#8

Po godzinie wpatrywania się w morze, Oceania stwierdziła, że najwyższy czas na powrót do bazy i sen.

Dziewczynka nie miała problemów z dotarciem do swojej skrytki, więc gdy się tam znalazła nie było jeszcze ciemnej nocy.

Oceania była bardzo głodna i w ostatniej chwili powstrzymała się od zjedzenia surowego mięsa.
Wiedziała bowiem, że jeśli je zje to może zachorować, a wtedy trudno by jej było przetrwać w dziczy.

Do rozpalenia ognia potrzeba zapałki...

O nie! Kompletnie o tym zapomniałam!

Oceania przeraziła się, bowiem wiedziała, że pocieranie drewna o drewno na pewno jej się nie uda. Widziała przecież w telewizji, nawet dorośli sobie z tym nie radzili.

Ze złością zrzuciła z drzewa torbę. Nagle coś z niej wypadło. Było to tak małe, że dziewczynka nie mogła ujrzeć co to jest, z takiej wysokości.

Zaciekawiona zsunęła się z drzewa i podeszła do tajemniczego obiektu.

Było to pudełko od zapałek!
Oceania nie mogła uwierzyć w swoje szczęście!

Z niecierpliwością próbowała otworzyć pudełko, ale była tak zdenerwowana, że w ogóle jej to nie wychodziło.

A jeśli będzie puste?

Już! Otwarte! Były tam!

Zaraz...

Ta jest już użyta...
Ta kompletnie połamana...
Ta też użyta...

Oceania z coraz wiekszym niepokojem obserwowała wszystkie zapałki po kolei.

Jest! Jedna jest nienaruszona!

O! A tutaj druga!

Użyta,
Użyta,
Połamana...

Z całego pudełka zapałek tylko trzy były jeszcze do użycia.

Nie jest tak źle...

,,No oczywiście Oceanio, że nie jest źle! Pamiętaj! W każdej sytuacji doszukuj się pozytywnych rzeczy."

Dziewczynka przypomniała sobie słowa Molly, ale czym prędzej uciszyła ten cichutki głośnik w jej głowie i zabrała się za rozpalanie ognia.

                       ~·~

Okazało się, że gotowanie mięsa na patyku wcale nie jest takie proste.

Oceania bardzo się niecierpliwiła bowiem zapadał już poważny zmrok, a ona nie znała aż tak dobrze drzewa, żeby móc wspinać się po nim w ciemności.

Mięso nie było jeszcze wystarczająco ugotowane, ale na tyle dobrze, że nie było już surowe. Oceania postanowiła zaryzykować.

Zdjęła mięso z patyka i spróbowała oderwać kawałek. Jednak mięso to nie chleb. Trzeba było posunąć się do innych metod. Na całe szczęście w torbie znalazł się również scyzoryk.

Wtedy dziewczynka przypomniała sobie, że ta torba należała do jednego ze starszych chłopców, który był harcerzem!
Ale miała szczęście!

Oceania z małymi trudnościami odkroiła jedną trzecią mięsa, a resztę schowała do torby.

Mięso nie było aż tak dobre, ale dziewczynka miała pewność, że nie zachoruje.

Jutro będzie lepiej smakować, mięsko będzie pyszne, a chleb też mogę podgrzać aby był chrupiący.

Tak jak Molly, która każdego ranka podgrzewała bułeczki.

Oceania uderzyła się w policzek uciszając przy tym swój wewnętrzny głos.

Czym prędzej skończyła kolację i jeszcze raz sprawdziła czy, aby na pewno ogień jest bezpiecznie otoczony kamieniami.

Po czym weszła na drzewo wraz ze swoją torbą, by jeszcze raz ją powiesić.

Jutro muszę poćwiczyć wytwarzanie ognia z kamieni lub patyków, bo pozostały mi już tylko dwie zapałki...

Oceania wygodnie umieściła się w śpiworze i patrzyła na ciemne niebo pełne gwiazd.

A Molly na dodatek smarowała ciepłe bułeczki pyszną mailinową konfiturą...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top