6. Going dumb

     ,,I don't know how you do it, i'm in ruins
I don't know, but my head's in overload"

Liam rzeczywiście zabrał starszego do siebie. Mimo że nie czuł się komfortowo, wiedział że właśnie tak należy postąpić. gdy razem jedli kolację wraz z rodzicami, zastanawiał się co teraz będzie. Nastolatek co prawda opowiedział kiedyś rodzicom o Theo,  jednak tylko to że chodzą razem do szkoły - nie wspominał o niczym złym co zrobił chłopak. Nie wstydził się tego, ani nie czuł się z tym nieodpowiednio, chciał tylko aby rodzice pozwolili mu przenocować bez żadnych problemów. Theo to wyczuł, więc zapytany o cokolwiek, odpowiadał tak jakby on i Liam byli prawdziwymi przyjaciółmi.  Jednak obaj wiedzieli że to czyste kłamstwa.
   Po kolacji, Liam przygotował dla siebie materac. Nawet jeśli jego łóżko było duże i spokojnie zmieściliby się obaj, to wolał oddać je brunetowi, który właśnie wyszedł  z łazienki, po skończonej kąpieli.  Theo usiadł przy biurku młodszego, po chwili zauważając wiszące na ścianie zdjęcia. Pomyślał wtedy że Liam ma szczęście do rodziny i przyjaciół, w porównaniu do niego.
- Rozgrzałeś się? - głos Liama był teraz cichy i nieśmiały. Chłopak uważnie patrzył na Theo siedząc na materacu. Brunet odwrócił się do niego i pokiwał głową - Dobrze. Wskakuj do łóżka, chyba że chcesz coś porobić albo nie wiem...
- Mozemy się położyć - odparł Theo patrząc na zegarek, który wskaziwał dosyć późną porę - Jesteś pewien że  powinnienem spać w Twoim łóżku?
   Dunbar posłał mu ostre spojrzenie, po czym palcem pokazał mu, aby się położył. Theo prychnął w odpowiedzi, lecz zrobił to co nakazał mu młodszy. Po chwili leżeli przykryci kołdrami w ciemności i ciszy, która tym razem była dosyć komfortowa.  Liamowi dziwnie było z myślą że chimera zgodziła się z nim pójść. W końcu nie łączy ich nic takiego, własciwie nie powinien z nim przybywać ani rozmawiać. Theo przyciągał go w jakiś sposób i Liam właśnie zaczynał zdawać sobie z tego sprawę. Cieszył się ze mógł dać mu trochę ciepła, pozwolić mu spać w wygodzie czy nakarmić normalnym, nie puszkowym, jedzeniem. Cieszył się że Theo jest u niego.
    Blondyn zaczął zasypiac,  gdy starszy zaczął przewalać się po jego łóżku.  Dunbar westchnął poirytowany po paru minutach, kiedy tamten nie mógł się ułożyć. Dlatego podniosł się do siadu i ze zmrużonymi oczami popatrzył w stronę łóżka.
- Co ci się. Kurwa. Dzieje. Typie? - Theo na chwilę przestał się ruszać, słysząc zaspany głos chłopaka. Przewrócił się w jego stronę, wpatrując się w niego. Mimo że w pokoju panowała ciemność, to Theo doskonale dostrzegł przymknięte oczy i rozwijane włosy nastolatka.
- Wybacz, mam problemy z zasypianiem - szepnął kładąc się na plecach. Liam przetarł twarz rękami,  zastanawiając się co może zrobić - dawno nie  było mi tak wygodnie ale...
- Ale? Oddałem Ci łóżko i jeszcze narzekasz? Co jest z Tobą nie tak? - zaśmiał się sarkastycznie.
     Theo nie odezwał się. Zaczął wpatrywać się w sufit, słysząc ostatnie słowa chłopaka w swojej głowie. Liam dopiero po paru chwilach zorientował się że mogło go to urazić. Wstał z miejsca i kucnął przy łóżku, wpatrując się w starszego. Przejął się bo poczuł niepokój chłopaka. Zacisnął delikatnie pięść na koszulce, gdy zobaczył jak Theo spogląda na niego. Widział w tym spojrzeniu pustkę, która dobijała go codziennie w nocy, ale skąd Liam miał o tym wiedzieć?
- Okej, przepraszam. Nie o to mi chodziło, chciałem...
- Połóż się obok. Zimno mi - odparł Theo wracając wzrokiem na sufit. Blondyn zamrugał, jakby się przesłyszał.
- Chyba sobie żartujesz - Theo w mgnieniu oka złapał go za rękę i pociągnął w dół, tak aby siedzial koło niego. Przesunął się pod ścianę, dając młodszemu miejsce do leżenia.  Dunbar uśmiechnął się, po czym znalazł się tuż koło chłopaka, a ich ramiona delikatnie się stykały - To wystarczy żebyś zasnął?
- Teraz jest po prostu lepiej - odparł Theo układając się w taki sposób, aby było mu wygodnie, ale żeby jednocześnie czuł ciepło młodszego kolegi - Jest idealnie - Dopowiedział sobie pod nosem.

____________________

    Nie został na obiad. Był już wystarczająco wdzięczny, a o dziwo nie chciał żerować na młodszym ani jego rodzinie. Dlatego chwile przed południem, pożegnał się z matką i ojczymem Liama z zamiarem wrócenia do swojej beznadziejnej rzeczywistości. Oczywiście nie obyło się bez namów kobiety do zostania na dłużej - polubiła miłego, grzecznego Theo z wzajemnością, oczywiście.
     Liam odprowadził chłopaka w ciszy. Bez słowa wcisnął mu również gruby koc, ze względu na to jaki chłód bił od jego ciała. Theo uśmiechnął się do chłopaka, przyciskając zielony materiał do piersi. Stali na chodniku koło auta starszego, wpatrywając się w siebie. Blondyn już rano powiedział mu, że może zostać na dłużej. Teraz też chciał mu to powiedzieć, ale widział w jego oczach że nie zamierzał.
- Jeśli będziesz kiedyś chciał przyjść, to zadzwoń - powiedział młodszy, opierając się bokiem o tylne drzwi, po tym jak brunet wsiadl za kierownicę - Numer już masz.
- Skoro już mi go dałeś, to chyba muszę go używać -  zaśmiał się starszy przez otwartą szybę, po czym uśmiechnął się do blondyna, który również to zrobił. Theo był spokojny; pierwszy raz od dłuższego czasu Liam wyczuł że jest lepiej. Jego oczy świeciły się teraz w słońcu, a uśmiech był szczery. Właśnie takiego chłopaka Liam chciałby zawsze widzieć. Szczęśliwego i spokojnego.
   - Głupieję przez Ciebie - szepnął prawie niemo blondyn, po czym przybliżył się do siedzącego w samochodzie chłopaka. Policzył w głowie do trzech i nachylił się, aby połączyć ich usta w delikatnym całusie. Pocałunek nie trwał nawet dwóch sekund, a zawstydzony Liam uciekł po chwili do domu. Zostawił Theo z ciepłem w sercu i uśmiechem, który został na jego ustach do końca dnia.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top