Rozdział 44
Przebrałam się w szare leginsy i jakąś czarną koszulkę, bo nie chciałam wyglądać przy Mike'u jak jakiś wieśniak.
Uczesałam też włosy, bo od rana ich nie tknęłam.Nałożyłam tylko korektor pod oczy i w sumie byłam gotowa.
Pościeliłam ładnie łóżko i ogarnęłam syf z biurka.Zdecydowanie nie umiem trzymać za długo porządku w swoim pokoju.Mam to chyba po ojcu.
Słyszę dzwonek na dole do drzwi i wychodzę szybko z pokoju, zbiegam po schodach, aby być pierwsza przed Shawnem.Jeszcze by coś mu nagadał głupiego, a Mike zasypywałby mnie pytaniami, a tego wolałabym uniknąć.
Otwieram drzwi i widzę szatyna uśmiechniętego od ucha do ucha z winem w ręku.
Aż wręcz szczerze się do niego widząc mój ulubiony alkohol.
-Nie musiałeś - zapraszam go gestem ręki do środka.
Zdejmuje buty i odkłada kurtkę oraz szalik.
Patrzy na mnie i podaje mi wino.
-Jesteśmy sami? - pyta.
-Nie - wtrącił się Shawn, który nagle wyłonił się z kuchni.
Spoglądamy w jego stronę, a ja przewracam oczami.
-Nie zwracaj na niego uwagi - mówię do Mike'a.
-Mam nadzieję, że się nie upijesz, Mandy.Ostatnim razem było fajnie, ale wiesz..to znowu skomplikowałoby naszą relację.
Zaciskam zęby i powstrzymuję wybuch złości.
-Chodź - bąkam do chłopaka i idę do pokoju.
Po chwili jesteśmy w moim małym kąciku, a Mike siada na moim łóżku.Już chyba wiem jaki będzie komentarz.
-Ale masz wygodne łóżko - kładzie się na nim i mruczy zadowolony.
Śmieje się.
-Wiem, każdy mi to mówi.
-Cudowne wręcz, gdzie kupiłaś?
-Nie wiem, rodzice kupowali.
-To zatem ci je ukradnę - zerka na mnie i uśmiecha się.
-O nie, chcesz żebym spała na niewygodnej podłodze?
-Masz dywan, więc też powinno być miękko - parska.
Siadam na obrotowym krześle obok biurka i patrzę na niego, jak dotyka mojej pościeli i gapi się w sufit.
-Nie myśl tyle, bo osiwiejesz - przerywam ciszę.
Opiera się łokciami i patrzy na mnie.
-Spokojnie, co oglądamy?Tą laleczke Chucky?
-Czemu nie - wzruszam ramieniem. - Pójdę po kieliszki i korkociąg - pokazuje na wino i wychodzę z pokoju.
Gdy jestem w kuchni i szukam zakichanych kieliszków i tego korkociągu, wchodzi Shawn.
-Szukasz czegoś?
-A nie widzisz?
Okej, muszę się opanować, bo znowu zacznę go wyzywać, a przecież zawarliśmy rozejm.
-Spokojnie, pytam tylko, sztywniaro.
Odrywam wzrok od szafek i patrzę na tego dupka.
-Coś ty powiedział? - warczę.
-Łatwo cię zdenerować.
-Zwolnij się, bo mam cię dość - wypalam.
Shawn podchodzi do mnie blisko i patrzy mi w oczy.To robi się zbyt..intymne, okej?Niech stąd pójdzie.
-Mówisz to wszystko w gniewie, a tak naprawdę myślisz inaczej.Chcesz mnie tutaj, bo się do mnie przywiązałaś.
Marszczę brwi i prycham.
-Jasne, co ty możesz wiedzieć.
-Wiem o tobie wszystko.
-Yhym, tak, na pewno - wymijam go i staje w progu. - I tak na przyszłość..nie podchodź do mnie tak blisko, bo cuchniesz.Mógłbyś się w końcu umyć - uśmiecham się fałszywie i idę na górę.
Gdy wchodzę do pokoju, próbuje opanować złe emocje i zapomnieć o indcydencie, który miał miejsce przed chwilą.Czemu Shawn tak na mnie działa?Dlaczego tak bardzo lubi mnie drażnić i wkurzać?Kiedyś naprawdę mu przywalę.
Zamykam drzwi od swojego pokoju i patrzę na Mike'a, który robi coś na swoim telefonie.
-Mam wszystko - uśmiecham się i kładę rzeczy na biurku.
Mike odrywa wzrok z ekranu telefonu i obseruje mnie.
-To super, nie mogłem się doczekać - śmieje się. - Może ja otworzę? - proponuje.
Podaje mu korkociąg, a on bierze wino i je otwiera.Ja natomiast siadam na swoim obrotowym krześle i patrzę jak chłopak nalewa do kieliszka alkohol.
