Rozdział 2~ "Trzymaj się z dala od Newt'a"
-Turniej Trójmagiczny?- westchnęłam pod nosem. -Przecież to zostało zakazane przez Ministerstwo Magii..
Najwyraźniej o tym samym pomyśleli pozostali uczniowiowie Ravenclaw'u, bo każdy miał przerażoną minę. Jedynie nieliczni byli zadowoleni. Dyrektora zadziwiła pasująca cisza na co zacząć mówić dalej.
-Hogwart w tym roku będzie miał zaszczyt gościć Instytut Magii Durmstrang..- w tym momencie drzwi do Wielkiej Sali otworzyły się szeroko a przez nie weszła około stu osobowa grupa czarodziejów. Byli to sami mężczyźni, ubrani w czerwono-brązowe, dość eleganckie stroje okryte futrem, wysokie, do kolan, skórzane buty a w ręku trzymali włócznie, którymi żąglowali. Wszędzie było słychać donośne brawa i wiwaty.
Dyrektor przybyłej szkoły - Harfang Munter* był wysokim, ciemnym brunetem oraz miał niezwykłe zielone oczy, które podkreślało ciemno brązowe, a wręcz czarne futro znajdujące się od jego ramion aż po koniec żeber z tyłu pleców. Był.. bardzo przystojny i młody, tak jak wszyscy z tej szkoły.
-Alise, nie sądzisz, że zaraz połowa dziewczyn obecna w tej sali omdleje przez nich?- westchnęłam cicho do siedzącej obok mnie dziewczyny. Miała ona krótkie do połowy szyi białe włosy i szare oczy. Całość dopełniały urocze dołki w jej policzkach. Od pewnego czasu coraz więcej rozmawiamy i można chyba powiedzieć, że jesteśmy dobrymi koleżankami co mnie cieszyło.
-Wybacz, ale, nie zgadzam się z Tobą...- również westchnęła po czym dodała. -..ponieważ przez tych przystojniaków zaraz padną WSZYSTKIE dziewczyny. - zaśmiała się szczerze po skończeniu swojej wypowiedzi. Również się uśmiechnęłam na jej słowa. Wyczekiwałyśmy co się wydarzy dalej.
Dyrektorzy obu szkół przywitali się jak starzy przyjaciele po czym, gdy zamieszanie ucichło, Aragon* mówił dalej. -.. oraz chce powitać Szkołę Magii i Czarodziejstwa Ilvermorny.- wtedy do sali weszła kolejna grupa czarodziejów. Tym razem, ubrani w niebiesko-czerwone stroje, prawdopodonie mundurki, weszli dumnym krokiem. Byli tu zarazem chłopcy jak i dziewczyny, nie było tutaj podziału podziału na płeć, tak jak w Hogwart'cie.
-Teraz wszystko się wyjaśniło, czemu mieliśmy zająć tylko dwa stoły..- szepnęłam do białowłosej. Uczniowie Durmstrangu zajęli stół Gryffindoru, natomiast Ilvermorny - Hufflepufu. Dlatego też, w tym momencie przede mną siedział niespokojny Newt, który nadal nie mógł zrozumieć co się dzieje, bo myślami był na drugim końcu świata wraz z Hipogryfami.
Agilbert Fontaine* podszedł do obecnych, dwóch dyrektorów i również się przywitali. Mężczyzna był ubrany w białą koszule, czarne spodnie oraz tego samego koloru marynarkę. Był on trochę bardziej zbliżony do wieku "naczelnika" Hogwartu.
-Karteczki z nazwiskami będziecie mogli od jutra wrzucać do czary ognia. Klasy poniżej 5, nie mogą brać udziału w turnieju. Kandydatów przedstawimy 24 grudnia, tuż po balu bożonarodzeniowym. A teraz życzę wszystkim smacznego.- rzucił na odchodne.
Wszyscy w sali byli zmieszani po za nowo przybyłymi gośćmi. Zaczęły się powoli dyskusje, rozmowy oraz wymiany uwag, czy to na pewno dobre posunięcie ze strony szkół. Zabraliśmy się po pewnym czasie za jedzenie.
-Kto normalny zgłosi się do turnieju gdzie zazwyczaj zdarza się dużo N I E wyjaśnionych rzeczy oraz Z A Z W Y C Z A J ktoś ginie?- westchnęła moją przyjaciółka bawiąc się jedzeniem.
-Są tacy śmiałkowie tutaj... gorzej jeżeli nikt nie nie zgłosi, albo czara ognia sama postanowi kogoś wybrać..- odrzekłam biorąc łyk gorącej herbaty. -Chociaż bardziej mnie zastanawia jak oni zrobią ten bal, a dokładnie czy znów będzie taka stypa jak w tamtym roku. No.. mówili, że tak było, ja tam tego nie wiem.- zaśmiałam się krótko.
