Rozdział 1~"D..dziękuję.."
Dziewczyna była zniesmaczona myślą zmierzenia się ze swoimi koszmarami, a dokładnie mówiąc - jednym koszmarem. Nie chciała aby inni zobaczyli jej lęk przez co ustawiła się na samym końcu. Oczywiście wszyscy nauczyciele wiedzieli o tym, więc nie zmuszali jej do pewnych rzeczy. Profesor spojrzał znacząco w jej kierunku na co jedynie kiwnęła, już lekko uspokojona, głową.
Gdy wszyscy po za Rachel zmierzyli się ze stworzeniem, bądź zjawą jak kto woli, Dumbledor oznajmił koniec lekcji przez co ta dwójka została niebawem sama w sali.
-Chcesz spróbować?- zapytał ją miłym tonem. Zastanowiła się chwilę i odpowiedziała krótko:
-Kiedyś muszę.
Tak oto zaczęła się powtórka jej koszmaru, z którym nie była w stanie sobie poradzić sama. Myślała również, że nikt tego nie widział oprócz przyjaznego profesora a jednak drzwi były lekko uchylone, przez nie do środka zaglądał młodszy, ciekawski Scamander.
Blondynka wykończona psychicznie podziękowała mimo wszystko za lekcje i wyszła pośpiesznie. Udała się w kierunku podwórka aby tam na spokojnie odetchnąć. Czuła się samotnie przez te pięć lat, jednak nie chciała tego okazywać. Nie tylko w szkole ale również w życiu prywatnym. Już dawno by się chętnie poddała i pożegnała z życiem, jednak nie miała odwagi oraz siły na to gdyż zawsze marzyła o wspaniałej, lepszej przyszłości. Zawsze sobie wmawiała, że później będzie jej o wiele lepiej i właśnie to trzymało ją na duchu.
Po nieokreślonym, jednak prawdopodobnie długim czasie niebiesko-oka wyszła z transu i udała się na wcześniej wspomniane miejsce - drugie piętro na schodach. Nie wiedziała czego ma się tam spodziewać, ale uznała że nie zaszkodzi zobaczyć. Gdy była prawie na miejscu usłyszała znajomy głos.
-Najpierw wyleczymy Ci skrzydło a potem będziesz mógł na spokojnie latać, na razie musisz solidnie wypocząć.- powiedział spokojnie Newt w kierunku małego kruka, który siedział na jego dłoni i miał zabandażowaną kończynę.
Krukonka wzięła głęboki wdech i podeszła do chłopaka siadają niepewnie obok niego na małym "poddaszu" z okienkiem.
-Jaki uroczy.- zaśmiała się zarazem cicho jak i wesoło Anakyo widząc ptaka. Brązowo włosy odwrócił się nagle w jej kierunku.
-Znalazłem go niedaleko lasu, nie mógł latać, bo ma złamaną główną kość skrzydła, dlatego postanowiłem się nim zaopiekować..- odrzekł zamyślony patrząc na nią nieśmiało. Gdy skrzyżowali spojrzenia, coś między nimi się zadziało, poczuli jakby.. Więź między sobą, jednak nie trwało to długo, bo oboje jak poparzeni przenieśli wzrok w kierunku czarnego zwierzęcia. Po chwili dodał jeszcze bardziej niepewnie: -..nie sądziłem, że przyjdziesz..
-..Uznałam, że trzeba skorzystać z okazji, bo..- zaczęła powoli. -..nikt mnie nigdy nie zaprosił ani nie zaproponował wspólnego spędzenia czasu..- mruknęła odwracając w zupełnie inną stronę zarumienioną lekko twarz. Doszła do wniosku, że zbytnio się otwiera przy tym chłopaku a praktycznie nawet go nie zna.
-R..rozumiem..- odpowiedział cicho Newt. - ..J..ak będziesz chciała to zawsze możesz przyjść tutaj, bo głównie tu spędzam czas.. O..oczywiście nie zmuszam..
-D..dziękuję..- szepnęła cicho w jego kierunku. Była.. szczęśliwa, po raz pierwszy w życiu poczuła szczęście i uznała, że jest to wspaniałe uczucie.
Następny czas, a mianowicie do listopada, minął bardzo szybko. Rachel bardzo zaprzyjaźniła się z Newtem. Dzięki niemu zrozumiała co to przyjaźń i zaczęła się częściej uśmiechać co nie umknęło uwadze chłopaka. Oboje ciągle nakręcali się pasją co do fantastycznych stworzeń. Mieli nawet wspólne marzenie - zwiedzić razem świat i odnaleźć je wszystkie po czym opisać ze wszystkim szczegółami każde z nich. Jednak Scamanderowi nie udało się jednej rzeczy - dowiedzieć czegoś więcej o dziewczynie i jej przeszłości.
-Newt! No choć!- zaśmiała się blondynka ciągnąc chłopaka za rękaw.
-Ale ja nie chcę się uczyć o eliksirach..- mruknął smętnie niezadowolony przez to iż dziewczyna chciała motywować go do nauki i spędzenia trochę czasu nad innymi przedmiotami szkolnymi niż jego ulubiony.
-Ale to nie gryzie!- Anakyo nie mogła przestać się śmiać widząc jego miny. -No dobrze, dobrze, zaczniemy w takim razie od zielarstwa.- w tym momencie chłopak jeszcze bardziej zamarł i chętnie by uciekł, ale gdy poczuł dłoń przyjaciółki na nadgarstku zorientował się, że nie może tego zrobić.
-..Zlituj się nade mną..- szepnął błagalnie w jej stronę. -Proszę..
Niebiesko-oka chwilę się zamyśliła po czym złożyła delikatny pocałunek na jego lekko rumianym policzku.
-Jak mnie złapiesz w ciągu 20-stu minut to się zastanowię.- rzuciła biegnąc w nieznanym mu kierunku.
Chłopak stał zdziwiony, nie wiedząc co właściwie się zdarzyło. Przyłożył dłoń do polika i stał tak chwilę po czym ruszył poszukać Rachel. Znalazł ją dopiero godzinę później, w najdalszym regale biblioteki z dwoma stosikami książek.
Dziewczyna widząc go, od razu się zarumieniła i schowała twarz za książką. Brązowo-oki podszedł do niej i stanął obok niej, również z czerwonawą twarzą.
-To było nie fair..- westchnął opierając się o biblioteczkę.
-Nic nie jest fair na tym świecie Newt.- rzekła lekko podśmiewczo jednak był w tym głębszy sens. -A teraz choć, zrobiłam Ci już notatki.
Ich więź z każdym dniem stawała się silniejsza, dzięki czemu dziewczyna miała poczucie, że jest komuś potrzebna. Cieszyła się z tego i z każdego dnia spędzonego z brunetem.
Jednak czas nieubłaganie mijał i przynosił konsekwencje, nastał grudzień i wtedy przyszły niespodziewane wydarzenia, które obróciły wszystko do góry nogami.
-W tym roku, w Hogwart'cie..- zaczął dyrektor szkoły. -..Odbędzie się turniej trójmagiczny.
~~~~~~
★843 słowa★
Jest kolejny rozdział :3 Według mnie akcja bardzo przystępna i szybko się rozwija. Aktualnie najbliższe rozdziały to będą właśnie takie fragmenty z dzieciństwa bohaterki. Mam nadzieję, że się podobało i do następnego! :D
~Shiro
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top