#10
Pułapka była taka sobie, ale Oceania nie znała innego sposobu, a wiedziała, że musi już zacząć martwić się o niewystarczające zapasy mięsa.
Dziewczynka z pozbieranych patyków uformowała klatkę, której jedna ściana była uchylona i podparta do góry za pomocą patyka. Gdy włoży do tej klatki swoje resztki mięsa i położy ją gdzieś w krzakach, jakieś małe leśne zwierzątko powinno kierować się zapachem przynęty i wejść do klatki pocierając się przy tym o patyk, który przewroci się zamykając przy tym klatkę wraz ze zwierzęciem.
Dziewczynka złapała klatkę w swoje brudne rączki ( postanawiając, że się dzisiaj umyje) i schowała ją w krzakach blisko ,,swojego drzewa".
Po dwudziestu minutach bezczynnego czekania, w końcu zrezygnowała i postanowiła pójść na plażę się umyć.
Droga była już jej dobrze znana. Każdego dnia szła w tą i z powrotem, więc znała już tę drogę jak własną kieszeń.
Dzień był dzisiaj ciepły i słoneczny, lecz wiał duży wiatr. Morze wyrzucało na brzeg duże zimne fale.
Oceania bez zastanowienia, śmiałym krokiem weszła do lodowatej wody.
Jednak gdy włożyła włosy do wody zauważyła, że zlepiają się z sobą i robią się sztywne.
No tak! Przecież w morzu jest sól, a to chyba niezbyt dobre rozwiązanie dla włosów.
Oceania zrozumiała, że musi znaleźć jakiś strumyk, rzeczkę lub jezioro, które nie są za brudne.
Wyruszyła, więc na poszukiwania.
Okazało się, że jest pewne bardzo czyste małe jeziorko tuż obok schronienia dziewczynki. Jednak nigdy go nie zauważyła, gdyż był na północ, a ona nigdy w tamtą stronę nie szła.
Jeziorko, a raczej staw, było wielkości średniego basenu.
Dziewczynka z przyjemnością zanurzyła się w chłodnej wodzie i spędziła tam pół godziny.
Gdy już zaczęła trząść się z zimna wyszła i ruszyła z powrotem do swojego domku na drzewie.
Podchodząc do swojej polany usłyszała ciche popiskiwanie dochodzące z krzaków. Przypomniała sobie, że zostawiła tam przecież pułapkę!
Szybko podbiegła w tamto miejsce i zauważyła coś okropnego!
Coś, co przypominało Pysię, króliczka pewnej dziewczynki, u której była na urodzinach. JEDYNY raz kiedy była u kogoś na urodzinach. Tylko, że tamte zwierzątko nie miało takiej błotnistej, szarej i mokrej sierści... No i Pysia nigdy nie miała otwrtej rany, z której lał się strumyczek krwi.
Pyszczek tego stworzenia miał zakrzepniętą krew pod lewym okiem, co przypomniało Oceanii o tym horrorze, który oglądała nielegalne z Chloe, cztery miesiące temu.
Ten dziki królik miał ranę oczywiście przez Oceanię. To OCEANIA zaprojektowała tę klatkę i to OCEANIA wybrała, SPECJALNIE, ostry patyk, by na wszelki wypadek nie uciekło jej mięsko...
Dziewczynka spojrzała prosto w oczy zwierzęciu i podniosła ręce...
...czas na obiadek...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top