Prolog
...biegła i biegła, ale końca plaży nadal nie było widać, a jej brakowało już sił.
Jej sukienka była brudna i poszarpana...
Odwróciła się mając nadzieję, że nikogo tam nie zobaczy...
Ale był.
Był i zbliżał się do niej. Był coraz bliżej...
Dziewczynka schyliła się i zaczęła zbierać kamyki. Jej rączki były drobniutkie i blade, jak u porcelanowej laleczki. Lecz nie dało się tego zauważyć, bowiem miała je zaniedbane. Były całe brudne i okaleczone.
Wstała i zaczęła rzucać w niego kamieniami. Jej rączki były krótkie i słabe, więc kamyki go nie dosięgały.
...A on był coraz bliżej...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top