-Co tak myślisz? - podaje mi.
-Nie..po prostu patrzyłam jak nalewasz wino - parskam. - Nie mam nad czym myśleć.
-Uhum..okej, więc, co?Oglądamy?
Biorę laptopa i szukam w internecie tego filmu.Po chwili znajduje go i włączam, żeby się załadował.
-Może usiądziesz obok mnie? - Mike proponuje i spoglądam na niego.
Siedzi na łóżku.Aha, no tak chce się do mnie zbliżyć.
Biorę łyk wina i wzdycham.
-No dobra - wzruszam ramionem i biorę ze sobą laptopa na moje kolana.
Siadam niezbyt blisko niego i od razu czuję jego wzrok na mnie.I to dość intensywnie.
-Może pójdziemy gdzieś potem? - pyta.
-Jasne - nie patrzę na niego, bo mi trochę głupio.
Mike to mój kolega i nikt inny.Nie chce nikogo..a tymbardziej jego.Bez obrazy, ale on po prostu nie jest w moim typie.Jest taki..doskonały i perfekcyjny.Jego włosy są tego żywym przykładem.
Shawn też jest dokskonały, a mimo tego jednak cię do niego ciągnie.
Ugh, nie, nie, nie.Shawn nie ma z tym nic wspólnego.
Czuję jak Mike przysuwa się lekko, a ja się automatycznie spinam.Włączam film i biorę wielki łyk wina.
-Chyba byłaś spragniona - śmieje się.
-Bardzo - parskam.
Po 10 minutach filmu zaczyna się coś dziać, a ja do cholery czuję jak dłoń Mike'a przesuwa się ku mojej.Nie wypada mi jej odsunąć, bo wyjdzie wtedy niemiło.
Odchrząkuje i poprawiam się na łóżku, trochę oddalając się od jego ciała.
Po chwili znowu się przysuwa, a ja nie wytrzymuje.
-Co ty robisz? - mówię oburzona i zarazem zła.
Patrzę na niego i widać w jego oczach przerażenie.
-Yyy..no nic - uśmiecha się lekko.
-Nie, przysuwasz się do mnie - zaczynam.
-Nie...wydaje ci się - odwraca wzrok i patrzy na laptopa.
-Nie ignoruj mnie, powiedz o co ci chodzi, Mike - przewracam oczami.
Spogląda na mnie i widać, że bije się ze swoimi myślami.Bierze duży łyk swojego wina i mówi:
-Podobasz mi się.
-Co? - pytam z niedowierzaniem.
-Słyszałaś.
-Tak, ale..okej, czemu ja?
-Bo jesteś taka inna od dziewczyn z naszej szkoły..taka skryta.Po prostu stało się i tyle - wzrusza ramionami.
-Wybacz, Mike, ale ja nic do ciebie takiego nie czuje..
-Wiem, zauważyłem to już wcześniej - mówi smutno.
-To po co mi to powiedziałeś? - zatrzymuje film, bo nie ma sensu, aby dłużej chodził.
-Bo ciążyło mi to na sercu.Każdego dnia w szkole, gdy gadaliśmy to myślałem, że coś się zmieniło, ale jednak nic nie uległo zmianie.A musiałem ci to powiedzieć, bo duszenie w sobie emocji nic nie daje.
Zaskakuje mnie jego wypowiedź.Nie spodziewałam się, że bedzie taki..bezpośredni.
-Cóż..dzięki za szczerość i przepraszam, że tak wyszło.
-Mandy, po prostu będzie dobrze jak będziemy się przyjaźnić.Nie chce tracić z tobą kontaktu, bo jesteś fajną dziewczyną - uśmiecha się lekko.
Fajną dziewczyną..wcale nie jestem taka fajna - myślę.
-Okej, nie ma problemu - czuję zakłopotanie. - Ale czy..umm..mógłbyś już sobie pójść?Nie chce być chamska ani nic, ale po prostu dziwnie się z tym czuję..rozumiesz? - wstaje z łóżka i patrzę na niego z góry.
-Jasne - dopija wino i także wstaje. - Napiszesz jak sobie to wszystko przemyślisz?
-Po co mam pisać? - pytam.
-Tak po prostu - uśmiecha się. - Żeby wiedzieć, że żyjesz - zaczyna się śmiać.
-Napiszę - dołączam do niego.
Podchodzi do mnie i robi coś czego bym się nie spodziewała w tej chwili, po tym co powiedział i dostał kosza.Przytula mnie.Moje brwi idą do góry, a ja znowu się spinam.
-Na razie - wychodzi z mojego pokoju, zamykając za sobą drzwi, a ja zostaje sama z milionem myśli.
---------------
Przepraszam za tak długą przerwę.. :l
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top