebie w tej pozycji - mówi i czuję jego członka.

-Drew.. - wzdycham i opadam na niego, a potem oboje jęczymy.

Nie powinnam tego robić, ale nie mogę się oprzeć.

Atakuje go pocałunkiem, a on chwyta mnie za tyłek.

-Drew..proszę..

-O co prosisz?

-Dotknij mnie.. - dyszę wprost jego usta.

Jego dłoń natychmiast odnajduje moje majtki, a ja zaczynam drżeć.

-Nie tak szybko - śmieje się.

-To nie moja wina, że tak szybko przy tobie dochodzę.Nie wiesz jaki jesteś seksowny?

Całuje mnie delikatnie i odkrywa moje miejce intymne. Jego palec pospiesznie wchodzi we mnie, a ja opadam na niego całym swoim ciężarem. Szybko porusza palcem, a ja kołyszę się niespokojnie. Dołącza do niego drugi palec, a ja zaczynam jęczeć, ale Drew szybko ucisza mnie pocałunkiem.

Kiedy powoli wsuwa i wysuwa ze mnie swoje palce, płonący we mnie ogień rozpala się jeszcze mocniej. Później je wyjmuje, sprawiając, że czuję się pusta i zdesperowana.

Drażni się ze mną..ale nie za długo, bo znowu jego palce wchodzą we mnie.

Po chwili czuję ten błogi stan, ale Drew nie przestaje poruszać palcami we mnie.

-Drew..już..proszę.

Całuje moją szyję, a moje hormony szaleją.

-Drew.. - dyszę. - Musisz już iść.

-Nie muszę - przysysa się do mnie. - Chcę być tu z tobą dzisiaj.

-Tak i mnie pieprzyć, nie dziękuję.

-Kochanie, uwielbiam jak używasz takiego brzydkiego słownictwa.

Podnoszę się lekko i zsuwam z Drewa jego dresy i bokserki, a następnie opuszczam swoje biodra. Jego ogromny członek wchodzi we mnie, a ja głośno wzdycham.

-Mandy - chłopak wzdycha, a ja zaczynam się poruszać, do przodu i do tyłu.

Prostuje się i patrzę z góry na niego.Drew obejmuję moje plecy i znów przyciąga mnie do siebie tak, że nasze klatki piersiowe się dotykają i zaczyna unosić biodra w mój rytm.

To świetne uczucie znów czuć go w sobie. Brakowało mi go.

-Mmm-mmh..jesteś świetna - jęczy mi do ucha. - Mój kutas tęsknił za twoją małą dziurką..

-Drew.. - śmieje się, a on przyspiesza.

Nie zadawalamy się długo sobą, bo oboje po chwili sztywniejemy i dochodzimy.

Opadam na jego ciało, nadal czując go w sobie.

-Mandy.

-Co? - próbuje uspokoić oddech.

-Bierzesz tabletki?

O kurwa.

-Nie - wstaje szybko z niego i siadam obok niego. - Ubierz się.

Szybko podciąga spodnie.

-Nie miałem gumki.. - mówi przerażony.

-Sądzisz, że zajdę, kurwa, w ciążę?

-Nie..nie wiem..po prostu..

-Okej, spokojnie, nic się nie stało.Nie będę w ciąży - nie umiem spojrzeć mu w oczy. - Mógłbyś już iść? - mówię cicho.

-Myślałem, że będę mógł zostać..

-Źle myślałeś - nabieram odwagi i patrzę na niego.

-Czy to była twoja odpowiedź?

-Drew..

Czy to był tylko seks?Nie umiem tego określić.

>>>

Dwa dni później wychodząc z domu zderzam się z Shawnem.

-Uważaj jak chodzisz - bąkam pod nosem.

-Gdzie idziesz?

-Do sklepu.

-Idę z tobą.

-Okej - wzruszam ramionami.

Wychodzimy z posesji, a Shawn od razu zaczyna mówić.

-Co ty taka dzisiaj nie w humorze?

Czy on nie umie się zamknąć?

-Okres się zbliża.

-Niepotrzebnie pytałem, teraz pewnie masz ochotę mnie zamordować - śmieje się.

-Czytasz mi w myślach - mimowolnie się uśmiecham.

-Jestem najlepszy w czytaniu w myślach - mówi pewnym siebie głosem.

-Jasne - prycham.

-A tak w ogóle to po co idziesz do sklepu?

-Po podpaski - kłamię.

-Aha, okej.

Po chwili ciszy wybucham śmiechem.

-Co?

Spoglądam na niego.

-Ale ty jesteś łatwowierny, kretynie.

-Nie idziesz po podpaski?

-Nie - zaczynam się śmiać. - Nie pozwoliłabym ci iść ze mną, to jest zbyt intymna rzecz.

-Rozumiem, rozumiem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top