-Zobaczymy. Został jedynie tydzień do wigilii.- powiedziała wesoło w moim kierunku szarooka.
-Ty zobaczysz.- posłałam jej lekki uśmiech. -Mnie i tak nikt nie zaprosi, chociaż tak czy tak, w ogóle nie mam ochoty iść. Poza tym nie umiem totalnie tańczyć a sukienkę ostatni raz miałam na sobie sama nie wiem kiedy... A szpilek nigdy nawet nie przymierzyłam, to samo tyczy się robienia makijażu.- odpowiedziałam jej poważnie na co ona odrzekła z istnym spokojem.
-Spokojnie, mamy czas.
-...Nie odpuścisz mi co?- spojrzałam na nią błagalnie.
-Nie.- Alise jedynie uśmiechnęła się triumfalnie.
Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę, po skończonej kolacji udaliśmy się do swoich dormitoriów. Newt był ciągle zamyślony i w ogóle się nie odzywał. Chciałam z nim porozmawiać o co chodzi jednak szybko zniknął nam z pola widzenia.
Przez następne pięć dni miałam w pokoju prywatne lekcje dotyczące "bycia kobietą". Po wywaleniu się tysiąc razy na butach z kilkunasto centymetrowym obcasem, na nowo nauczyłam się chodzić. Alise nie odpuściła mi ani na chwilę, bardzo się wczuła w rolę nauczycielki. Był tylko jeden problem.. Nie miałam z kim iść.
Pewnego dnia postanowiłam dojrzeć kruka, którym młody Scamander się opiekował. Było mu tutaj tak dobrze, że gdy miał okazje już dawno pofrunąć, postanowił zostać z chłopakiem. Weszłam szybko po schodach i zobaczyłam, że nikogo nie ma, bardzo mnie to zaniepokoiło.
-Cześć młody, jak się trzymasz?- zagadałam ptaka, który wleciał mi na ramię. Pogłaskałam powoli jego aksamitne, czarne pióra.
-Co tu robisz?- usłyszałam za sobą bezuczuciowy głos na co się odwróciłam, była to.. Leta Lestrange.
-Ja tylko.. przyszłam zobaczyć co u kruka, bo dawno u niego nie byłam...- odpowiedziałam po części zgodnie z prawdą, miałam też nadzieję spotkać Newt'a.
-..Kłamiesz.- rzuciła po czym poczułam pieczenie na policzku a czarne zwierzę odleciało z mojego ramienia. Dziewczyna zbliżyła swoją twarz do mojej po czym syknęła. -Trzymaj się z dala od Newt'a.- Dopiero po dłuższym czasie zrozumiałam co się zdarzyło.
-..Leta, Rachel? Co Wy tutaj robicie?- doszedł do nas głos Newt'a. Złapałam się za bolące miejsce i popatrzyłam na niego spod oka. Patrzył się na nas nie widząc co jeszcze powiedzieć.
-Ja.. może już sobie pójdę.- powiedziałam ze łzami w oczach i odbiegłam. Mój przyjaciel mnie zostawił.. To pewnie, dlatego unikał kontaktu ze mną..
Słyszałam, że ktoś za mną pobiegł, nie zważałam na nic, wybiegłam i ukryłam się za pobliskim zakrętem. Oparłam się o ścianę po czym bezwładnie osunęłam po niej. Łzy wypływały mi same z oczu. Po nieokreślonym czasie zauważyłam przed sobą jakże znaną sylwetkę. Chłopak nic nie powiedział, jedynie podszedł do mnie, uklęknął i mnie przytulił.
-..Czemu to robisz skoro już się ze mną nie przyjaźnisz?- spytałam go przez łzy ponosząc głowę z jego torsu.
-Skąd Ci takie głupoty do głowy przychodzą?- odpowiedział pytaniem na pytanie z zadziwioną miną. Ponownie wtuliłam twarz w jego ramie, tym samym mocząc ubranie chłopaka.
-..B-bo.. nie odzywasz się do mnie... i Leta... i..- ponownie się rozpłakałam, Scamander mocniej mnie przytulił.
-Nie wiem co Ci Leta powiedziała, ale jeśli chodzi o mnie to wybacz jeśli to tak wyglądało.. Starałem podnieść trochę oceny, bo mnie zmotywowałaś do tego i.. Próbowałem jedynie wymyśleć jak zaprosić Ciebie na bal..- mruknął cicho do mnie.
-..Co?
~~~~
*W czasach, w których dzieje się ta książka są to najpierwdopodobniejsi dyrektorzy przedstawionych szkół *wygląd totalnie zmyślam, bo nie ma o tym żadnych informacji* jednak informacje nie do końca mogą być na 100% idealne z zamyśleniami J.K.Rowling.
Taki rozdzialik, troszkę drama się zaczęła za co wybaczcie :'D Mam nadzieję, że się podobało ♡
~Shiro
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top